No Delilah,

No Delilah,

przecież napisałem to samo co ty, tylko innymi słowami:

“I nie jest tak że każda scena uchodząca za kontrowersyjną/skandaliczną/prowokacyjną/zbyt dosłowną w filmie czy książce jest niepotrzebna.
Czasem takie sceny mają uzasadnienie.”

Ty napisałaś:

“Otóż nie. Wszystko zależy od tego jaki efekt chcemy osiągnąć i do kogo chcemy ze swoim przekazem trafić.”

I nie twierdzę, że wszystko jest dozwolone, tylko podaję przykłady pokazujące, że np.skandal i prowokacja w sztuce są starsze niż się wydaje niektórym, którzy coś tu gadają o postmodernizmie.

max, nie bronię filmu, bo nie znam, Lestata czytałem akurat przed chwilą, masz rację, że taka osoba nie dodaje wiarygodności scenariuszowi jak ta pani, podobno brak też było rozmów z żyjącymi uczestnikami tamtych wydarzeń.

Ale śmieszy mnie to przedwczesne oburzenie jeszcze nie powstałym filmem.
I gadanie,że panie, jaka ta sztuka w 20 wieku, niemoralna, dawniej to wszystko było inaczej a taki ton przebijał z tych komentów.

Więc trochę chciałem zepsuć to porozumienie ponad podziałami i zniesmaczenie zbiorowe, jakie się tu odbywa.
No.
idem sobie.


Klaps By: analityk (35 komentarzy) 9 wrzesień, 2008 - 07:15