ROZMOWA

Tagi:

 

Za chwilę napiszę drugi tekst „konstytucyjny”, w zasadzie już miałem to zrobić, ale wcześniej wrócę do niewyczerpywalnego tematu: rozmowy o rozmowie w blogosferze.

Szedłem dziś do referatu wśród drzew i krzewów. Gdzieś tam w stawie stała woda, kaczka patrzyła na kaczora, a paw ze schowanym pod skrzydło łbem blokował ścieżkę. Za wodą pobielone ściany domów odbijały światło, za domami pani krzyczała do pana: „całuję”. Odchodząc, pan machał pani, potem zaczął się rozglądać, aż wreszcie pobiegł zapalczywie w stronę bramy, jakby poniekąd uciekał… Pomyślałem, że mam jednak kłopot z rozmową o sprawach, które zahaczają o rzeczy ważne, pryncypia, idee. Przecież — co do zasady — często się o tym nie mówi, do pewnego stopnia są to nawet sprawy intymne; przynajmniej ja, w normalnych warunkach, nie dzielę się swoim światopoglądem bez wyraźnego powodu. Internet i dyskusje, które się za jego pomocą prowadzi, łudzą, że nie ma różnicy miedzy tekstem o religii czy patriotyzmie a opisem drogi do pracy i relacją z koncertu. Zdanie o honorze i śmierci wypowiada się równie łatwo jak podawany jest przepis na zupę. Wszystko wrzuca się do wora, a czytelnicy w znikomym stopniu uzgadniają swoją ekspresję z charakterem i rangą przekazu. Jeśli w ogóle zasada decorum zostaje zachowana, to — z niewielkimi wyjątkami — dzieje się tak za sprawą przypadku, przytomności ostatniego w kolejce lub szczęśliwego zbiegu okoliczności.

W jaki sposób rozmawiać więc z ludźmi o sprawach ważnych, zwłaszcza gdy reprezentują oni krańcowo różny światopogląd? Zakładam przy tym, że traktuję ich poważnie. Słucham co opowiadają, a potem rozmawiamy. Czy to w ogóle jest możliwe? Odpowiedź, do jakiej doszedłem już w referacie, jest pokrętna. Czasem jest możliwe, czasem – nie; zależy…

Po pierwsze, kiedy przychodzi do nas jakiś sensownie mówiący człowiek, z dostateczną logiką i uczciwością intelektualną, ale pochodzący z antypodów, możemy odmówić mu rozmowy. „I tak nic z tego nie będzie” — racjonalizujmy swoje podejście. Ty do mnie „me”, je do ciebie „be”. Obaj wszystko wiemy, więc o czym tu jeszcze gadać. Nie ma szans na zbliżenie. Prowadzimy dwa monologi. Kontynuowanie wymiany zdań będzie tylko eskalowało emocje i prędzej niż później dojdzie do eksplozji. Byłoby inaczej, gdyby rozmówcy zachowali minimum empatii. Dbając o formę starali się uszanować poglądy drugiej strony. Tu pojawiają się jednak kolejne problemy. Czy wszystkie poglądy? Jak odróżnić ekspresję od stanowiska w sprawie? Przecież nie chodzi o to, żeby łagodzić kanty przekonań, zawierać światopoglądowe kompromisy, niuansować opinie, ale prowadzić dialog w taki sposób, żeby nie stawiać rozmówcy w dyskomfortowej i niezręcznej sytuacji, za którą jest już tylko karczemna awantura.

Po drugie, można zawsze przyjąć rozmowę. Nawet z największym chamem, prowokatorem, nierzetelnym „logikiem”, pokrętnym sofistą, hipokrytą i krętaczem. Byłbym skłonny przystać na ten model, gdyby… właśnie, gdyby rozmówca wykazywał się minimum zrozumienia. Wszak nie chodzi o dupę Maryny. Wracamy do empatii, która wyłącza pewne formy komunikacji.

Po trzecie, ktoś powie: rozróżnij Internet i „gaduły” od życia codziennego. Wszyscy tu gramy, udajemy kogoś innego. Słowa nie mają znaczenia, dewaluują się, przykładanie do nich miary świata realnego jest tym samym, co wiara we wstrzemięźliwość pijaka. Hm… kontrowersyjne ujęcie, w zasadzie kładzie całą ideę społecznej funkcji blogosfery i sensowność podejmowania rozmowy przez klawiaturę.

Wychodzi mi więc, że wiele wisi na owej empatii i formalnych uwarunkowaniach prezentacji poglądów. Mam natomiast nadzieję, że nie chodzi o poglądy jako takie, bo wówczas ani empatia (jeśli serio traktujemy swoje przekonania), ani sztuczki retoryczne, na wiele się nie zdadzą. Chociaż, prawda, nie!, wszak niektóre poglądy są poza debatą… Uff… Trudne.

