Politycy kamienia łupanego v.2.0

Niedawno wyśmiewałem dziennikarzy, którzy zorientowali się co to Twitter, gdy ten stał się już netowym gigantem, a wczoraj Jarecki stroił sobie żarty, porównując video-orędzia Obamy i obu naszych Kaczorów. Niewiele mi pomogło obejrzenie tych klipów w wersji niemej, ale i tak polecam, bo więcej wtedy widać.

Chyba jest jednak gorzej niż myślimy, skoro nawet Igła promuje czynny bojkot wyborów, i to pomimo, że i tak przygniatająca większość wyborców, nie tylko w Polsce, ma szczery zamiar zbojkotować eurowybory po cichu, no chyba, że przy grillu czy innym barbeque będzie głośna muzyka.

Jako interesujące rozwinięcie tekstu Jareckiego polecam natomiast ten pełen linków i przykładów tekst, z którego można się dowiedzieć, że nasi politycy, a przynajmniej tzw. najwięksi gracze (żenada nie gracze), zasadniczo nadal olewają Internet.

Kiedyś myślałem, że to kwestia pokoleniowa, że to może jedynie ignorancja, ale teraz, gdy cały świat, a zwłaszcza nasi lokalni spece od politycznego wizerunku mają gotowe case study w postaci netowej kampanii zwycięskiego prezesa amerykańskich landów, no to nie da się sprawy wytłumaczyć ignorancją i pokoleniowym zapóźnieniem. No nie wiem, może te ludki boją się Internautów? A może trochę jedno i trochę drugie.

Oto fragmencik całego tekstu:

PO i PiS na wybory do Parlamentu Europejskiego planują wydać po 9 mln zł. SLD przeznaczy na ten cel o 1/3 mniej. Jaka część tych budżetów przeznaczona zostanie na kampanię w internecie? Znikoma. Wciąż podstawowym elementem promowania się kandydatów w sieci są ich witryny internetowe lub proste wizytówki na partyjnych stronach. A e-maile wysyłane do sztabów wyborczych pozostają bez odpowiedzi. Eksperci są zgodni – politycy nie rozumieją internetu i traktują sieć jak kolejne jednokierunkowe medium. Obserwacja zachowań kandydatów do PE w sieci zdecydowanie potwierdza tę tezę.

Albo kolejny fragment:

Podobnie rzecz ma się z blogami – panel edytorski wszystko zniesie, czytelnik-internauta już nie. Bardzo często politykom brakuje wyczucia – jak prowadzić blogi, o czym pisać, jak zachęcać do interakcji. Wciąż niewykorzystanym w kampaniach e-marketingu politycznego, a dającym ogromny potencjał obszarem jest blogosfera. Nawiązywanie relacji z wpływowymi blogerami w zakresie dystrybucji i interakcji z czytelnikami to rzecz całkowicie obca naszym politykom.

I tym kapitalnym podsumowaniem: panel edytorski wszystko zniesie, czytelnik-internauta już nie – zakończę, zanim znowu tekst zacznie mi skręcać na dumki o kondycji blogosfery.

P.S.
W tym zdaniu o nawiązywaniu relacji z wpływowymi blogerami w zakresie dystrybucji to pojechali śmiało, cóż za fascynująca opcja! ehhh.. dzieci we mgle, a nie specjaliści. Należałoby im odpisać coś w rodzaju: blogosfera – nie dla idiotów!

P.S. 2
Z uwagi na przeważający internetowy analfabetyzm samych polityków i ich biurowego zaplecza (nie tylko w Polsce), nie dziwi aż tak bardzo, że nie czyni im różnicy przegłosowanie w PE prawa biorącego Internet za mordę. Mam też inny kłopot: czy strona typu www.TKM.cc ma sens? Mamy rozmawiać do lustra? Trzeba to zdaje się ponownie przemyśleć. W końcu nie będziemy odwalać roboty za baranów, którzy/które planują na samą kampanię offline wydać grube miliony. Redakcja weźmie sprawę do przemyślenia zatem.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

“Należałoby im odpisać

“Należałoby im odpisać coś w rodzaju: blogosfera – nie dla idiotów!”

tjaaaaaaa….............. to co oni tu robia??



polska dla polaków,
ziemia dla ziemniaków,
księżyc dla księży…

a cyprusy na drzewa


idioci?

oni są i tak wszędzie.

Jednak zwykły idiota nie stanowi problemu, ani zagrożenia dla środowiska.

Problemem są raczej ciężkie przypadki, które nie wiadomo czy udają polityków, czy blogerów. Bo idiotów to chyba nie muszą udawać. To dla nich hasełko.


wychodze z zalozenia....

ze blog jest odmiana czystej demokracji…

krystalicznie czystej…

gazete kupujesz.. chocby dla programu TV… nie masz wyjscia chcesz program musisz kupic i opowiedziec sie kioskarce….

no bo czy trybuna czy nasz dziennik…??

i tu narazasz sie na indoktrynacje…

no bo kupiles.. zaplaciles.. wiec nawet siedzac na kiblu zerkniesz kto jest dobry a kto zly…

z blogiem jest inaczej…

pisac moze kazdy….

nie znaczy ze bedziemy czytac,,,,

nie place.. wiec nie jest mi zal…..........

i niech tak zostanie.. niech pisza…

niech tak bedzie….

a ze “nasi” politycy zyja wciaz w epoce tajnych powielaczy solidarnosci??

coz jaki kraj taki obyczaj…



polska dla polaków,
ziemia dla ziemniaków,
księżyc dla księży…

a cyprusy na drzewa


Jurku.Cy,

co zapytanie:

“tjaaaaaaa….............. to co oni tu robia??”

