Żołnierski honor

Od czasu odzyskania niepodległości w 1918 roku Wojsko Polskie zawsze było dobrze postrzegane, oceniane i widziane. Naród polski doceniał ofiarę życia i krwi dzięki, której mogło powstać niepodległe państwo polskie. Nawet w ponurych czasach „realnego socjalizmu”, czystek w wojsku i jego całkowitego podporządkowania sowietom, armia polska cieszyła się w Polsce powszechnym uznaniem i zaufaniem. Wynikało to przede wszystkim z powszechnego poboru do wojska, w wyniku czego w jego szeregach byli synowie wszystkich warstw społecznych, wszystkich jawnych i ukrytych opcji politycznych. Te pozytywne relacje źle były postrzegane przez naszego wschodniego sąsiada. Z tego powodu na najważniejsze funkcje w polskiej armii desygnował on swoich zaufanych pułkowników i generałów powiązanych z NKWD, którzy na ogół dla ukrycia swego pochodzenia mieli polskie nazwiska, lub sami takie sobie nadawali. Przykładem może być tu gen. Karol Świerczewski, marszałek Konstanty Rokossowski, czy też gen. Stanisław Popławski. Nic to jednak nie pomogło, bo w chwili październikowego kryzysu politycznego w 1956 roku trzeba było jednak przeciwko Ludowemu Wojsku Polskiemu wyprowadzić radzieckie jednostki pancerne stacjonujące w Legnicy. Nie ma potrzeby wracać do bohaterskich kart Wojska Polskiego w czasie drugiej wojny światowej. Oni oddali ostatnie strzały w obronie Francji, nawet wbrew Francuzom, oni ocalili Londyn, oni zdobyli Monte Cassino. Oni stworzyli największa armię podziemną w tej wojnie. Wydawałoby się, że nic nie jest w stanie podważyć tej niezwykle bohaterskiej tradycji.

Irak i Afganistan
Udział Wojska Polskiego w międzynarodowych misjach pokojowych ma już swoją historię. Prawie pięćdziesiąt pięć lat temu, mimo istniejącego napięcia politycznego w czasach „zimnej wojny”, obie zwalczające się strony zgodziły się na udział polskich żołnierzy w pierwszej misji pokojowej w Korei. Od tego czasu niewielkie oddziały Wojska Polskiego wysyłano prawie do wszystkich krajów, gdzie były potrzebne dla zachowania pokoju. Wzorowe zachowanie się żołnierzy na tych misjach było jedną z wielu przyczyn, dla których wielokrotnie właśnie Polakom oferowano udział w misjach pokojowych ONZ. To doświadczenie sprawiło, że Polacy nie obawiali się wyjazdów do egzotycznych krajów, ani też trudów i niebezpieczeństw z tym związanych. Tak trwało to do 2001 roku, do czasu pamiętnego ataku na wieże World Trade w Nowym Jorku. Od tego czasu Ameryka wypowiedziała wojnę terroryzmowi i dla jej prowadzenia w skali globalnej poszukiwała sojuszników. Na wezwanie to Polska odpowiedziała pozytywnie, mimo skoncentrowanej krytyki największych państw UE, której przewodzili Niemcy i Francuzi. Do jedynych zysków tej operacji można zaliczyć chwilowo neutralne podejście USA do sporów polsko – niemieckich. Jak realistycznie ocenił to ambasador USA w Warszawie, mówiąc, że sami rozumiecie, jaka jest dysproporcja pomiędzy gospodarką polską a niemiecką, w takiej samej proporcji musi być nasze zaangażowanie w popieranie danego kraju. Krótko mówiąc biznes, jest biznes…, a jak chcecie za nas umierać, to nie ma sprawy, wyrażamy wspaniałomyślnie zgodę. Ponieważ na brak wrogów narzekać nie możemy, a sojuszników potrzebujemy za wszelką cenę, zaciskając więc zęby, wszystkie kolejne rządy kontynuowały swoje zaangażowanie wojskowe w Iraku i w Afganistanie.

Pat
Polska obecność wojskowa w Iraku i w Afganistanie okazała się wezwaniem bardzo trudnym i niebezpiecznym. Kilkunastu żołnierzy zbitych, wielu rannych. Zła kondycja psycho – fizyczna jest powszechna wśród stacjonujących tam żołnierzy. Niektórzy przed końcem misji wracają do kraju nie mogąc wytrzymać warunków stacjonowania i wypełniania obowiązków żołnierskich. Wysokie temperatury, pustynie i całkowicie inny świat kultury, obyczajów oraz sposobów walki sprawia, że zagrożenie dla życia i zdrowia jest tu non stop przez dzień i noc, bez chwili wypoczynku, relaksu i odprężenia. Zasadzki, walka partyzancka, powszechny opór, wojna totalitarna, statut wojsk okupacyjnych, wszystko to źle wpływa na młodych żołnierzy. Stałe napięcie i stres są tu na porządku dziennym. Coraz częstsze pożegnania kolegów w trumnach też nie wpływają dobrze na morale stacjonujących tu jednostek Wojska Polskiego. Choć geografia i warunki naturalne sprawiają, że misja w Iraku jest całkiem inna od tej w Afganistanie, to jednak napięcia i styl walki z przeciwnikami jest tu bardzo podobny. Partyzanci są nieuchwytni. Mieszają się z ludnością cywilną. Morze piasku, niemożliwe do kontrolowania partie gór i pustyń to wszystko sprawia, że zwycięstwo jest tu nieuchwytne, a być może nawet niemożliwe, niezależnie od zaangażowanych środków i technicznego wyposażenia. Zdaje się, że Amerykanie również coraz bardziej zdają sobie sprawę z niemożliwości odniesienia całkowitego zwycięstwa w obu tych krajach. Sytuacja staje się patowa, a tak w rzeczywistości, to remis dla tego kto ma zdecydowaną przewagę jest porażką. Pora rozważyć wycofanie się również polskich sił zbrojnych z tego konfliktu w wyniku, którego nie mamy żadnych korzyści, a tylko same straty. Argument obrony cywilizacji zachodniej na wzór udziału Jana III Sobieskiego pod Wiedniem nie wytrzymuje krytyki, choćby z tego powodu, że ten wielki król umiał rozstrzygnąć bitwę w krótkim starciu w sposób decydujący i bezwzględny. Tego rozstrzygnięcia nie widać ani w Iraku, ani w Afganistanie.