Średnia ocena
(głosy: 8)

komentarze

Panie Referencie

Nie wiem czy to czas na debaty. Trzecia wojna swiatowa podobno tuz, tuz :(((
Nastroj mam zatem do bani.
Pozdrawiam mimo to serdecznie


Agawo

Czas i miejsce jest ok.
Referent znakomicie wprowadza und stopniuje.
Nie tak jak niektórzy co to z worka wysypali kilka projektów konstytucyjnych, które zostały natychmiast zagłuszone i publicznie zaziewane.

3m się RB!

Wspólny blog I & J


Panie Jacku

To tylko byl zart:)
A poza tym jak tu sie nie denerwowac gdy za kazdym razem jak dorzucam gwiazdek multum, ktos je likwiduje?


Panie Referencie

Czy Pan zaklada mozliwosc zmiany swoich pogladow w czasie dyskusji?


-->Agawa

agawa

Czy Pan zaklada mozliwosc zmiany swoich pogladow w czasie dyskusji?

Dopuszczam. Nie zakładam, a dopuszczam. Myślę, że jak każdy w miarę przytomny, kto wychodzi czasem z domu. Skąd w ogóle wzięło się Pani takie pytanie? Dałem powody? A może to tylko efekt “postrzegania” referenta? ;)


-->JJ

;) Pozdrawiam!


Panie Referencie

Pisze Pan

Po trzecie, ktoś powie: rozróżnij Internet i „gaduły” od życia codziennego. Wszyscy tu gramy, udajemy kogoś innego.

W rozmowach poważnych nie widzę najmniejszego sensu uprawiania gry lub udawania kogoś innego. Prowadzi to prędzej czy później do niezrozumienia, konfliktów i karczmy w konsekwecji.

Wg mnie, gra, kamuflaż, mylenie tropów itd. świetnie ubarwiają blogerskie życie rozrywkowe, ale skutecznie osłabiają jakość dyskursu nie związanego z naszymi indywidualnymi, zazwyczaj wybujałymi ego.

Niestety, wygląda na to, że w praktyce właśnie ten chytry, pokrętny, pozbawiony szczerości model rozmowy jest przez środowisko blogerskie traktowany jako norma. Chyba, że za szczerość uznajemy zajadłość.

Co do innych akapitów tego interesującego postu, chciałbym zwrócić pańską uwagę na fakt, że “nierzetelni logicy” i “pokrętni sofiści” mogą czasami być ludźmi, którym trudno przychodzi skonstruowanie odpowiedzi wg schematu oczekiwanego przez adwersarza. Dotyczy to na przykład kilku wymian zdań między nami.

Słowo empatia jest jak sądzę kluczem do większości poruszonych przez Pana spraw.

Pozdrawiam i gwiazdkuję z przekonaniem


Panie Referencie,

według mnie, w necie jak w życiu, z tłumem się nie pogada. Trzymając się tej zasady rozmawiać można właściwie z każdym, o wszystkim.

A jeśli jest to osoba sensowna, w miarę uczciwa, logicznie myśląca i z jakąś dawką wiedzy, to nawet światopogląd antypodyczny specjalnie nie wadzi.

Byle tylko trzymać się istoty, operować faktami, nie ich interpretacjami i przymykać oko na jej potknięcia a nie wyzłośliwiać się z nich ponad miarę.
Co jak Pan wie, łatwe nie jest. Przynajmniej dla mnie. :)

I chyba najważniejsze – nie żywić większych nadziej,że rozmowa coś wniesie. Zawsze przecież można doznać przyjemnego zaskoczenia.:)

A w ostateczności, nic nie stoi na przeszkodzie by się wylogować i puścić sobie J.S.Bacha.

Pozdrawiam serdecznie


-->Yassa

scroll

A jeśli jest to osoba sensowna, w miarę uczciwa, logicznie myśląca i z jakąś dawką wiedzy, to nawet światopogląd antypodyczny specjalnie nie wadzi

Też tak myślę, proszę tylko zobaczyć ile warunków i zastrzeżeń Pan poczynił... ;)))


-->Merlot

merlot

[...] chciałbym zwrócić pańską uwagę na fakt, że “nierzetelni logicy” i “pokrętni sofiści” mogą czasami być ludźmi, którym trudno przychodzi skonstruowanie odpowiedzi wg schematu oczekiwanego przez adwersarza.

Widzę to. Kolejny problem. Czasem nie wiadomo jak wybrnąć z takiej sytuacji, żeby wszystko było jasne, a jednocześnie rozmówca nie został postawiony w sytuacji nie do zniesienia. Z której nie może się wycofać bez odruchu obronnego (ekscesu). Tak jak mówiłem, trudna sprawa… Różnie z tym bywa.


Panie Referencie,

piszę o czystej przyjemności.
A tę można przecież stopniować.:)

Zresztą warunki zerżnąłem z Pana notki.:)

Pozdrawiam


-->Yassa

Bo ja nie jestem od Pana lepszy ;) A w zasadzie jestem gorszy. Nie dopisałem bowiem, że to są tylko warunki minimum… ;)))) Żartuję, rzecz jasna.


