O co biega belfrom?

Facetowi takiemu jak ja, ze starej siedmioklasowej szkoły podstawowej,nie mieści się w głowie,że nauczyciele są traktowani,jak piąte koło u wozu.

W latach pięćdziesiątych nauczyciel to był gość,figura.Wielokroć ważniejsza niż pleban.

Moich rówieśników,zasiadających w Sejmie i Senacie,pamietających te czasy i ówczesny prestiż nauczyciela jest przecież wielu.

Dlaczego więc nadal chcą,aby belfer był politrukiem,a nie sensu stricte nauczycielem?
Czyżby zapomnieli o słowach S.Staszica?Czy może mają w dupie przyszłość Polski.

Jeśli jest ktoś w Polsce komu należą się w tej chwili podwyżki pensji to napewno są to nauczyciele.
Nie w pierwszej kolejności górnicy i lekarze,ale właśnie nauczyciele i pielęgniarki.

Utarło się stale odsuwać nauczycieli od poprawy ich bytu,wykorzystując ich świadomość i podkreślając misję w życiu społecznych.

Jest to kurestwo najczystszej wody,draństwo.

Obłudni politycy wolą zatkać gęby hierarchom katolickim nie wiadomo po co fundując etaty w różnych instytucjach kapelanów z pensją dyrektorów placówek,zakładów,instytucji.
Co to daje,komu to potrzebne i do czego służy?

Czy to nie woła o pomstę do nieba,czy to jest postepowanie katolickie?

Dodam,żeby nie było niedomówień: nie jestem nauczycielem,z górnictwem też miałem w życiu do czynienia zawodowo.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Jeśli nauczyciele zaczną rzucać śrubami w okna kancelarii URM

to wtedy będzie można rozpocząć rozmowy. W przeciwnym razie nie widzę powodów.


Mie sądzę

Nie sądzę aby nawet rzucanie kredą, czy też gąbkami przyniosło jakikolwiek efekt w postaci przywracania etosu nauczyciela i to każdego stopnia. Przecież z zamierzeń rządu wynika – podkreślił to w swoim wystąpieniu u pracodawców premier Tusk – że nadal będzie rosła dysproporcja między bogatymi i biednymi. Oczywiście nauczycieli zaliczam do tej drugiej, jakże obszernej, grupy. Przecież na przekór obietnicom wyborczym ze słabymi się nie rozmawia – vide Pawlak. Moim zdaniem nie śruby, nie kreda ale strajk generalny w okresie matur zmusi rząd do rewizji swoich planów. Dopowiem autorowi, że oprócz oszczędności na krzewieniu ideologii katolickiej można zaoszczędzić sporo grosza na wojnie w Afganistanie, na dopłacaniu bogatym obniżając im podatki, na KRUSie gdzie emeryci płacą na rzecz bogatych rolników, na bizantyjskim styli sprawowania władzu a wreszcie na opłacaniu grubymi milionami partii politycznych.


którym belfrom??

środowisko jest bardzo poróżnione i rząd to wyczuwa. ZNP wywiesza główne hasło “dawać kasę” propozycje zmian systemowych to bardzo daleki plan, a dla mnie samo ładowanie kasy w pensje to strata kasy.
Owszem uważam, że wynagrodzenie powinno byc wyższe. Słusznie, że minister mysli o młodych nauczycielach, bo oni mogą zmienić szkołę, ale tez nie wolno skreślać starszych. Jedynie pomyśleć nad efektywnym systemem motywacyjnym, bo teraz jest komuna. Wszystkim po równo czyli całe g…
Ja dostaję dodatek motywacyjny 30,- pln przecież to kiepski żart, ale koledzy z 20 letnim stażem dostają 40,- pln jak oni mają się czuć.


Napewno problem

jest złożony.Napewno potrzebuje reform.
Myślę,że nie jest to sprawa,którą można załatwić pstryknięciem palcami.

Mimo tego wszystkiego,mam także tu na uwadze wpis Starego pt.“Opór materii” i dyskusję,uważam,że właśnie błędy w uposażeniach nauczycieli oraz brak spójnej reformy w oświacie,polityce oświatowej czyni te dysproporcje oraz dyskredytuje nauczycieli.
Nadal uważam,że aby stawiać wymagania przed nauczycielami trzeba najpierw pokazać wizję awansu i spełnienie określonych zadań.


