Warto jednak wiedzieć, co jest przedmiotem dyskusji.
W związku z tym, mam jedynie drobną prośbę, taką mianowicie, żeby ewentualni pojedynkowicze, jeszcze przed pojedynkiem, uzgodnili co to jest (dla nich dwóch i na użytek pojedynku) to prawo, o którym ma się toczyć dyskusja.
To nie jest oczywiste. Więcej nawet: to jest bardzo skomplikowane.
Wolałbym wiedzieć, zawczasu, czy dyskusja toczy się w obrębie ujęcia prawa Georga Jellineka, Johna Austina, Egene’a Ehrlicha czy Leona Petrażyckiego. To tylko przypadkowo dobrane nazwiska.
Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, żeby posługiwać się ujęciem własnym. Czemu nie? Ale, tym bardziej, warto wtedy zadbać o to, by – w obrębie “pojedynku” – było to to samo ujęcie.
W innym przypadku jeden pojedynkujący będzie mówił rybach, a drugi o grzybach. Można i tak.
Dyskutować można o czym się chce.
Warto jednak wiedzieć, co jest przedmiotem dyskusji.
W związku z tym, mam jedynie drobną prośbę, taką mianowicie, żeby ewentualni pojedynkowicze, jeszcze przed pojedynkiem, uzgodnili co to jest (dla nich dwóch i na użytek pojedynku) to prawo, o którym ma się toczyć dyskusja.
To nie jest oczywiste. Więcej nawet: to jest bardzo skomplikowane.
Wolałbym wiedzieć, zawczasu, czy dyskusja toczy się w obrębie ujęcia prawa Georga Jellineka, Johna Austina, Egene’a Ehrlicha czy Leona Petrażyckiego. To tylko przypadkowo dobrane nazwiska.
Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, żeby posługiwać się ujęciem własnym. Czemu nie? Ale, tym bardziej, warto wtedy zadbać o to, by – w obrębie “pojedynku” – było to to samo ujęcie.
W innym przypadku jeden pojedynkujący będzie mówił rybach, a drugi o grzybach. Można i tak.
Tylko po co?
yayco -- 15.02.2008 - 09:33