Można zamienić go na krzyż.
Można przemienić w pustkę oświecenia.( Zapytaj Gretchen jak to się robi?)
Moim zdaniem, kamienia doświadczenia nie można porzucić w tym znaczeniu, że nasze życie jest po prostu doświadczeniem. Ale z tego wynika, że powinniśmy się zastanowić, jak doświadczać życia, żeby to doświadczenie przestało być kamieniem (kulą u nogi, kamieniem młyńskim u szyi…) a stało piórkiem anielskim lub kuflem złocistej ambrozji.
Gdy zmienimy perspektywę, otworzą się przed nami pewne mozliwości wędrówki przez życie bez kamienia.
Syzyfowi się nie udaje, czy on w ogóle o tym myśli czy bierze pod uwagę taka możliwość
Ciekawi mnie jaka jest jego świadomość i czemu (jeśli wie, że i tak na samym szczycie się stoczy w dół z kamieniem) się nie podda, tylko ciągle próbuje?
Przyjmijmy na moment, że idea reinkarnacji nie została wyssana z brudnego palca. Człowiek rodzi się, żyje, wspina na szczyty swoich celów, przywiązuje do doświadczeń życia (ja, moje) a potem umiera. Idzie do Hadesu? Do jakiejś przechowalni dusz…by potem znów się odrodzić. Z chwilą odrodzenia niczego nie pamięta z poprzednich żywotów…Może dlatego tak jest, a ten mit o Syzyfie zawiera w sobie archetyp reinkarnacji.
Po co?
jak wie, że i tak na ostatnim odcinku się nie uda.
grześ Ale miło - na temat!
No ale jak ten kamień porzucić i czy to mozliwe?
Można zamienić go na krzyż.
Można przemienić w pustkę oświecenia.( Zapytaj Gretchen jak to się robi?)
Moim zdaniem, kamienia doświadczenia nie można porzucić w tym znaczeniu, że nasze życie jest po prostu doświadczeniem. Ale z tego wynika, że powinniśmy się zastanowić, jak doświadczać życia, żeby to doświadczenie przestało być kamieniem (kulą u nogi, kamieniem młyńskim u szyi…) a stało piórkiem anielskim lub kuflem złocistej ambrozji.
Gdy zmienimy perspektywę, otworzą się przed nami pewne mozliwości wędrówki przez życie bez kamienia.
Syzyfowi się nie udaje, czy on w ogóle o tym myśli czy bierze pod uwagę taka możliwość
Ciekawi mnie jaka jest jego świadomość i czemu (jeśli wie, że i tak na samym szczycie się stoczy w dół z kamieniem) się nie podda, tylko ciągle próbuje?
Przyjmijmy na moment, że idea reinkarnacji nie została wyssana z brudnego palca. Człowiek rodzi się, żyje, wspina na szczyty swoich celów, przywiązuje do doświadczeń życia (ja, moje) a potem umiera. Idzie do Hadesu? Do jakiejś przechowalni dusz…by potem znów się odrodzić. Z chwilą odrodzenia niczego nie pamięta z poprzednich żywotów…Może dlatego tak jest, a ten mit o Syzyfie zawiera w sobie archetyp reinkarnacji.
Po co?
jak wie, że i tak na ostatnim odcinku się nie uda.
Naiwna nadzieja czy nieświadomość?
Synergie -- 28.02.2010 - 12:49