Pierwszy raz

spotkałam się z takim stanowiskiem Przedstawiciela Narodu ;) I chwała Mu za to!!
Krótko powiem, bo żal mi życia na grzebanie się w swojej upokarzającej niedoli.;) Nikt z nauczycieli nie zdecyduje się na strajk w okresie matur, nie na to siedział po lekcjach, w weekendy, by potem zaprzepaścić ten wysiłek nieprzyjściem do pracy. Z nami to jest problem dziki – jak pisywał Gałczyński – my nie mamy kogo i czym zaszantażować. Przecież o wiele nośniejsze medialnie jest to, że chorzy w szpitalach zostali sami albo że ktoś kogoś obrzucił mięchem ( i tu bez metafor). Kiedy jakoś tam symbolicznie strajkowałam, to wiedziałam, że robię sobie krzywdę, bo nikt mnie nie zwolni z tej parii materiału , że się tak obrzydliwie wyrażę, ale że będę musiało to jakoś nadrobić i lekcje zamienią się wyścig z czasem. Żadne strajki nie pomogą – ratunkiem dla nauczycieli może być tylko oświecona władza. Pytanie skąd ją wziąć?...
Dodam tylko, że płacone mam od godziny. Oczywiście nie tych domowych spędzonych nad pracami, książkami, esejami, itd. Mam więc płacone tak jak nauczyciel muzyki, po, nauczania początkowego. Nie chcę siać fermentu, ale znam takich nauczycieli, którzy popołudnia i weekendy mają wolne, znam też takich, którzy całkiem umiejętnie wiedzą jak i gdzie krzyczeć, by wyglądało na to, że dużo robią i znam takich, którzy nic nie robią i się nawet z tym nie kryją. Nie dałabym im ani złotówki podwyżki!!

Pozdrówki!barabasz baszka


Zenku

Nie da się zapewnić odpowiedniego motywującego systemu płacowego bez zmiany struktury całości. A przeciwko temu protestują właśnie nauczyciele z ZNP. Im chodzi o kasę przy zachowaniu status quo. A to byłoby, jak nalewanie wody do wanny bez korka.
Identyczna sytuacja dotyczy środowiska medycznego czy górników.
Sorry Winnetou…


Zgodzę sie

z tezą,że związki zawodowe czynią więcej złego niż dobrego.
Są napewno kulą u nogi w gospodarce rynkowej.
Temat to jednak do osobnej dyskusji.

Zgoda,że nie każdy nauczyciel to pedagog,fachowiec,wzorzec do naśladowania przez młodzież.
Dlatego ciało pedagogiczne winno być wprzęgniete do “wyścigu szczurów” jak każda inna profesja.

Generalium: aktualna sytuacja roszczeniowea ze strony różnych grup zawodowych wynika z tumiwisizmu władz!

Odnoszę wrażenie,że dotąd dopóki u steru władzy nie zasiądą wykształceni politycy,dotąd bagno pozostanie bagnem i nadal będziemy świadkami demonstracji roszczeniowych i populistycznymi wystąpieniami politykierów.


Zenek

Wykształcenie polityków nie odgrywa chyba aż takiej roli w podejmowaniu przez nich decyzji politycznych. :) Tu trzeba mieć odwagę i myśleć do przodu na więcej niż do następnej kadencji.


>Zenek

Nauczyciele w wyścigu szczurów? A fuj! To już byłaby calkowita katastrofa, upadek systemu edukacyjnego i rozkwit nieuctwa wśród dzieci i młodzieży.


No,nie!!

tego się nie spodziewałem!
Szanowna Delilah czy nie strzeliłaś we mnie poniżej pasa?

Wracam za dwie godziny.


Szanowna Magio

myślę,że niedouczony polityk,to właśnie osoba bez wizji i zdrowego rozsądku.To dalej egoista,groszorób etc.


>Szanowny Zenku

Wiesz, ja w gruncie rzeczy jestem niepoprawną idealistką, pewnie dlatego Twoja wizja nauczycieli jako szczurów wyścigowych jest całkowicie nieprzystająca do moich wyobrażen i oczekiwań.
Marzy mi się aby nauczyciele byli indywidualistami i pasjonatami, aby potrafili ukierunkowac młode umysły na coś węcej niż clubbing, shopping, blokerstwo, dresiarstwo, blacharstwo czy co tam teraz jest na topie. A szczury to wiesz…sa specjalistami w sztuce przetrwania-własnego przetrwania. Poza tym niewiele je interesuje.


Jeśli wyścig szczurów widzieć inaczej,

to on się na swój sposób dzieje. Szkoły naprawdę ze sobą konkurują i naprawdę ich siła polega na fachowości nauczyciela. W mojej szkole stajemy na uszach, by być “dla uczniów” i “dla rodziców” Robimy to, rezygnując ze swojego życia. Korzyść z tego taka, że do każdej klasy jest 150, 200 osób chętnych i mamy bardzo dobrą opinię w mieście. Oczywiście taki wyścig szczurów daje i mi jakiś przywilej – możliwość pracy z uczniami, którzy wiedzą, czego chcą od życia i wiedzą, czego mają ode mnie oczekiwać. Muszę temu sprostać. Ale czyni to też moją pracę sensowną i ciekawą. Jednak oprócz duchowej, intelektualnej, a nawet towarzyskiej satysfakcji chciałabym mieć godnie płacone za ten wysiłek. To dość proste i na miarę naszych czasów, sądzę.
. barabasz – baszka


Baszko,

mój syn też ma taką polonistkę. W najlepszym liceum w mieście. Ale ma też profesora;) od geografii, z którym jeszcze ja miałam do czynienia – człeka niereformowalnego i nie do zwolnienia (powód był, i to poważny).

