Mnie się zdaje, że w normalnym państwie

Mnie się zdaje, że w normalnym państwie

Z prawem do pojedynków i tak dalej, żadnych hec z urażaniem uczuć by nie było. No bo powiedzmy ktoś chce sobie po chrześcijanach pojeździć i pisze tekst. Tekst może być sprawiedliwy, lekko złośliwy albo cholernie złośliwy. Jeśli jest sprawiedliwy, to nie ma sprawy. Jeśli jest cholernie złośliwy i bawi się w coś a la Urban, to najlepszy szermierz chrześcijan wyzywa nazajutrz autora na pojedynek. Autor nie przyjmie – autor będzie zerem w kulturze honoru, która w normalnym państwie musi się wykształcić. Jeśli tekst jest jedynie lekko złośliwy, wyzwania można nie przyjąć, a skompromituje ono raptusa, który chce ciachać ludzi. Ze strony państwa wystarczy ewentualny sędzia ewentualnej walki. Ten system nie gwarantuje, ze nikt nie będzie się czuł urażony(no ale przecież obywatel X może się czuć urażony jeśli śiat nie uzna jego żony za boginię), ale doskonale zapewnia przestrzeganie pewnych norm kulturowych i chroni przed kontrkulturą i “łamaniem tabu” z łajnem w ręku.

A hasło “zrobić z chuja pelerynę” bo prostu doskonałe ;)


O wolności słowa (UWAGA! - jest jeden wyraz bardzo brzydki i jeden średnio brzydki) [wyrus] By: komentator (13 komentarzy) 16 luty, 2008 - 05:30