Przechodziłem, zajrzałem i wpadłem na twój blog, bo, prawda, co mi zależy. Istnieje jakiś rodzaj słabości, że kiedy w tym morzu “nic” znajdzie się coś w miarę ciekawego, człowiek rwie się cały, żeby o tym opowiedzieć, coby, prawda, autorowi było milej; zasłużył autor, poniekąd. Słabość, jak mówiłem, nic więcej, cechująca zwłaszcza ludzi o dobrym i niewinnym sercu. Takich jak ja.
1. Bardzo ciekawa dyskusja, poniekąd modelowa.
2. Dyskusja potwierdza pierwszą tezę badań, że: “Nie można, powtórzę: “n i e – m o ż n a” napisać prawie czegokolwiek, żeby ludziska nie odebrali tego osobiście. Jak ja mam, kurwa wasza mać (pardą), posługiwać się abstrakcjami, kiedy zaraz pojawia się jeden z drugim albo jedna z drugim, albo jedna z jedną, i mówią: “obraziłeś mnie”, “ja jednak jestem inna/inny”, “nie masz racji, bo kilka razy zrobiłam/zrobiłem inaczej, i teraz mogłoby się okazać, że to było nie tak albo źle”. Piszę “lenistwo” – pojawiają się stada leni; piszę “dureń” ujawniają się tabuny debili… Nic nie daje się wytłumaczyć na blogu” (http://tekstowisko.com/comment/610332/A-ja-si-nie-pozwol).
3. Tym razem pojawili się “nieświadomi”, “twardziele” i jeden prawie jak “artysta”. Od ręki się pojawili, bo, prawda, dobrze jest mieć o sobie niezłe zdanie, a na pewno trzeba potwierdzić, że jesteśmy w dobrej szufladzie. Pogadać można więc o trafności kwalifikacji, z niejakim ryzykiem, że “superego” tego i owego, albo tej i owej, w trakcie rozsadzi futrynę.
4. Tym samym poruszony przez blogera problem zniknął; teraz zajmujemy się sobą. Dlatego – nuda. Jak przeważnie. Elita blogowa zajmująca się sobą, czyli – uwaga będzie słowo – autoreferencyjna (teza badawcza nr 2).
5. Igła jest najlepszym blogerem (teza badawcza nr 3). Z tekstu wynika, że coś może w tym być. Czy najlepszym na świecie, to jest jeszcze do wykazania, ale w tym towarzystwie, być może, prawda, być może nie zaprzeczę, poniekąd. I to bez żartów.
6. Popieram autora. Skoro jest tak dobrze, to co się stało, że się zesrało (pardą). Nie oszukujcie się ludziska, opis Igły jest trafny, a poza tym czadowy. Niezły jest, prawda…
7. Zapomniałem. Lepszym blogerem od Igły jest Pan Mireks. W zasadzie jest lepszy in spe, bo nikt przytomny jeszcze Pana Mireksa nie zaczął czytać, więc na razie nie zdajemy sobie sprawy, że Pan Mireks jest najlepszy. Ale kiedy przytomni ludzie zaczną Pana Mireksa czytać, to na pewno Pan Mireks będzie lepszym blogerem niż Igła. Wtedy spadnie też sprzedaż wczorajszych gazet, a zawodowi dziennikarze, z rozpaczy, masowo zaczną handlować walutą i kryształami. Pan Mireks za darmo da to, za co jeszcze wczoraj trzeba było płacić.
"Komu wziąć, a komu dać, a ja nigdy kurwa mać"
Przechodziłem, zajrzałem i wpadłem na twój blog, bo, prawda, co mi zależy. Istnieje jakiś rodzaj słabości, że kiedy w tym morzu “nic” znajdzie się coś w miarę ciekawego, człowiek rwie się cały, żeby o tym opowiedzieć, coby, prawda, autorowi było milej; zasłużył autor, poniekąd. Słabość, jak mówiłem, nic więcej, cechująca zwłaszcza ludzi o dobrym i niewinnym sercu. Takich jak ja.
1. Bardzo ciekawa dyskusja, poniekąd modelowa.
2. Dyskusja potwierdza pierwszą tezę badań, że: “Nie można, powtórzę: “n i e – m o ż n a” napisać prawie czegokolwiek, żeby ludziska nie odebrali tego osobiście. Jak ja mam, kurwa wasza mać (pardą), posługiwać się abstrakcjami, kiedy zaraz pojawia się jeden z drugim albo jedna z drugim, albo jedna z jedną, i mówią: “obraziłeś mnie”, “ja jednak jestem inna/inny”, “nie masz racji, bo kilka razy zrobiłam/zrobiłem inaczej, i teraz mogłoby się okazać, że to było nie tak albo źle”. Piszę “lenistwo” – pojawiają się stada leni; piszę “dureń” ujawniają się tabuny debili… Nic nie daje się wytłumaczyć na blogu” (http://tekstowisko.com/comment/610332/A-ja-si-nie-pozwol).
3. Tym razem pojawili się “nieświadomi”, “twardziele” i jeden prawie jak “artysta”. Od ręki się pojawili, bo, prawda, dobrze jest mieć o sobie niezłe zdanie, a na pewno trzeba potwierdzić, że jesteśmy w dobrej szufladzie. Pogadać można więc o trafności kwalifikacji, z niejakim ryzykiem, że “superego” tego i owego, albo tej i owej, w trakcie rozsadzi futrynę.
4. Tym samym poruszony przez blogera problem zniknął; teraz zajmujemy się sobą. Dlatego – nuda. Jak przeważnie. Elita blogowa zajmująca się sobą, czyli – uwaga będzie słowo – autoreferencyjna (teza badawcza nr 2).
5. Igła jest najlepszym blogerem (teza badawcza nr 3). Z tekstu wynika, że coś może w tym być. Czy najlepszym na świecie, to jest jeszcze do wykazania, ale w tym towarzystwie, być może, prawda, być może nie zaprzeczę, poniekąd. I to bez żartów.
6. Popieram autora. Skoro jest tak dobrze, to co się stało, że się zesrało (pardą). Nie oszukujcie się ludziska, opis Igły jest trafny, a poza tym czadowy. Niezły jest, prawda…
7. Zapomniałem. Lepszym blogerem od Igły jest Pan Mireks. W zasadzie jest lepszy in spe, bo nikt przytomny jeszcze Pana Mireksa nie zaczął czytać, więc na razie nie zdajemy sobie sprawy, że Pan Mireks jest najlepszy. Ale kiedy przytomni ludzie zaczną Pana Mireksa czytać, to na pewno Pan Mireks będzie lepszym blogerem niż Igła. Wtedy spadnie też sprzedaż wczorajszych gazet, a zawodowi dziennikarze, z rozpaczy, masowo zaczną handlować walutą i kryształami. Pan Mireks za darmo da to, za co jeszcze wczoraj trzeba było płacić.
referent
—————————————————————————————-
referent Bulzacki -- 17.02.2009 - 10:16Sprzedajny pisarz