Szynel

Tagi:

 

Ucierpiał. Podszewka wyszła spod fastrygi, w dodatku odkształcając się przy kołnierzu i pasku, jakby sama fastryga mogła utrzymać takie szarpnięcia… Gdyby wszył porządnie, a tak przecież radziła matka – “podwójnym krzyżykiem”, podkładając ścinek flaneli ze starej koszuli po świętej pamięci nieboszczyku, co częściowo poszła pod zmywak, na pewno by się nie wyszarpała; nic by się nie stało! Skoro jednak wolał remontować pokój na Saskiej Kępie, niż przyłożyć się do płaszcza, to wysiepanego poliestru i odprutego rękawa nic, ale to – nic!, nie usprawiedliwia, i on dobrze o tym wie…

Wieszak. Wieszak wyrwany z obu stron; zaczepił się o zatrzask schowka i po prostu zniknął. Zdecydowanie trzeba nowego wieszaka. Z czterech guzików zostały trzy, w tym jeden na ostatniej nitce. Guziki szurały po siedzeniach, kiedy przeciągali płaszcz między klasą business i economy. Wtedy to również prawa poła ściągnęła ze stolika kebab i kubek z sokiem żurawinowym. Jest duża trudna plama!

Podszewka, jak zapewniał producent: “klasyczne navy blue“, imitująca ornament z czternastej strony Book of Kells, wymięta i wypaskudzona. Gdzie te lilije?; gdzie kipiąca słońcem winnorośl?; gdzie sploty równe i niosące niczym końska grzywa w kłusie po Plantach? Nic już nie ma, nic nie zostało; gówno, jest gówno, jest gówno gówno gówno.

Potargany pasek owija się panu w talii trzy razy. Przed wylotem owijał się raz. Skąd tyle paska? Kieszeń nie trzyma. Na ziemię lecą drobne. Przy mankietach mufy z watoliny, jedynie tam nie przepikował, uznał, że mieszkanie na Saskiej Kępie jednak ważniejsze… Mieszkanie na Saskiej Kępie, mieszkanie na Saskiej Kępie, mieszkanie na Saskiej Kępie…

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Perełka :-)

Coś jednak jest na rzeczy z tą Luftwaffe, prawda, bo nawet jeśli dać wiarę, że ta okropna Rokita stanowiła zagrożenie terrorystyczne i musiała być skuta i w ogóle, to inny przypadek pokazuje, że jednakowoż niekoniecznie to tylko incydent z winy naszego krakowskiego narcyza. Polecam ten kawałek

Pozdrowienia.


Mieszkanie na Saskiej Kempie

to jest teraz, w Wawce, jak za przeproszeniem suterena przy Grodzkiej.

Tam siedzą ci, co se spokojnie przepijają resztki.
Np. stare futro cioci.


Dwie uwagi w kwestii luftwaffe

1. Bezpieczeństwo to podstawa. Wiadomo przecież, że każdy terrorysta który przymierza się do porwania lub wysadzenia samolotu, chodzi w płaszczu i kapeluszu. To wie nawet dziecko. Wiadomo także, że najgroźniejsi terroryści już przed startem wywołują sprzeczki ze stewardami, a ze stewardessami zwłaszcza. Każdemu terroryście przecież zależy, by zwrócono na niego uwagę.

Dlatego jestem stanowczo za wyprowadzaniem w kajdankach każdego klienta awanturującego się. Na lotniskach powinny w widozcznych miejscach być umieszczane pręgierze dla takich klientów.

To na pewno poprawi bezpieczeństwo lotu, na czym przecież zależy nam wszystkim.

2. Niech się biedota latająca klasa economy cieszy w ogóle, że ma prawo oglądania jaśnie wielmożnych państwa z klas wyższych. To, trzeba z ubolewaniem zaznaczyć, skutek zbyt małych samolotów.
Postęp tachniczny pozwoli nam jednak dożyć czasów, gdy wyższa klasa będzie kulturalnie spędzać podróż na pokładzie spacerwym, a biedotę transportować się będzie pod pokładem. Gdzie żaden szanujący się Niemiec nie zajrzy nawet.


Ad. pkt 2

Odysowego.

Mnie Jan Maria i Jego Rokitowa od pewnego czasu interesują tylko i wyłącznie jako odzwierciedlenie pewnej postawy.
Postawy panoszy ( tak to nazywam ) oraz towarzyszącej mu idiotki. Patrz Marcinkiewicz.

I ad rem.
Owszem odczuwam bardzo niechrześcijańską satysfakcję, że ta zidiociała i pasożytnicza para została potraktowana, tak jak traktuje się każdego, polskiego pasażera klasy economy.

I nie ma w tym nic osobistego.
Ot, po prostu panosza przestanie się panoszyć.
Jako facetowi serdecznie mu współczuję.
Tyle, że bez przesady.


Panie Igło

Nie w tym rzecz, że potraktowano pana jak szaraka, ale w tym, jak się traktuje szaraka właśnie.

Zna Pan takie przedwojenne powiedzonko klient nasz pan?
I drugie: czym mogę służyć.

Pan to ten, komu się służy.

Dziś to najwyżej zwroty retoryczne, w rodzaju dzień dobry burkniętego pod nosem.


Nie rozumiemy się

panie Odysie.
To dobrze, wedle mnie, że Jasia (i Jasiową) tak potraktowano, tak jak mnie/pana szaraka.
Bo oni o tym nie wiedzieli, że tak traktuje się ludzi, oni byli panoszami.
I się rozpanoszyli.

Teraz zrozumieli, mam nadzieję, choć niewielką, że to panoszą się różne Luftwaffe kosztem zwykłych ludzi.
Do poziomu tych ludzi zostali sprowadzeni.
I dobrze.


Panowie,

niedługo będę leciał Lufthansą i szczerze mówiąc, nie poleciałbym, gdybym to wszystko wiedział wcześniej. Nie musieliśmy ich wybierać. Rokity mi jednak nie żal, moim zdaniem on za dużo spaceruje po Plantach. Z tego to się bierze. Igła ma trochę racji, że Pan Jan z żoną nagle przekonali się, czym jest brak podwójnego standardu. Oczywiście nic mu to nie da, to też już wiemy. W tej chwili Rokita jest w “ostrym sporze z państwem niemieckim” (autentyk).


Zanim

pojedzie pan Lufhansą proponuję małą wprawkę:

http://www.bijamnieniemcy.pl/

~Akcja “Potrzebuję nowego płuca”: do dnia 21 stycznia na konto wpłynęło
406 300 zł~


-->Mad Dog

Niezłe. Uzbierałem ponad 4000 punktów i coś tam coś tam. Jeszcze popróbuję :-)


Panie Referencie

Przyznam że z pewnym niepokojem powtórzę Lubię Wariacje.. na temat plaszcza
Trudno, ryzyko w internecie gwarancją...
Mobilność Referatu zdumiewa i cieszy:)
Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość