Honorowe samobójstwo zawsze budziło u mnie mieszane uczucia. Prawdę mówiąc, trudno mi sie z tym pogodzić. Czego jest wyrazem? Akcentem ostatecznym moralnej przewagi, mimo militarnej, czy jakiejś innej, osobistej klęski? Jaką to ma tradycję w nowożytnej historii europejskiej? Nie bardzo sie orientuję. Pomijając obyczajowość przedchrześcijańską kultury śródziemnomorskiej, i barbarzyńskie ekscesy wieków ciemnych, samobójstwo w obliczu klęski pojawia się jako osobisty brak zgody na przegraną, podczas II wojny światowej. Jeżeli wiąże się z kalkulacją przysporzenia własną śmiercią istotnych strat wrogowi, można to jeszcze przełknąć. W innym przypadku? Przecież “póki życia, póty nadziei”
Apolloniusz Zawilski w swoich wspomnieniach z kampanii wrześniowej ( Bateria została) porusza w kilku miejscach ten wątek. Dla niego, oficera wrześniowego, samobójcza śmierć przyjaciela w chwili poddania sie polskiej grupy, w momencie, gdy niemiecki oficer z uznaniem dla męstwa Polakow przyjmuje kapitulację, jest zrozumiała. Chociaż bolesna.
A przecież walka z wrogiem nie skończyla się w wrześniu 1939. Wyszkolony oficer był dla podziemnej armii skarbem. Wyobraźni zabrakło, czy jak?
Kapitan Raginis miał podobno litewskie korzenie, chociaż urodził sie na Łotwie.
Nie powinien...?
Honorowe samobójstwo zawsze budziło u mnie mieszane uczucia. Prawdę mówiąc, trudno mi sie z tym pogodzić. Czego jest wyrazem? Akcentem ostatecznym moralnej przewagi, mimo militarnej, czy jakiejś innej, osobistej klęski? Jaką to ma tradycję w nowożytnej historii europejskiej? Nie bardzo sie orientuję. Pomijając obyczajowość przedchrześcijańską kultury śródziemnomorskiej, i barbarzyńskie ekscesy wieków ciemnych, samobójstwo w obliczu klęski pojawia się jako osobisty brak zgody na przegraną, podczas II wojny światowej. Jeżeli wiąże się z kalkulacją przysporzenia własną śmiercią istotnych strat wrogowi, można to jeszcze przełknąć. W innym przypadku? Przecież “póki życia, póty nadziei”
Apolloniusz Zawilski w swoich wspomnieniach z kampanii wrześniowej ( Bateria została) porusza w kilku miejscach ten wątek. Dla niego, oficera wrześniowego, samobójcza śmierć przyjaciela w chwili poddania sie polskiej grupy, w momencie, gdy niemiecki oficer z uznaniem dla męstwa Polakow przyjmuje kapitulację, jest zrozumiała. Chociaż bolesna.
A przecież walka z wrogiem nie skończyla się w wrześniu 1939. Wyszkolony oficer był dla podziemnej armii skarbem. Wyobraźni zabrakło, czy jak?
Kapitan Raginis miał podobno litewskie korzenie, chociaż urodził sie na Łotwie.
tarantula
tarantula -- 04.09.2008 - 08:18