7.7.09, 19:36

No, co tam, prawda, słychać, szanowni tekstowiczanie? Ile nas jeszcze jest? Pięcioro, dwójka, czy więcej? Pewnie nie za dużo. Jakby nie było referat reintrodukuje się w przyrodzie, co oznacza, że będę wpadał tu nieco częściej. He, he, he… zmartwionych zmartwię jeszcze bardziej, prawda, bo poniekąd nie mam zamiaru się stąd ruszać, co najwyżej mogę czasem się zahibernować, jak poniekąd teraz niedawno. A może wcale już nie ma owych zmartwionych; byłoby to nawet lepsze, powiedziałbym – fajniejsze. Od razu też uspokajam, że nie napiszę raczej nic o polityce (nudy, polecam jednak Jacka Jareckiego), ani słowa o gejach (pardą) bądź heteroseksualistach (pozdrawiam i całuję prawie wszystkie panie!), najpewniej nie o, prawda, religii (Tomasz Terlikowski do usług, he, he, he…). Mam zamiar pisać o niczym, bo to mi nie zabiera zbyt dużo czasu. Przepraszam za szczerość.

Wiele wskazuje, że jestem już emerytem; rozważałem zasłużone wczasy w Lisboa albo Florencji… Dwa lata pisania po blogach to prawie jak pół wieku normalnego życia; niewielu udaje się sprawdzić na własnej skórze. Postanowiłem jednak trwać przy nazwie TXT, bo mam taki kaprys.

Wbrew rozpowszechnianym tu od kilku dni, prawda, herezjom, nie jestem entuzjastą teorii, że rozmawiać trzeba ze wszystkimi. Mam te ustalenia głęboko w gdzieś (pardą). Choćby nawet przyszło nie pogadać, to znaczy pogadać z poniekąd nikim. Trudno, choć wolałbym jednak pogadać. Tak jest fajniej.

A poza tym, prawda, popijam Santorini z 2006 roku, jednoszczepowe z Assyrtiko. Nie wiem, czy mogę je polecić. Kiedy było zmrożone jakoś wpadało, teraz wyszły z niego jakieś dziwaczne słodycze, a nic mnie tak w wytrawnym winie nie irytuje jak niepotrzebna słodycz. Ta jest niestety zdecydowanie niepotrzebna. Chandler powiedziałby tak: “Kiedy patrzyłem na nią z oddali była piękną blondynką; źle się stało, że podszedłem”. Raczej nie kupujcie, prawda, Assyrtiko. Kupcie już raczej jakąś Retsinę albo lepiej Rieslinga. Najlepiej Rieslinga.

referent

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Przechodziłem. Postanowiłem zajrzeć. Nie rozczarowałem się.

Miło, że Pan się wpisuje w ogólną tendencję podtrzymywania dialogu. Jest to zajęcie zaszczytne, szczególnie jeśli autor z wirtuozerią zdoła uniknąć wszelkiej treści. A na dodatek zakończy przy stoisku z napojami.

Rozważał Pan może ewentualną możliwość kariery w charakterze rzecznika prasowego rządu?


-->Telemach

O, i to jest porządna analiza tekstu. Od ręki też odpowiadam, że nie rozważałem kariery “rzecznika”, bo co prawda miewam parcie na szkło, ale w tym pierwotnym, zasadniczym, prawda, sensie. Poza tym wszystko się zgadza: pogadać o niczym, upić się i wygrzać w piachu pod kombinatem (w miarę możliwości śpiąc). Celne ;)


-->Telemach

cd.

A z tą otwartością na rozmową, to bez, prawda, przesady, żeby potem nie było, że jestem miły i uprzejmy. Nic z tych rzeczy, niech Pan za bardzo nie zmienia o mnie opinii ;) Wszystkiego się zresztą i tak wyprę; żaden sąd mi nie udowodni.


re: 7.7.09, 19:36

To ja nie wiem, które Pan assyrtiko znalazł, ale są takie skrajnie niesłodyczne, a rzekłbym nawet odwrotnie – kamienne i morskie. Proszę dać im szansę jeszcze jedną!


