Po pierwsze czy w skład owych 0,5% na naukę są wliczone opłaty studenckie za płatne studia? Jeśli nie to tym gorzej dla nas.
Po drugie % skolaryzacji dzieci chłopskich ( przypominam, nadal 40% ludności Polski ) jest obecnie niższy niż przed wojną. Oczywiście w zakresie studiów wyższych.
Po trzecie bezpłatność, tak za PRL-u jak i obecnie była fikcją. Ta fikcja o bezpłatnosci teraz jest już widoczna, jak na patelni. Obecnie nie ma chyba akademika, który by kosztował, miesięcznie, tyle co kilka kg kiełbasy, tak jak za PRL-u.
Po kolejne, poziom nowych szkół.
Jest powiedzmy sobie szczerze – nędzny. Poza kilkoma wyjątkami. Ja bym go ocenił, jako podobny czy na poziomie zawodowej szkoły pomaturalnej w PRL-u.
Po najważniejsze. Pan wogóle nie podaję najważniejszej danej.
Otóż bezpłatne, najlepsze szkoły wyższe są obecnie zaludnione przez dzieci najbogatszych rodzin, które w ten sposób grabią resztę społeczeństwa, szczególnie prowincję, których to dzieci płacą za wątpliwej jakości dyplom studiując i pracując jednocześnie w szkołach dość podłych, gdzie odchodzi chałtura dydaktyczna. Z wyjątkami.
Optymistycznie - Autor?
Raczej chciejsko.
Po pierwsze czy w skład owych 0,5% na naukę są wliczone opłaty studenckie za płatne studia? Jeśli nie to tym gorzej dla nas.
Po drugie % skolaryzacji dzieci chłopskich ( przypominam, nadal 40% ludności Polski ) jest obecnie niższy niż przed wojną. Oczywiście w zakresie studiów wyższych.
Po trzecie bezpłatność, tak za PRL-u jak i obecnie była fikcją. Ta fikcja o bezpłatnosci teraz jest już widoczna, jak na patelni. Obecnie nie ma chyba akademika, który by kosztował, miesięcznie, tyle co kilka kg kiełbasy, tak jak za PRL-u.
Po kolejne, poziom nowych szkół.
Jest powiedzmy sobie szczerze – nędzny. Poza kilkoma wyjątkami. Ja bym go ocenił, jako podobny czy na poziomie zawodowej szkoły pomaturalnej w PRL-u.
Po najważniejsze. Pan wogóle nie podaję najważniejszej danej.
Igła -- 18.06.2009 - 16:15Otóż bezpłatne, najlepsze szkoły wyższe są obecnie zaludnione przez dzieci najbogatszych rodzin, które w ten sposób grabią resztę społeczeństwa, szczególnie prowincję, których to dzieci płacą za wątpliwej jakości dyplom studiując i pracując jednocześnie w szkołach dość podłych, gdzie odchodzi chałtura dydaktyczna. Z wyjątkami.