Linia odgraniczająca,

Linia odgraniczająca,

do tego niewidoczna dla zainteresowanych, występowała w szkolnej zabawie. Delikwent, który ją przekraczał, obrywał w czapę. Za co? Bo przekroczył linię, oczywiście. Albo stanął po tejże linii złej stronie.

Dziś rano zobaczyłem teksty Magii i Gretchen mniej więcej równocześnie. Do tego, w mailu miałem list zbiorowy od nieznanego mi bliżej nadawcy z treścią identyczną z pierwszą częścią artykułu Magii.

I gdyby nie ustawiający tekst Sergiusza, oraz wyłączenie przez Magię komentarzy, pewnie i bym w dyskusji zabrał głos. Odechciało mi się.

No ale to pewnie nie dziwne. Wiadomo, że tworzę klikę z Pino i i jestem podporą kamaryli u dworu Gretchen. A koterie w których bryluję sięgają od Tarnobrzegu po Lublin.

Marku, wszystko to piszę tylko po to, zebyś zadał sobie pytanko:

Czy naprawdę w kilkunastoosobowym towarzystwie trzeba grać w linię?

A może jednak niekoniecznie?


Nie ma ucieczki przed gębą, jak tylko w inną gębę* By: Gretchen (34 komentarzy) 2 marzec, 2010 - 02:21