Magio,

Magio,

Myślę, że plan maksimum, czyli takie nastawienie na to, że dopiera porządna bomba może coś zmienić/ruszyć/obudzić w ludziach, jest w istocie jedynie intelektualną utopią. Bo co może zmienić koniec świata? Koniec świata, albo OMC koniec świata, to jednak już inna półka. Dlatego nawet teoretycznie nie biorę go pod uwagę, bo i po co, prawda.

Plan minimum czyli wszelkie odmiany nic się nie da zrobić, także mnie nie interesuje, bo i co w nim interesującego, prawda. Zresztą mam nadzieję nigdy nie stetryczeć, więc taka opcja też nie dla mnie.

Uważam natomiast, że realistyczny plan optimum jest jak najbardziej do zrobienia, a nawet jest śmiesznie łatwy do zrealizowania, pod jednym, prostym warunkiem – trzeba wyrzucić z pola akceptowalnych scenariuszy zarówno plan maksimum jak i plan minimum.

Jestem przekonany, że wystarczy skutecznie odebrać sobie i w miarę możności innym, wszelkie wymówki związane z wyznawaniem opcji minimum/maksimum, by cały obraz sytuacji oraz możliwości stał się nagle bardzo czytelny i przejrzysty.


Pelikanowi rybkę a małpie banana i będzie git! By: sergiusz (25 komentarzy) 16 październik, 2009 - 02:35