Dobrze, ze Pan dodał, że to żart:)

już chciałem polecieć w goglach, w guglach, na poszukiwanie idealnego oponenta.:)


;)

Proszę się nie wyzłośliwiać! Jest Pan w gościach, to raz. Na tym blogu tak się nie robi, to dwa. Odnosi się Pan do interpretacji, a nie faktów – trzy. Nie zabrał Pan ze sobą karty zdrowia – cztery. Mam ciągnąć?


No dobrze,

nie uważam bym osiągnął już poziom krytyczny “NAZBYT”.
Chyba, że Pan zrobił się ostatnio nazbyt wydelikacony.:)

Byłem właśnie w karczmie Merlota, puchy tam wczoraj były, jak w Międzyzdrojach po sezonie…


-->Yassa

Proszę nie eskalować!!! Zabraniam!, to jest n i e d o p u s z c z a l n e! ;))) Panie dzieju…

Karczmie? Ja byłem. Co prawda nie miałem nic sensownego do powiedzenia, ale urządzenie fajne. Momentami nawet za szybkie, jak dla mnie…


Panie Referencie

Mam wrażenie, że wiekszość dyskusji internetowych polega na zwalczaniu przeciwników światopogladowych a nie szukaniu porozumienia.

Dopuszczając możliwość ewolucji naszych pogladów negujemy jednocześnie wierność dogmatom, doktrynom, wodzom.

A Pan jest dla mnie postacią dość enigmatyczną , stąd pytań bez liku..


Panie Referencie,

sorki, zajrzałem jeszcze do zaczynu notki, jak mniemam.:)
Tośmy natrzaskali komentarzy…uch!

Widzę, że nameste bez lokalnego ściśle polskiego bóstwa i IPNu daleko by nie ujechał.:)
Podoba mi się nowy wpis i komentarz Bartka ex BD.
Ale to chyba tematy, do karczmy Merlota, więc znikam na razie.

Pozdrawiam


fantastyczna notka!

dałem max…

z przesłaniem zgadzam się w 100%. dialog jest wartością bezcenną.



-->docent Stopczyk

;)))) Nieźle, nieźle. Jasne, że nie wykasuję cię spod tej notki. W tym sensie potwierdzam – sprytne zagranie. Proszę jednak żebyś nie przeginał. Masz tu szlaban i nic się nie zmieniło.

referent


-->Agawa

agawa

Dopuszczajac mozliwosc ewolucji naszych pogladow negujemy jednoczesnie wiernosc dogmatom, doktrynom, wodzom.

Nie traktuję tak tego. Dam się przekonać prawie do wszystkiego. Przy czym, trzeba mnie przekonać; muszę zrozumieć albo stracić wiarę.

;)


-->Yassa

Ja już kładę na to lachę; sprawdziłem, myślałem że jednak coś ciekawego się za tym kryje, “a to jest tylko moja spódnica” ;) Wolę już Azraela, ten przynajmniej nie jojczy, nie stroi się i nie udaje. Czym się różni pusta butelka i pusty karton? Bo przecież nie zawartością. I tu, i tu nic nie ma.


Panie Referencie

Lepiej nie mieszać wiary i logiki :)
Mam wrażenie że rozmowa toczy się jakby gdzie indziej, a tu docierają tylko reminescencje ciężkich zmagań.
Gdzie, że tak niedyskretnie spytam?
I o co chodzi?


Referencie, ja tylko po to by zapytać ciekawsko za Agawą:)

co to za zaczyn do tej notki, i gdzie te wpisy Nameste i Bartka, bo przejrzałem ich blogi i nic nowego nie widzę:)

Chyba że to na twoim ukrytym blogu, to przeżyje pewnie jakoś (acz z trudem), że nie śledzę dyskusji jakiejś:(

Pozdrawiam.


-->Agawa

Nie mieszam. Przynajmniej się staram. Rozdzieliłem obszary wiedzy i wiary, bo nie wiem do czego będę przekonywany ;)

—-
Nic bardziej mylnego. “Rozmowa” jest wdzięcznym obiektem do dyskusji, niezależnie od okoliczności i powodów. Coś tam zwykle daje asumpt, że sięgamy po temat, ale tylko asumpt. Chodzi więc o to, co jest napisane w notce ;)


-->Grześ

To samo co do Agawy <—-

Szukajcie a znajdziecie. Uprzedzam jednak, że to nie na temat. Może Yassa będzie rozmowniejszy ;)


co to to nie, nie będzie.

:)


Referencie, nie na temat:)

“Za chwilę napiszę drugi tekst „konstytucyjny”, w zasadzie już miałem to zrobić”

No i co?

Tekstu nie ma.

Pozdrawiam.


Subskrybuj zawartość