-->sim

Cóż, kamienne i morskie to owo Assertiko jest na różnych blogach i w reklamach producentów. Przeczytałem. Ja niczego takiego w nim nie czułem. Opary etylu w nosie (tak bywa, to podobno nie jest wada, prawda, mawiają...), prozaiczny zapach kwiatków, niepotrzebne słodkości. Zresztą nieważne, co kto lubi; ja tego wina raczej nie polecam i już nie kupię. Relacja ceny do jakości jest słaba.


Referencie

Bardzo, że tak powiem ładny tekst, otwierający i zachęcający, poniekąd prawda, nie rozpędzajmy się zanadto.

Jedno mnie wszakże trapi, jakim sposobem dajmy na to czytelnik, może się dowiedzieć czy (i jak!) z potencjalnego komentatora, stać się komentatorem po prostu (nie powiem, że rozmówcą, bo jak już nadmieniałam: nie rozpędzajmy się).

Czy należy złożyć podanie?
Czy ze zdjęciem, czy na wszelki wypadek bez?
Czy istotne jest dołączenie stosownych dokumentów?
A jeśli tak, to jakich?
W jakim terminie podanie (o ile) będzie rozpatrzone?
Ile trwa nierozpatrywanie?

Oczywiście nie mam tu na myśli siebie, nie. Powoduje mną troska o rzesze czytelników, którzy wciśnięci w kątek myślą, co też nastąpi, co takiego może się zdarzyć, gdybym się odważył(A) odezwać?

Łącząc się zgodnie w refleksji, że nic tak nie irytuje w wytrawnym winie, jak niepotrzebna słodycz, pozdrawiam Pana.


-->Gretchen

Podanie ze zdjęciem jest w porządku. Nie będę wprowadzał nadmiernej biurokracji na blogu, bo to jak wiadomo strasznie denerwuje petentów. Będzie prosty rejestr ze zdjęciami, taka podręczna, prawda, baza danych…

Pozdrawiam,
referent


Referencie

Bardzo uprościł Pan procedurę. Podziwiam.

Jak znam życie (tak się mówi, nic nie poradzę) to i tak znajdzie się wielu kwękających, że jest za trudno i pod górkę, ale na to już nie ma lekarstwa .
Trzeba wliczyć w koszta i iść dalej.


-->Gretchen

Absolutnie, ma Pani czystą rację! Wyjaśnię na przykładzie regulaminu. Użytkownik widząc regulamin albo go lekceważy (równa się “nie czyta”), albo kwestionuje jego postanowienia dla samej zasady (“bo tak”). Rzadko zdarzają się tacy, co i czytają i zgadzają się na jego przepisy, kierując się się zdroworozsądkową regułą, że skoro jest nas więcej niż ja sam jestem tu teraz, to lepiej honorować “umowę”. Nieważne. To są przypadki tak odosobnione, że nie warto na nie marnować czasu. Ciekawszy jest casus malkontentów. W sumie nie wiadomo o co im chodzi. Chcą coś ulepszyć, usprawnić, jeszcze bardziej usprawnić... cholera wie. Ostatecznie lubią się oni gniewać i obciążać swoim losem autora regulacji, który przecież mógł napisać mądrzej (inaczej). Stąd wnoszę jak na wstępie (ma Pani czystą rację). Nieważne z czego złożę swoją bazę danych ;)

referent


Referencie

Powiem wprost. Malkontenci są po to, żeby malkontencić (dziwacznie to słowo wygląda zapisane. Aha, zdaje się, że nie ma takiego słowa, to wiele wyjaśnia).

Z obserwacji można wnosić, że nie są też oni grupą jednorodną, nie bądźmy prawda tak krzywdzący w opiniach, żeby wszystkich wrzucać do jednego wora, pardą.

