Byłym trepem jestem. Na wojny za granice nie jeździłem. Ale powiem Wam, że solidarność wojaków jednak jest – dziś prawie że mi się łezka zakręciła, gdy czytam o pani sierżant Grodzkiej.
Sierż. Grodzka dostała odznaczenie od Amerykanów za odwagę w Iraku. Czytam, co zrobiła:
Zaledwie po kilku miesiącach pobytu w Iraku przeżyła wypadek śmigłowca, w którym zginęło dwóch żołnierzy (pilot i technik pokładowy) oraz lekarz. – Kilka minut wcześniej rozmawiałam z nim. Lecieliśmy dwoma śmigłowcami. Oni sokołem, my z koleżankami Mi-8. Sokół spadł nagle na ziemię – wspomina.
Wyskoczyła natychmiast ze swego śmigłowca, by możliwie jak najszybciej ich ratować. Skręciła obustronnie kostkę. Mimo ogromnego bólu dobiegła, z powrotem musiała się już czołgać. Razem z koleżankami wyciągała z rozbitej maszyny rannych i opatrywała ich. Dowódca kontyngentu odznaczył ją oraz dwie jej koleżanki Krzyżem Zasługi za Dzielność. To za Gazeta.pl
Ludzie, no szacunek wielki! Podejrzewam, że niejeden z nas, facetów, oblałby się strachem. Pamiętajmy, że to działanie pod groźbą ognia, w stresie, jaki naprawdę nie potrafimy sobie wyobrazić.
Sam jestem przeciwnikiem tej wojny, bardzo źle oceniam decyzję polskiego rządu o uwikłanie się w tą awanturę. Ale żołnierze, jacy tam jadą, nie mają czasu myśleć o polityce, realizują swój obowiązek. Przyznam się, czuję naprawdę wielką dumę z takiej naszej żołnierki. Bardzo mi zaimponowała.
To już inna armia niż ta, którą pamiętam i której byłem udziałem. Inna, ale lepsza. Wyszkolili się chłopaki, dołączyły dziewczyny, które wcale nie są gorsze – myślę, że każdy były trep przyzna, że mamy powody do dumy.
Szacunek, pani Sierżant!
komentarze
Zgoda,
nie ma co dodawać.
No i moja niechęć do tej wojny nie wyklucza uznania dla tych osób, co tam są.
Niedawno Mad pisał bardziej pesymistycznie o Afganistanmie i o tym jak w gruncie rzeczy przechodzimy obojętnie obok śmierci i tragedii innych.
pzdr
grześ -- 27.06.2008 - 22:16szacunek
Bałem się reakcji społeczeństwa wobec naszych wojaków, którzy sa pionkami tylko w tym politycznym szwindlu, ale na razie zdajemy egzamin. Możliwe, ze po kilku ofiarach trochę zobojętnieliśmy jako masa, ale wciąż jest to mocno przeżywane w okolicy zmarłego.
sajonara -- 28.06.2008 - 13:21