...

...

Amerykanie zasypują wioskę śmiercionosnym żelastwem gdy im Afgański informator da cynk że u sąsiada jest dziesięciu Talibów. Oczywiście nie wspomni że z sąsiadem ma konflikt i waśń rodową a już na pewno nie że ci Talibowie to popucha a on po prostu rywala chcę się pozbyć. No i fruuu tony tego spadają na gliniane chatki. Nie ma co zbierać. Informator ma powód do radości a amerykanie problem bo znów przerwali jakieś wesele albo nomen omen pogrzeb na sto osób. Nie żebym ich bronił, ale tak to tam wygląda. Nie powinno się strzelać do cywilów, nawet wojna powinna mieć swoje zasady. Niestety gdy się ma do czynienia z partyzantką granica się zaciera. Czasami cywil od żołnierza różni się tylko tym że ten drugi nosi karabin. Czasami decyzję trzeba podjąć w ułamku sekundy gdyż za zwłokę żołnierz zapłaci swoim zyciem bądż życiem kolegów. Nie zwalnia nas to od odpowiedzialności ale trzeba mieć pojęcie w co się wdepneło. Rozkaz też nie powinien zwalniać żołnierza od odpowiedzialności bo on maszyną nie jest. A jeśli odmówic rozkazu może palestyński terrorysta ( proponuję lekturę książki pana Geberta “Wojny Izraela”) tym bardziej ta opcja musi istnieć dla żołnierza z demokratycznego kraju.


Wstyd mi… By: jjmaciejowski (26 komentarzy) 11 lipiec, 2008 - 00:25