No toś chłopie pojechał z tymi przyczynami męskiego szowinizmu. Podoba mi się to twierdzenie, o faktycznej kobiecej dominacji w domu. A czym ona się przejawia? Serge, odwiedź proszę pierwszy lepszy MOPS i pogadaj z ludźmi zajmującymi się problemami rodzin… Chodzi o skalę. Przyjmij do wiadomości, że większość nie jest podobna Tobie… Niestety.
Bo jak tak sobie myślę, że męski szowinizm bierze się jednak z poczucia władzy. Choćby – fizycznej. Bo pierwszy lepszy parch i szmaciarz bez mózgu i tak ma z definicji przewagę fizyczną. Skoro nie dostaje, to bierze. Przemocą. Druga kwestia – władza w korporacjach. Równouprawnienie równouprawnieniem, ale większość (miażdżącą) stanowisk menagerskich zajmują jednak faceci. Pozycja zawodowa kobiet na rynku pracy jest gorsza, pomimo wszelkich uregulowań prawnych. Kobietę wyrzuconą z pracy, lub taką która z niej odeszła, czeka o wiele więcej trudu w uzyskaniu nowej pracy. Tym samym – Ci którzy sa gnojami w kołnierzykach, dostają potężne narzędzie nacisku.
Masz rację – przemoc i agresja nie mają płci. Ale o wiele cześciej zdarza się facetom (Serge – mówimy o agresji seksualnej, a nie o tym, że szef gniecie swoich pracowników bez względu na płeć). Nierównowaga jest oczywista.
No i jeszcze jedno. To, że fizycznie jesteśmy facetami, to jedna kwestia. Natomiast zgadzam sie z Merlotem, że do bycia – powiedzmy ze dla odróżnienia napiszę z dużej litery: Mężczyzną, wymagane jest takie postrzeganie nas przez innych. I właśne wyobrażenie o sobie jest tutaj kwestia drugorzędną. I żeby nie było – nie piszę o żadnych ekstremach i konieczności spełniania wyobrażeń absolutnie wszystkich.
Serge – facet nie musi pytać kobiet, czy jest Mężczyzną. To pomyłka i głupota. Ale jeśli w ich oczach (w skali) nie jest, to… znaczy że nie jest.
Serge
No toś chłopie pojechał z tymi przyczynami męskiego szowinizmu. Podoba mi się to twierdzenie, o faktycznej kobiecej dominacji w domu. A czym ona się przejawia? Serge, odwiedź proszę pierwszy lepszy MOPS i pogadaj z ludźmi zajmującymi się problemami rodzin… Chodzi o skalę. Przyjmij do wiadomości, że większość nie jest podobna Tobie… Niestety.
Bo jak tak sobie myślę, że męski szowinizm bierze się jednak z poczucia władzy. Choćby – fizycznej. Bo pierwszy lepszy parch i szmaciarz bez mózgu i tak ma z definicji przewagę fizyczną. Skoro nie dostaje, to bierze. Przemocą. Druga kwestia – władza w korporacjach. Równouprawnienie równouprawnieniem, ale większość (miażdżącą) stanowisk menagerskich zajmują jednak faceci. Pozycja zawodowa kobiet na rynku pracy jest gorsza, pomimo wszelkich uregulowań prawnych. Kobietę wyrzuconą z pracy, lub taką która z niej odeszła, czeka o wiele więcej trudu w uzyskaniu nowej pracy. Tym samym – Ci którzy sa gnojami w kołnierzykach, dostają potężne narzędzie nacisku.
Masz rację – przemoc i agresja nie mają płci. Ale o wiele cześciej zdarza się facetom (Serge – mówimy o agresji seksualnej, a nie o tym, że szef gniecie swoich pracowników bez względu na płeć). Nierównowaga jest oczywista.
No i jeszcze jedno. To, że fizycznie jesteśmy facetami, to jedna kwestia. Natomiast zgadzam sie z Merlotem, że do bycia – powiedzmy ze dla odróżnienia napiszę z dużej litery: Mężczyzną, wymagane jest takie postrzeganie nas przez innych. I właśne wyobrażenie o sobie jest tutaj kwestia drugorzędną. I żeby nie było – nie piszę o żadnych ekstremach i konieczności spełniania wyobrażeń absolutnie wszystkich.
Serge – facet nie musi pytać kobiet, czy jest Mężczyzną. To pomyłka i głupota. Ale jeśli w ich oczach (w skali) nie jest, to… znaczy że nie jest.
Pozdrawiam.
Griszeq -- 25.11.2008 - 10:50