Wyrażę swą opninię, dobra? Nikt mnie za to nie okrzyczy?
Więc tak.
Przeszkadzają mi ktosie. Ponieważ kiedy rozmawiam z kimś a nie widze jego twarzy, nie słysze głosu, potrzebuję wiedzieć chociaż jak ma na imię. Żeby z czymś go utożsamiać. Żeby w moich myślach mia swoje oddzielne miejsce, choćby to było miejsce awatara czy nicka, jak zwał tak zwał.
W domu funkcjonuję pod imieniem, w interencie pod nickiem. Ale to nie są oddzielne postacie. W jednym i drugim wypadku jestem tą samą osoba i tak samo myślę, nie tworzę alter ego czy czegos takiego, dziwnego strasznie.
Z tegoż samego względu zdenerwowała mnie dziś przeczytana informacja, że narratora/podmiotu lirycznego nie utożsamia się z autorem, chyba, ze milion rzeczy na to wskazuje, ale wtedy nadal nie można tych dwóch nazw połaczyc, bo narrator jest czymś od autora oddzielnym.
Cholerna teoria: osobiście uważam, że należałoby autora spytać, czy on to pisał w swoim imieniu czy tylko stworzył kreację pdmiotu lirycznego czy czegoś.
A jeśli z treści wynika, ze to on, to po co deliberować i dzielić włos na czworo? lepiej przyjąć oczywiste. ja to Mida. ja to Bogusia. W jednej postaci móię, w drugiej piszę.
Z tego też powodu nie rozumiem podejścia tworzenia sobie drugiej wirtualnej osobowiści, co więcej uwazam to za niebezpieczne.
Odeszłam od tematu.
Wracając do ktosiów: potrzebuję choćby nicka, żeby wiedzieć, z kim rozmawiam. szczególnie, gdy rozmwaiam z wieloma osobami. Skąd mam wiedzieć, kiedy mówię do tego samego ktosia, akiedy odpowiadam ktosiowi trzeciemu z rzędu? Bałagan na bałaganie bałaganem pogania.
Zgadzam się z Grzesiem z wyżej wymionionych powodów.
Ale jeśli ktoś chce pozostać ktosiem to go nie utopię przecież. Najwyzej – nie będę umiała z nim rozmawiać... I koniec problemu. Alboi dopiero początek, ale nie dla mnie, tylko dla ktosia.
Gretchen,
ale wróć...
Wyrażę swą opninię, dobra? Nikt mnie za to nie okrzyczy?
Więc tak.
Przeszkadzają mi ktosie. Ponieważ kiedy rozmawiam z kimś a nie widze jego twarzy, nie słysze głosu, potrzebuję wiedzieć chociaż jak ma na imię. Żeby z czymś go utożsamiać. Żeby w moich myślach mia swoje oddzielne miejsce, choćby to było miejsce awatara czy nicka, jak zwał tak zwał.
W domu funkcjonuję pod imieniem, w interencie pod nickiem. Ale to nie są oddzielne postacie. W jednym i drugim wypadku jestem tą samą osoba i tak samo myślę, nie tworzę alter ego czy czegos takiego, dziwnego strasznie.
Z tegoż samego względu zdenerwowała mnie dziś przeczytana informacja, że narratora/podmiotu lirycznego nie utożsamia się z autorem, chyba, ze milion rzeczy na to wskazuje, ale wtedy nadal nie można tych dwóch nazw połaczyc, bo narrator jest czymś od autora oddzielnym.
Cholerna teoria: osobiście uważam, że należałoby autora spytać, czy on to pisał w swoim imieniu czy tylko stworzył kreację pdmiotu lirycznego czy czegoś.
A jeśli z treści wynika, ze to on, to po co deliberować i dzielić włos na czworo? lepiej przyjąć oczywiste. ja to Mida. ja to Bogusia. W jednej postaci móię, w drugiej piszę.
Z tego też powodu nie rozumiem podejścia tworzenia sobie drugiej wirtualnej osobowiści, co więcej uwazam to za niebezpieczne.
Odeszłam od tematu.
Wracając do ktosiów: potrzebuję choćby nicka, żeby wiedzieć, z kim rozmawiam. szczególnie, gdy rozmwaiam z wieloma osobami. Skąd mam wiedzieć, kiedy mówię do tego samego ktosia, akiedy odpowiadam ktosiowi trzeciemu z rzędu? Bałagan na bałaganie bałaganem pogania.
Zgadzam się z Grzesiem z wyżej wymionionych powodów.
Ale jeśli ktoś chce pozostać ktosiem to go nie utopię przecież. Najwyzej – nie będę umiała z nim rozmawiać... I koniec problemu. Alboi dopiero początek, ale nie dla mnie, tylko dla ktosia.
The END.
Pozdrówka.
Mida -- 30.04.2009 - 12:22