Panie Jerzy
To nie było w żadnym podręczniku. To pierwsza rzecz.
To nie chodzi o to, skąd Pan się tego dowiedział, tylko skąd Pański nauczyciel to wiedział. To co mnie opowiadano o wybieraniu króli z dynastii Jagiellonów, wolnej elekcji i obecnej sytuacji ewentualnych pretendentów do tronu w moich czasach szkolnych ma się nijak do faktów. Przynajmniej według historyka z UJ. Zatem wiedza szkolna może być zwodnicza, choć nie uważam, żeby było o co kruszyć kopię.
Co do tego, żem własnością państwa…
To interesująca sytuacja, gdy własność może z łatwością zmienić właściciela z własnej inicjatywy. U niewolnika, a nawet chłopa pańszczyźnianego takie łatwe to nie było.
Niewolnik mógł wykupić się z niewoli lub zostać uwolniony w wyniku kaprysu pana. Chłop, przywiązany do ziemi mógł zbiec na dzikie pola, a Pan może najwyżej zmienić swojego pana. Kto miał lepiej? Ponadto nie jestem pewny czy może pan zmienić pana w taki sposób jaki Pan sobie wyobrażał, bo obywatelstwa brytyjskiego Pan nie może uzyskać. Dla obywateli państw eog (europejskiego obszaru gospodarczego) wprowadzono tu kategorię stałego mieszkańca, o którą można się starać zamiast o obywatelsto, po odsiedzeniu tu 5 lat.
Z tym strachem to Pan znowu ucieka, ale już mi się nie chce gonić. No, spoko, uznajmy, że lęk jaki odczuwam przed uzbrojonym w gazrurkie kibolem jest równie irracjonalny, jak lęk mojej żony przed myszą.
To czy Pański strach jest łatwiejszy do wytłumaczenia racjonalnego czy nie, nie zmienia tego, że gdy kolega Panu powie: „Nie bój się!”, to Pan nie przestanie się bać, tak samo jak Pańska żona.
Że statystyki o poczuciu zagrożenia przestępczością są równie sensowne, jak statystyki o lęku przed pająkami.
Oczywiście, że statystyka jest tak samo niegroźna bez względu na to czego dotyczy. Nie spotkałem się aby kogokolwiek zaatakowała statystyka. Natomiast przekonanie subiektywne o zagrożeniu jest irracjonalne nawet jeśli jest poparte statystyką. Z reguły nie mamy dostatecznej wiedzy, żeby sprawdzić czy metodologia badania (zbierania danych do tejże statystyki) była wystarczająco poprawna, żeby był sens dane przetwarzać. Nie wspominając o właściwym doborze metody statystycznej, który bywa w tej mierze kluczowy.
Niech Panu będzie.
Jak dla mnie, to może Pan się ze mną nie zgadzać. To nie wpływa na moją wiedzą i przekonania. Tam, gdzie nie jestem pewny swoich racji wyraźnie piszę: „Może mieć Pan rację.”
W sprawie wiary w możliwość reformowania państwa:
Do dzieła i powodzenia!
Będę Panu kibicował.
Po to popełniłem tekst pod tytułem „Państwo” aby każdy mógł poczytać i zastanowić się nad kierunkiem zmian. W wielu miejscach już pisałem że wystarczy znaleźć ~500 osób gotowych posprzątać ten bałagan, a wygramy następne wybory i posprzątamy. :)
Niestety przyzwoici ludzie nie chcą sobie brudzić rąk, a tym samym zostawiają politykę różnej maści kaczkom i donaldom, co daje widomy skutek. :(
Panie Odysie!
Panie Jerzy
To nie było w żadnym podręczniku. To pierwsza rzecz.
To nie chodzi o to, skąd Pan się tego dowiedział, tylko skąd Pański nauczyciel to wiedział. To co mnie opowiadano o wybieraniu króli z dynastii Jagiellonów, wolnej elekcji i obecnej sytuacji ewentualnych pretendentów do tronu w moich czasach szkolnych ma się nijak do faktów. Przynajmniej według historyka z UJ. Zatem wiedza szkolna może być zwodnicza, choć nie uważam, żeby było o co kruszyć kopię.
Co do tego, żem własnością państwa…
To interesująca sytuacja, gdy własność może z łatwością zmienić właściciela z własnej inicjatywy. U niewolnika, a nawet chłopa pańszczyźnianego takie łatwe to nie było.
Niewolnik mógł wykupić się z niewoli lub zostać uwolniony w wyniku kaprysu pana. Chłop, przywiązany do ziemi mógł zbiec na dzikie pola, a Pan może najwyżej zmienić swojego pana. Kto miał lepiej? Ponadto nie jestem pewny czy może pan zmienić pana w taki sposób jaki Pan sobie wyobrażał, bo obywatelstwa brytyjskiego Pan nie może uzyskać. Dla obywateli państw eog (europejskiego obszaru gospodarczego) wprowadzono tu kategorię stałego mieszkańca, o którą można się starać zamiast o obywatelsto, po odsiedzeniu tu 5 lat.
Z tym strachem to Pan znowu ucieka, ale już mi się nie chce gonić. No, spoko, uznajmy, że lęk jaki odczuwam przed uzbrojonym w gazrurkie kibolem jest równie irracjonalny, jak lęk mojej żony przed myszą.
To czy Pański strach jest łatwiejszy do wytłumaczenia racjonalnego czy nie, nie zmienia tego, że gdy kolega Panu powie: „Nie bój się!”, to Pan nie przestanie się bać, tak samo jak Pańska żona.
Że statystyki o poczuciu zagrożenia przestępczością są równie sensowne, jak statystyki o lęku przed pająkami.
Oczywiście, że statystyka jest tak samo niegroźna bez względu na to czego dotyczy. Nie spotkałem się aby kogokolwiek zaatakowała statystyka. Natomiast przekonanie subiektywne o zagrożeniu jest irracjonalne nawet jeśli jest poparte statystyką. Z reguły nie mamy dostatecznej wiedzy, żeby sprawdzić czy metodologia badania (zbierania danych do tejże statystyki) była wystarczająco poprawna, żeby był sens dane przetwarzać. Nie wspominając o właściwym doborze metody statystycznej, który bywa w tej mierze kluczowy.
Niech Panu będzie.
Jak dla mnie, to może Pan się ze mną nie zgadzać. To nie wpływa na moją wiedzą i przekonania. Tam, gdzie nie jestem pewny swoich racji wyraźnie piszę: „Może mieć Pan rację.”
W sprawie wiary w możliwość reformowania państwa:
Do dzieła i powodzenia!
Będę Panu kibicował.
Po to popełniłem tekst pod tytułem „Państwo” aby każdy mógł poczytać i zastanowić się nad kierunkiem zmian. W wielu miejscach już pisałem że wystarczy znaleźć ~500 osób gotowych posprzątać ten bałagan, a wygramy następne wybory i posprzątamy. :)
Niestety przyzwoici ludzie nie chcą sobie brudzić rąk, a tym samym zostawiają politykę różnej maści kaczkom i donaldom, co daje widomy skutek. :(
Jerzy Maciejowski -- 15.02.2009 - 09:04