przypomnę, że wniosek to tylko punkt, w którym się człowiek zatrzymuje, bo mu się nie chce dalej – ze zmęczenia, ze zniecierpliwienia, z braku pomysłu, z dowolnego wręcz powodu. To raz.
Dwa: wszystkie kwiaty są piękne, gdy są świeże, w pełni rozkwitu, w wazonie.
Jałowość mielenia powietrza w tej przestrzeni, która nazywasz blogosferą, jest bezsporna. Ludziom się odechciewa, i to jest zdrowa reakcja, bo zdrowy człowiek żyje w cyklach pomiędzy zaangażowaniem i zniechęceniem. Powtórzę: to naturalne.
Jednakże wyciąganie z takich spostrzeżeń wniosków co do samej idei blogowania, mam za całkowicie nieuprawnione, tak jak nieuprawnione byłoby głoszenie poglądu, że od jutra słońce przestanie świecić, ponieważ ja, Sergiusz, mam zły dzień/tydzień/rok itp.
Wyczerpanie się atrakcyjności pewnych miejsc, pewnych postaci/nicków nie oznacza wyczerpania się samej koncepcji – to całkowite nieporozumienie, moim zdaniem.
Paradoksalnie, uczestniczysz teraz w hucpie wokół mitu Kataryny i pompujesz go poza granice absurdu, czyniąc z tego jakiś kamień milowy. A to tylko autoreferencyjne bicie piany wokół dawno wyblakłej “legendy”, bieganie jak chomik w kołowrotku własnej klatki.
Świat i blogosfera nie kończy się na krawędzi naszego własnego monitora, naszego własnego grajdołka.
Igło,
przypomnę, że wniosek to tylko punkt, w którym się człowiek zatrzymuje, bo mu się nie chce dalej – ze zmęczenia, ze zniecierpliwienia, z braku pomysłu, z dowolnego wręcz powodu. To raz.
Dwa: wszystkie kwiaty są piękne, gdy są świeże, w pełni rozkwitu, w wazonie.
Jałowość mielenia powietrza w tej przestrzeni, która nazywasz blogosferą, jest bezsporna. Ludziom się odechciewa, i to jest zdrowa reakcja, bo zdrowy człowiek żyje w cyklach pomiędzy zaangażowaniem i zniechęceniem. Powtórzę: to naturalne.
Jednakże wyciąganie z takich spostrzeżeń wniosków co do samej idei blogowania, mam za całkowicie nieuprawnione, tak jak nieuprawnione byłoby głoszenie poglądu, że od jutra słońce przestanie świecić, ponieważ ja, Sergiusz, mam zły dzień/tydzień/rok itp.
Wyczerpanie się atrakcyjności pewnych miejsc, pewnych postaci/nicków nie oznacza wyczerpania się samej koncepcji – to całkowite nieporozumienie, moim zdaniem.
Paradoksalnie, uczestniczysz teraz w hucpie wokół mitu Kataryny i pompujesz go poza granice absurdu, czyniąc z tego jakiś kamień milowy. A to tylko autoreferencyjne bicie piany wokół dawno wyblakłej “legendy”, bieganie jak chomik w kołowrotku własnej klatki.
Świat i blogosfera nie kończy się na krawędzi naszego własnego monitora, naszego własnego grajdołka.
Otwórz okno.
s e r g i u s z -- 17.05.2009 - 15:35