No jak to co?

Piszą:)

I tyle.


A co do tekstu,

w sumie co tu wymagać od polityków, by prowadzili np. rzetelne blogi i udzielali się w necie, jak w Polsce nawet poczytni i popularni dziennikarze w większości nie umieją prowadzić bloga ni z czytelnikami gadać.

Z małymi wyjątkami.

pzdr


widze ze blogowicze

zaczynaja dzilic ludzi/politykow/dziennikarzy na blogopoprawnych i nie…

??

ogolnie to nie jest konstytucyjnie zapisane ze bloga masz miec i umiec prowadzic…

tak jak nie musisz byc krotkofalowcem./..

jesli pojmiesz ze jest to forma agitacji/dotarcia…

dbasz o nia….

ale rowniez… taka forma sa wlepki…

zreszta… czemu sie burzycie…

wiekszosc z was drze geby ze nie pojdziecie glosowac…........

no wiec sie nie dziwcie ze gowno obchodzicie politykow….
juz lepiej rozdawac ulotki SLD pod kosciolem

wieksza skutecznosc…



polska dla polaków,
ziemia dla ziemniaków,
księżyc dla księży…

a cyprusy na drzewa


chwilka

ten tekst nie jest o tym, co o blogowaniu polityków (czy ich asystentek) sądzą sami blogerzy.

Rzecz dotyczy w ogóle obecności polityków w necie, z punktu widzenia ich własnych interesów, np. w związku z kampanią wyborczą.

Gdyby politycy mieli być Zosią Samosią w tym względzie, to by była rekomendacja żeby ich traktować jako nienadających się, zatem nie chodzi o osobiste zaangażowanie lub udawanie tego zaangażowania (np. przez prowadzenie pseudo-bloga za pomocą asystentów).

Rad byłbym, gdybyście zajrzeli do polecanego tekstu, w którym to jakoś tam omówiono, bo nie będę tu wklejał wszystkich ciekawych kawałków.


wyjaśniam...

ludzie którzy czytają blogi czyli internauci… czyli w większości ludzie myślący nie są atrakcyjni politycznie…

bo w wiekszosci kontestuja…

i wyjasniaja… walcza i spieraja sie.. czemu nie isc glosowac…

.......



polska dla polaków,
ziemia dla ziemniaków,
księżyc dla księży…

a cyprusy na drzewa


chyba jednak nie

piszący na blogach i komentujący aktywnie z pewnością nie są targetem, raczej kłopotem dla polityków. Ale to jest garstka w zestawieniu z konsumentami w necie, którzy jedynie czytają. Tak jak garstka ludzi redaguje gazety a tysiące czytają. Dlatego wyjaśnienie nie-trafione, IMO.


re: Politycy kamienia łupanego

zerknij na pingera…

:D

pisza wszyscy… jak nie pisza wklejaja zdjecia bucikow…

internet to przekroj spoleczenstwa….

:D

kolega ktory pracuje na zmywaku kiedys skomentowal… ile mozna ogladac porno….

widzac ze wciaz siedze w necie…

nie mowie…
redtube mam w “ulubionych”....... ale dla wiekszosci uzytkownikow.. taki jest net…

dodajmy tych z allegro…

jakos ciezko znalezc wyborcow… chyba ze sie wystawia.. na aukcje??

zerknij nasza klase…



polska dla polaków,
ziemia dla ziemniaków,
księżyc dla księży…

a cyprusy na drzewa


właśnie o typowym targecie napisałeś

to są właśnie ci wyborcy, ci sami o których głosy politycy zabiegają za pomocą ulotek w skrzynce na listy, plakaty przy ulicach itd. To, że wielu z nich nie tylko czyta ale i pisze (a raczej duka za pomocą klawiatury) niczego nie zmienia, takie pisanie się nie liczy i nie jest to grupa w jakikolwiek sposób kłopotliwa dla polityków, przeciwnie, to jest właśnie ich target, do którego trzeba gadać nie słowem pisanym, bo z czytaniem same kłopoty, ale obrazkami, filmikami na youtube itd.


znasz skutecznosc plakatow i ulotek??

5%...

serio…

przechodzilem kilkakrotnie szkolenie z Democratic Instytute..(USA) i Szkoly Liderow (PL)

ulotki plakaty… nie daja nic…

tylko uscisk dloni,.,

bezposredni kontakt…

zreszta 40% wyborcow podejmuje decyzje tuz przy urnie…

dlatego tak wazne jest bycie pierwszym na liscie, dlatego ludzie o nazwiskach walesa zostaja radnymi,,,,



polska dla polaków,
ziemia dla ziemniaków,
księżyc dla księży…

a cyprusy na drzewa


o tym mówię

w necie ten “uścisk dłoni” i “kontakt bezpośredni” to jest video online, ale nie w postaci sztywniackiego orędzia, nie w postaci strony wystawionej do czytania/oglądania. Net wymaga inter-aktywności ze strony nadawcy. Zresztą w cytowanym tekście o tym właśnie jest mowa – na czym polega rozumienie jak działa net i działanie w nim kompleksowe.


Subskrybuj zawartość