"Skrzypek na dachu"

W 1971 roku Norman Jewison zekranizował słynny musical sceniczny „Skrzypek na dachu” ( „Fiddler on the Roof”). Jest to jeden z lepszych musicali jakie widziałam kiedykolwiek, a widziałam nie jeden.

Tematyka jest oryginalna – życie żydowskiego mleczarza, tradycja („tradition, tradition!”), wydawanie córek za mąż („Matchmaker, matchmaker, make me a match”), potem wysiedlenie z Anatevki („What do we need? Nothing mutch, only Anatevka”).

Historia podana w lekkiej musicalowej formie, a mimo to, niech to licho weźmie, zawsze ryczę na końcu… no i jeszcze w paru miejscach. Fabuła wzruszająca, ciepła, bliska skóry prawdziwego człowieka.
Wszystko w rytmie muzyki, która tak naprawdę niewiele ma wspólnego z tradycyjną muzyką żydowską, ale wypełnia znakomicie cały film.
Uwielbiam „Skrzypka na dachu” oglądałam go kilka razy i pewnie nie raz jeszcze zobaczę. Jest to film, który powinien zobaczyć każdy.

Z całą pewnością wielu kojarzy „Skrzypka…” z piosenką „If I Were a Rich Man”, to taki jakby singiel, przebój, ale wszystkie piosenki są świetne.
Ja chyba jednak najbardziej lubię piosenkę ze ślubu pod huppą „Sunrise, sunset”. Wszystkim z czystym sercem polecam ten film.

Trudno o lepszy film na Wielkanoc. W końcu Jezus Chrystus był Żydem.
Pozdrawiam

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Angie

Zjadlas Normanowi literke.;-)
W pale mi sie nie miesci, ze to juz tyle lat od premiery!
Film broni sie znakomicie w porownaniu z ksiazka Szolema Alejchema.
Pozdrawiam serdecznie.


Borsuk

Fakt zjadłam. Poprawię. To “word” mi zmienił nazwisko na pojęcie prawne – świnia.
Pozdrawiam

Sunrise. Sunset.


Subskrybuj zawartość