Równi i równiejsi
Kilka dni temu wszystkie media na czele z TVP podały wiadomość o aresztowaniu 7 polskich żołnierzy za zbrodnie dokonane w Afganistanie. Żołnierzy, którzy za marne grosze żołdu narażają swoje życie, a nawet je tracą, zostali potraktowani tak samo, jak mafia pruszkowska. Bez żadnych ceregieli podano, że dopuścili się oni zbrodni zamordowania z zimną krwią kobiet, starców i dzieci. Pokazano młodych ludzi, jak przestępców kryminalnych prowadzonych w kajdankach do więziennych „bud” i cel. Wygłaszane z tej okazji komentarze nie pozostawiały żadnych wątpliwości, że mamy do czynienia ze zwyrodnialcami, których należy przykładnie ukarać. Obrazy te pokazywano wielokrotnie na wszystkich kanałach TV, a w prasie i radiu omawiano je w podobny sposób. Nie zgodzono się na ich zwolnienie za kaucją, bo mogą mataczyć, kluczyć i utrudniać śledztwo. Ta surowość wojskowego wymiaru sprawiedliwości w stosunku do prostych szeregowych jest wielce zastanawiająca. Oto nie ściga się zbrodniarzy w generalskich mundurach, którzy 13 grudnia 1981 roku wypowiedzieli wojnę swojemu narodowi w wyniku, której dziesiątki osób zostało okrutnie i z wyrafinowaniem zamordowanych. Tysiące rannych i miliony poszkodowanych. Tych „ludzi honoru” nikt nie prześladuje, a jeżeli nawet to w sposób wielce osobliwy. Nikt nie doprowadza ich skutych kajdankami do więzienia i na rozprawy, nikt ich nie aresztuje, bo przecież nie mają co mataczyć. Co innego szeregowi, to niebezpieczni przestępcy. Krótko mówiąc przypomina się stare powiedzenie, że względem prawa wszyscy są równi i równiejsi. Tyle tylko, że wszystko to źle wpływa nie tylko na morale wojska, ale i całego narodu, społeczeństwa i wszystkich obywateli naszego państwa.

Honor
Jak widać polskie media zapomniały już co oznacza słowo sprawiedliwość, honor, poszanowanie godności i nie osądzanie nikogo przed wyrokiem. Zapomniano, że żołnierze są przedstawicielami Wojska Polskiego w dalekich misjach i również za nasze sprawy narażają swoje życie. Ktoś może słusznie zauważyć, że nikt nie może być wyjęty z pod prawa, niezależnie od pełnionej funkcji, stanowiska itp. Oczywiście, wojsko nie jest święte, tu także trzeba zgodnie z dyscypliną i z prawem karać winnych. To karanie jednak ma swoje granice. Nie musi być zaraz nagłaśniane na wszystkie sposoby na cały świat. A już mówienie, o tym, że żołnierze ci splamili mundur, sztandar i sprzeciwili się przysiędze jest poważnym nadużyciem wolności mediów, bo jeszcze niczego nikomu nic nie udowodniono, a już padły najcięższe oskarżenia. Jedynie Rzecznik Praw Obywatelskich zauważył te wszystkie manipulacje rzucają cień na postępowanie prokuratury wojskowej i mediów. Można się domyślać, że władze państwowe chcą wycofać polskich żołnierzy z Iraku i Afganistanu i dla tego celu potrzebne są przekonywujące argumenty. Sięganie jednak do tego rodzaju metod, przypomina stare i jakby wydawało się minione już czasy, kiedy totalitarna władza nie liczyła się z nikim i z niczym depcząc zwyczaje, ludzką godność i żołnierski honor. Tym wszystkim, którzy uważają, że zawsze można bezkarnie do metod tych wracać, pragnę przypomnieć, że nie tylko historia, ale i powszechne odczucie społeczne piętnuje je jako obrzydliwe i zawsze godne potępienia. To, że potępienie to nie zawsze wyraża się konkretnym wyrokiem sądowym jest jedną ze specyficznych cech polskiego wymiaru sprawiedliwości.

Adam Maksymowicz

Średnia ocena
(głosy: 0)
Subskrybuj zawartość