Niektórzy chcą coś ulepszyć, to jest nawet szlachetna idea, bo nic na tym świecie nie działa tak, jakby działać mogło, gdyby to trochę ulepszyć.
Inni chcą ulepszyć ulepszone, bo nic na tym świecie…

Można jednak wyodrębnić też grupę malkontentów czystych, jak niemowlęca dusza (kiepska ta metafora, ale niech będzie już), którzy są po to, żeby być.
Tacy mogą wnikliwie czytać wszelkie regulaminy, ale w tej wyłącznie sprawie, żeby następnie nad nimi wyrzekać. Zmiana regulaminu też nic nie da, bo…
Rozumie Pan.

Reasumując, skoro nawet wszystko jedno wedle jakiego kryterium będzie Pan budował bazę i tak zawsze się znajdzie ktoś, kto ją skrytykuje, więc niech Pan nie ustępuje!

Zdjęcia są w porządku. :)


re: 7.7.09, 19:36

Znam takich. Marudzą, bo przeczytali i mając dobre intencje chcą pomóc (grupa kwalifikowana, prawie równie rzadka jak ci co czytają i zgadzają się w imię jakichś zasad). Biedacy, zawsze mi ich szkoda ;) Mają przeważnie przewalone; ludzie nie lubią ich o wiele bardziej niż pieniaczy. Będą u mnie mieli fotki w zielonych ramkach ;)

Lecę, referentowa niepokoi się, co ja tak w tę klawiaturę stukam i, prawda, stukam…

Dobrej nocy,
referent


Referencie

Zielone ramki są bardzo pasujące. Podoba mi się ten pomysł. :)

Dobrej nocy dla Państwa.


Panie Referencie,

nie wiem czy pan Telemach ma racje?
Pozornie tak, ale jak zauważam, pośrednio, działając na podświadomość, cynicznie i z wyrachowaniem posługując się terminem hibernacja, przy 23 stopniach za oknem o północy, jątrzy Pan i wpienia.:)

Pozdrawiam serdecznie


Ja, że tak powiem

w 2 wątkach się wtrancam:

Parcia na szkło i JJ.

I tu zagadka?
Któren to on jest, ten JJ?
Dla ułatwienia dodam, że on pode mną w petyhorskiej stawał, jako chorąży, ino że konno.


Nikt się melduje,

Chandler genialny, Rieslinga z chęcią bym się napił, dawno temu piłem, dobry był.

Podania ze zdjęciem nie mam, ale chyba poprzez wzgląd na starą znajomość zostanę z tego obowiązku wyłączony?

A i nie malkontencę ani wyrzekać na nic nie zamierzam, jedynie tekstami różnymi tu się delektować, no, nawet bez Rieslinga.


-->Grześ

Chandler genialny, powiada Pan, Panie Grzegorzu. Hm… czuję się poniekąd, prawda, niezręcznie, bo jednak to tylko imitacja ;) Z rzeczonego obowiązku zostaje Pan wyłączony, zresztą po znajomości Panu powiem, że nie lubię zbędnej biurokracji. Zupełnie jak nie referent ;)

referent


-->Igła

Jarecki to kawał chłopa, profil ma jak Rzymianin (polecam zdjęcie na blogu). Po mojemu to ten po lewej w todze.


-->Yassa

Pan Telemach zajrzał, ja się zgodziłem, prawda… Moim zdaniem trzeba go cenić za odwagę, tyle okropnych rzeczy mówi się o tym miejscu, a co mówią o nas nawet nie wspomnę ;)

Pozdrawiam,
referent


Panie Referencie,

Imitacje Chandlera też mogą być genialne, niestety, Chandlera to ja czytałem wszystko 9albo wszystko co w bibliotekach znalazłem u siebie na prowincji) lata temu i teraz pan mi może wmówić nawet z powrotem, że to Chandler,a nie imitacja, a ja głupi uwierzę.

No w każdym razie , nie ma tu co, niestety ukrywać, jestem na przegranej pozycji.
Powiedziałbym że jak zawsze, ale obiecałem nie malkontencić.

Więc się tylko pożegnam, no:)


-->Grześ

Panie Grzegorzu,

to jest Chandler, to nie jest imitacja ;)


Subskrybuj zawartość