Przejrzalem jeszcze raz regulamin zamieszczony na końcu Panskiego tekstu i mam nadzieję, że moje slowa jednak spelnią wyrazone w nim zalożenia.
Skoncentruję sie więc na pytaniu zawartym w tytule: “czy naprawdę potrzebujemy zmian”. Prawo jest wtedy zrozumiale (w miarę), gdy jest możliwie proste. Co wcale nie oznacza, że zagadnienia, ktorych dotyczy prawo, muszą być proste.
Przyjmując, że sa one nieco skomplikowane, tym bardziej ważna będzie konstrukcja przepisu prawnego, a tym samym wzrasta waga ludzi/poslów, którzy to prawo uchwalać będą. Może bowiem dojść do sytuacji, że dobrze przygotowany projekt zmian prawnych (przez rozsądnych i mądrych fachowców), przedlożony następnie Sejmowi jako inicjatywa obywatelska, zostanie w tym Sejmie poddany takiej obróbce przez niekompetentnych poslów (co juz się często zdarzalo), że uchwalone prawo dość mocno będzie odbiegalo od zaproponowanego projektu. Nie wspominam tu (a o takiej możliwosci Pan nadmienia w tekście), że z lekka oglupiale (równie i w dużej części niekompetentne) spoleczeństwo poddaje się urokom lobbystów i podpisuje projekt nie mając specjalnie pojęcia o meritum inicjatywy czy jej konsekwencji.
Efekt: stracone pieniądze, praca fachowców zaangażowanych w inicjatywę obywatelską -> kompletna deprecjacja idei tejże inicjatywy.
Czy więc zamiast koncentrować się na inicjatywie obywatelskiej nie należaloby stworzyć bardziej rygorystycznych zapisów konstytucyjnych dotyczących roli i obowiązku posla, jego wyksztalcenia, doświadczenia? Bo w aktualnym stanie rzeczy niekompetentni poslowie zajmują się projektami ustaw prawnych dotyczących nader trudnych zagadnień, biorąc lub nie biorąc pod uwagę opinii fachowców (częściej jednak kierujących sie interesem partii). Efektów takiej pracy nie są wstanie potem poprawić ani Senat (z podobnych powodów), ani prezydent (tu powodów na wszelki wypadek wyjaśnial nie będę, bo zakladam że rozmawiamy o politykach w miare obiektywnych na tym stanowisku.
Pan mnie zaczyna przerażać, Panie Yayco.
Przejrzalem jeszcze raz regulamin zamieszczony na końcu Panskiego tekstu i mam nadzieję, że moje slowa jednak spelnią wyrazone w nim zalożenia.
Skoncentruję sie więc na pytaniu zawartym w tytule: “czy naprawdę potrzebujemy zmian”. Prawo jest wtedy zrozumiale (w miarę), gdy jest możliwie proste. Co wcale nie oznacza, że zagadnienia, ktorych dotyczy prawo, muszą być proste.
Przyjmując, że sa one nieco skomplikowane, tym bardziej ważna będzie konstrukcja przepisu prawnego, a tym samym wzrasta waga ludzi/poslów, którzy to prawo uchwalać będą. Może bowiem dojść do sytuacji, że dobrze przygotowany projekt zmian prawnych (przez rozsądnych i mądrych fachowców), przedlożony następnie Sejmowi jako inicjatywa obywatelska, zostanie w tym Sejmie poddany takiej obróbce przez niekompetentnych poslów (co juz się często zdarzalo), że uchwalone prawo dość mocno będzie odbiegalo od zaproponowanego projektu. Nie wspominam tu (a o takiej możliwosci Pan nadmienia w tekście), że z lekka oglupiale (równie i w dużej części niekompetentne) spoleczeństwo poddaje się urokom lobbystów i podpisuje projekt nie mając specjalnie pojęcia o meritum inicjatywy czy jej konsekwencji.
Efekt: stracone pieniądze, praca fachowców zaangażowanych w inicjatywę obywatelską -> kompletna deprecjacja idei tejże inicjatywy.
Czy więc zamiast koncentrować się na inicjatywie obywatelskiej nie należaloby stworzyć bardziej rygorystycznych zapisów konstytucyjnych dotyczących roli i obowiązku posla, jego wyksztalcenia, doświadczenia? Bo w aktualnym stanie rzeczy niekompetentni poslowie zajmują się projektami ustaw prawnych dotyczących nader trudnych zagadnień, biorąc lub nie biorąc pod uwagę opinii fachowców (częściej jednak kierujących sie interesem partii). Efektów takiej pracy nie są wstanie potem poprawić ani Senat (z podobnych powodów), ani prezydent (tu powodów na wszelki wypadek wyjaśnial nie będę, bo zakladam że rozmawiamy o politykach w miare obiektywnych na tym stanowisku.
Lorenzo -- 28.05.2008 - 18:39