I z pewnością on zarabia więcej – bo jest starszy.


Aga, właśnie!

Dlatego w swoim pierwszym wpisie u Zenka zastrzegłam, że są osoby, które pozorują prace lub po prostu nic nie robią, dlatego nie powinny dostać ani złotówki podwyżki! Sama wiesz, ile poświęcasz czasu na zadania związane ze szkołą, wiesz, że jak trzeba coś zredagować, jak trzeba zrobić porządną akademię, jak trzeba zorganizować debatę z uczniami, to robią to poloniści. Wiesz też, że pani z plastyki dostaje tyle, co Ty… I to mnie wkurza. Wkurza mnie, że inni mogą się poobijać, bo przecież takie PO, to nie przedmiot maturalny. A ja, nie dość, że mam na sobie odpowiedzialność za wiedzę uczniów i wyniki z egzaminów, to jeszcze muszę się godzić z tym, że ważność mojego przedmiotu nakazuje mi dobre czy bardzo dobre wywiązywanie się z moim zadań , przy jednoczesnej świadomości, że jak nawalę, to oberwę – a inni nie. Przedmiot jest ważny, kiedy trzeba “pokazowych” wyników, ale nie jest ważny, kiedy trzeba zapłacić za pracę nauczyciela. Należy mu się tyle, ile innym.
barabasz – baszka


Baszko

:) Nie wszystkie polonistki to pracusie. Tak, jak nie wszystkie panie od plastyki to lenie patentowane. W każdej “dyscyplinie” szkolej są lepsi i gorsi. Zgadzamy się chyba w jednym – bez zmiany systemu dalej będziesz pomstować na “swoją” koleżankę nauczającą sztuk plastycznych, a Agnieszka wkurzać się będzie na nauczyciela geografii swojego syna.
Inaczej się na. Po drodze są jednak broniarzowcy...


Errata

Inaczej się nie da.
Tak miało być. Głodna jestem czy cuś?


Wiesz,

u nas akurat plastyczka pomaga nam we wszystkich akademiach, nie dam na nią powiedzieć słowa, a jeszcze pochwalę. Tylko dlaczego musi dla załatania domowego budżetu sprzedawać obrazy na allegro? Muzyczka też mnóstwo robi.
Jakoś mam pecha w tej mojej szkole ;)

Za to nieraz na rozmaitych spędach z darmową wyżerką, dziwię się, że w moim powiecie tyle polonistek: połowy nie znam choćby z widzenia (warsztaty, konferencje), a trochę już pracuję.


Magia,

wiesz – ja też nie jestem ignorantką, która sobie ubzdurała, że pani z plastyki czy muzyki, to nikt ważny. Znam osoby, które na tyle lubią swoją pracę, że chcą być w porządku, więc dają z siebie wiele. Ale fakty są takie, że sprawdzian całej klasy, nie wspomnę o teście, którymi się brzydzę, sprawdza się 2— 3 godziny. Pracę maturzysty (sztuk 1) sprawdza się ok.30 minut, a klasa liczy sobie ich 30 – 35 osób.
Martyrologicznie ;) zmierzam do tego, że my naprawdę bardzo dużo pracujemy w domu. Ocenienie rysunku nie wyczerpuje tak i nie zabiera tyle czasu.
A system musi pierdyknąć i oby szybko!
Pozdrówki!
barabasz – baszka


Aga,

nie wiem, może Wasza szkoła jest mała, może wtedy jest inaczej. U nas jest około 70-ciu nauczycieli. Pani z muzyki, pan z plastyki dochodzą. Wielu nauczycieli zatrudnionych jest w innych szkołach. Mijają ich obowiązki, które przysługują pełnoetatowcom.
Powiem Ci, że dwa lata temu uczyłam ponad 400 osób, miałam 13 klas i tylko 22 godziny, za które mi płacono. To był rok, kiedy uczyłam w każdej kalsie gimnazjum (11!) wosu, bo kiedyś dla własnej satysfakcji zrobiłam podyplomowe i na moje szczęście/nieszczęscie okazało się, że mam uprawnienia do uczenia tego przedmiotu. W efekcie miałam 13 dzienników, 400 osób do ocenienia, sklasyfikowania. W tym normalnie polski: w 3 klasie gimnazjum (czyt. egzamin końcowogimnazjalny) i 3 klasie liceum (czyt. maturzystów). Miałam (jak kilka innych osób) przygotować materiały dot. certyfikatu, o który szkoła się starała, akademię na koniec roku, zajęcia dodatkowe (mój wybór), teczkę na dyplomowanego itd, itp. Płacono mi za 22 godziny, czyli np. tyle, ile komuś, kto miał 5 lub 4 klasy, z którymi spotykał się 4-6 razy w tygodniu.
Moim zdaniem coś jest nie tak z takim systemem płac.
barabasz – baszka


