Grzesiu!

Grzesiu!

Poruszyłeś parę wątków. Jeden, ponadczasowy, ścierania sie tradycji i nurtów nowatorskich w sztuce, co gwarantuje rozwój. I tu nie ma żadnego konfliktu, bo się z Toba absolutnie zgodzę. Ale ja wspominałem celowo o skrajnościach, a te nieuchronnie odpadają w procesie ewolucji. Hochsztaplerstwo i nadużycie zawsze towarzyszyło sztuce, a weryfikowała wszystko odległa przyszłość, której uczestnicy zdarzeń przeważnie nie dożywali. Na koncertach Hectora Berlioza wyrobiona publika wyła, a recenzenci muzyczni lżyli go od ostatnich, z zarzutami o niemoralność włącznie. Debussy i Strawiński mieli przecież podobnie. Impresjoniści, prerafaelici,kubiści- każdy swoje przeszedł. Nurt glówny przetrwał, ale pobocza rozpłynęly się w niepamięci. Mnie trudno prorokować, ale ta baba w Zachęcie to chyba pobocza.
Fragmenty scenariusza “Westerplatte” owszem czytałem. Postmodernistyczne zalożenie pokazania czlowieka, ze wszystkimi jego zaletami i ułomnościami poskutkowalo u mnie przykładowym wymyślonym fragmentem scenariusza “Krzyżaków”.
Pijani żolnierze lejący na potrzaskany portret Śmigłego może i byli, ale po co?
Nie wiem, może ten tred okaże się w przyszłości wiodącym w sztuce filmowej, ale mnie się nie podoba!

Zdróweczka!

tarantula


Klaps By: analityk (35 komentarzy) 9 wrzesień, 2008 - 07:15