Bianko

Bianko

Tatar to jest właśnie jedno z tych dań, przez które wciąż nie jestem wegetarianką...

Specialite de ma maison :)

Mój przepis troszkę się różni.

Znaczy trochę ma więcej różnych, choć nie można przekombinować.

Do mięsa, mieszając samodzielnie, dodaję oliwę. Wtedy jest taaaaakie kleiste, a oliwkowa oliwa (jasna) nadaje pysznego smaczku.

Dodaję też akuratną ilość maggie. To robi z tym smakiem coś niezwykłego.

Jak już mamy gotowy kopczyk z oliwą, maggie, i pieprzem jak najbardziej, to ja układam wokół cebulkę, ogórki (wyłącznie kiszone, inne odrzucam zdecydowanie), grzybki (moja mama zapewnia mi dostawę własnoręcznie marynowanych mniaaaam), oraz musztardę.

Na szczycie, we wgłębieniu tych smakowitości – żółteczko.

Niech sobie każdy samodzielnie wymiesza.

Oczekiwanie w niejednej sytuacji zwiększa apetyt…

Yhmmm…

I chlebek.

Nie jakaś tam, z przeproszeniem, bułka. Chleb. Może być pszenny, ale lepszy jest razowy, a już najlepszy staropolski. Świeżuuuutki. No.

Wcinamy.

To jest rozpusta. Całkowita i absolutna. Grzeszna.

Pyyyyycha.

Tak cichcem powiem, że moja mama (ta od grzybków marynowanych) twierdzi, że najlepsze mięso na tatara to wbrew powszechnym opiniom ligawa, a nie polędwica. Przestestowawszy, potwierdzam.

Matka ma zawsze rację.

Mamo, to mówiłam ja – Gretchen.


Teatr pisania. NIEBO W GĘBIE - wariacje kulinarne i nie tylko.cz.3 Tatar czyli dumka na dwa serca. By: bianka (31 komentarzy) 14 październik, 2008 - 22:46