WSP Yayco!

WSP Yayco!

Przeszedłem przez całe swe życie bojowe z margaryną na podniebieniu. Kiedyś z biedy, dzisiaj z przyzwyczajenia. Jadało się margarynę i smalec od dziecka. Pamiętam takie nazwy oma, ceres(z), nie pamiętam już jednak, czy to były typy margaryn, czy nazwy jednostkowe?
Jakieś 10 lat temu, kumplowi pijącemu denaturat, co to niedawno wziął i umarł, zrobiłem wyprawkę. Chciał ode mnie 10 zł na jedzenie (tak powiedział), a że wyhaczył mnie przed spożywczym to kupiłem mu suchy prowiant, miast dać mu gotówkę. Stał przy mnie i wybierał. Zaproponowałem w pewnym momencie margarynę, spojrzał na mnie pogardliwie spode łba i rzucił; margaryny nie jadam. – A ja tam jadam – odparłem. Na co kumpel mi rzekł: myślałem, żeś ty pan, ale zrewidowałem…
Ukłony…


Zabobony przedpołudniowe (z cyklu: Gawędy o niczym) By: yayco (16 komentarzy) 2 luty, 2008 - 15:24