Mam kolegę, który z piłką robił co chciał

Pojechałem w końcu do doktora, prawda, bo “bez pomocy admina ani rusz”; sam bym się chyba jednak nie naszykował. Doktor zaproponował zwolnienie, żebym się wygrzał, prawda, wypocił i wyleżał, ale nie wziąłem… “Tylko tabletki – wykasłałem na boku. – Muszę pilnować referatu”. Dobry z niego człowiek, przepisał co trzeba, po drodze wykupiłem receptę, teraz czekam na referentową, żeby objaśniła mi instrukcję obsługi tych leków.

I kiedy tak wracałem tramwajem, gdzieś w połowie drogi do domu znowu przyszedł mi do głowy Czuma. Lubię i szanuję Andrzeja Czumę, a nawet wszystkich braci Czumów, prawda. Po prostu; nic na to nie poradzę. Zdradziłem się też kiedyś, że jakoś tam, coś tam coś tam coś tam coś tam, znam kilku byłych członków ROPCiO (dla młodszych: Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela). Różnie im się życie ułożyło. Część stoi dziś murem za Platformą, część sympatyzuje z PiS-em, ale przeważnie zgodnie krew ich zalewa na widok tego co się dzieje. Przykre, bo złudzeń pozbawiła ich dopiero wolna Polska.

W ramach tramwajowych przemyśleń sprzedam dwie krótkie dykteryjki o Czumie i Moczulskim, ze wskazaniem, prawda, na Czumę.

- Jak to jest możliwe z tym Moczem – pytam któregoś dnia kolegę.

- No, jak ma być? Jest jak wiadomo, a właściwie jest dużo gorzej – odpowiada.

- Wiedzieliście?

- Oczywiście, że wiedzieliśmy! Przecież to był mitoman, on sam mógł nagabywać esbeków, żeby zapisali co ciekawsze kawałki.

- No to świnia.

- Skąd, jaka świnia – obruszył się kolega. – Moczowi się wydawało, że on ich robi w konia, że z nimi gra i ogrywa. Megalomania, jakiś rodzaj naiwności, może coś kombinował na boku… nie wiem. Powiem ci za to jedno – ożywił się kolega. – Gdyby nie Moczulski, to wszystko by się rozsypało w drobny mak, nie przetrwalibyśmy pierwszej większej wpadki. Tylko dzięki niemu byliśmy przygotowani do konfrontacji; to on dawał nam poczucie, że nie jesteśmy oszołomami, którzy nastają na władzę ludową, ale mamy słuszność potwierdzoną przez pokolenia ludzi podobnych do nas, i nawet jeśli nam się nie uda, to historia kiedyś przyzna nam rację. Rozumiesz, że jesteśmy solidnie osadzeni…

- Ideolog – wtrąciłem.

- Coś jak to, ale jeśli weźmiesz poprawkę na czasy, to Moczulski był wówczas bezcenny. Dziwny, pokręcony, ale nikt, kto cokolwiek o tym wie naprawdę, nie rzuci w Leszka kamieniem.

- Przesadzasz.

- Masz rację, trochę przesadzam, ale nie aż tak bardzo.

Myślałem potem o tej rozmowie i wynika z niej na pewno tyle, że nawet agent może mieć do odegrania dobrą rolę. Paradoksalnie, donoszący na kolegów Moczulski hartował też ich charaktery i budował intelektualną formację. Dacie wiarę, prawda…

A teraz Czuma. Ten sam kolega mówi do mnie tak:

- Słuchaj, różne rzeczy się teraz dzieją, ale jednego Czumie nie można było odmówić nigdy… Łatwiej go zajeb[...]ć niż zniechęcić! Jak się uprze, przetrzyma wszystkich.

I tym akcentem kończę, pozdrawiając przyjaciół!

Czołem,
referent

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Słuchajcie Referacie

A co wam powiedzieli?
Tam, bynajmniej, poniekąd, w przychodni?
Ubezpieczyniście aby?

Znaczy, co wam zapisali?

Oprócz – Unser Kaiser, unser Reich..


-->Igła

Powiedzieli – faktycznie, podchoraszczy. Dostałem leki refendowane częściowo, ale opakowania mają względnie ładne. Zobaczymy…


Ładne

I trafia w moje oczekiwania i nadzieje.


Panie Referencie

Kolorowe opakowania do lekow to spore pocieszenie w chorobie:)
Zbyt ekstrawagancko ubrany paradowal Pan w poszukiwaniu klamki.
Prochowiec co prawda przydługi i w kolorze liścia brzozy ale …zabraklo majowego słońca. Niechybnie.


Subskrybuj zawartość