Baszko

A gdzieżbym ja tam śmiała Cię o ignorację posądzać. A fuj! :)
I wiem, że praca DOBREGO nauczyciela wymaga nakładów pozaszkolnych.
Wiem, bo kiedyś próbowałam tego zawodu będąc pełna energii i marzeń. W pewnym momencie szlag mnie trafił i sobie poszłam precz.
Pozdrawiam ciepło.


Jasne

U mnie jest ok. 60 n-li, licząc ze świetlicą, basenem i innymi. Mam ten luksus, że polskiego jest 16 godzin na cykl i nie jesteśmy żadnym zespołem. Plastyczka i muzyczka pracują tylko u nas, więc to plus.

Wiem, jak się poprawia arkusze, nie zazdroszczę na co dzień i uważam, że taka praca powinna być ekstra wynagradzana, tym bardziej, że matura z polskiego jest obowiązkowa.

Kiedyś zresztą wicedyrka prosiła mnie o coś, przepraszając, że znów mnie wybrała. “Wie pani, jak innego poproszę, to sama będę robić”.
Kto robotę lubi, nie odczepi się od niej. Ja lubię, szczególnie podczas ferii ;)


Magio

i ja pozdrawiam! :) Widzisz, wielu sobie poszło. A szkoda, bo pewno polska szkoła na tym straciła. Zazwyczaj odchodzą ci, którzy umieją myśleć “po swojemu” i chcą jakoś godnie zarabiać. Ktoś zyskuje, ktoś traci…
barabasz – baszka


Aga,

moje biurko pozdrawia Twoje biurko!!! ;)
barabasz – baszka


Szanowne Panie

byłyście uprzejme poruszyć dwie istotne kwestie:
powołanie zawodowe i szacunek dla wykonywanej pracy.

Młodzi ludzie widzą i oceniają swojego nauczyciela.On w większym lub mniejszym stopniu daje przykład do naśladowania,lub nie.
Nauczyciel swoją postawą,wiedzą może stać się idolem,wzorcem dla młodego człowieka.

Socjalizm głęboko zaszczepił bylejakość na każdym odcinku życia publicznego.Nikt i nigdzie się nie wysilał bo i po co,czy sie stoi,czy sie leży dwa tysiaki się należy.
To było motto na każdym stanowisku.Wystarczyło przyjść do pracy.To także wsiąkło do ciała pedagogicznego.

Zawodowi nauczyciela nie towarzyszy szacunek,prestiż zawodowy.
W dużej części wynosi się tę manierę z domu.No bo jak traktować człowieka uwikłanego w długi,wiążącego koniec z końcem,nie “bywającego” w towarzystwie,ograniczającego udział w życiu kulturalnym,nie będacym stałym klientem księgarń.

Przed chwilą oglądałem konferencję prasową pani minister Hall.
Nie odniosłem wrażenia,żeby była osobą niekompetentną,a wręcz odwrotnie.


Czyli, Zenku,

słowa uczą, przykład pociąga.
Nauczyciela naprawdę pamięta sie przez pryzmat przede wszystkim lekcji, zaangażowania. Jeśli tego brak, mówi się o ubiorze, samochodzie, “bywaniu”.


Tak,szanowna Agnieszko

precyzyjniej to ujełąś.


AUTOR

Piszesz:
“W latach pięćdziesiątych nauczyciel, to był gość,figura.Wielokroć ważniejsza niż pleban.”

...z czym trzeba się zgodzić bez zbędnej gadaniny. Lecz było tak dlatego, że uczeń był uczniem, a nauczyciel – nauczycielem i kużden z nich znajdował się w swojej mentalnej przegródce.
Innymi słowy, istniała miedzy nimi przepaśc wiedzy i tektoniczny rów życiowych doświadczeń.
Tak belfer, jak wyrostek, znali swoje miejsce. Swoją rolę.
Zadaniem belfra było nauczyć i nie mówię tu o dopływach Wisły. Nauczyć, czyli – p r z e k a z a ć , jak być CZŁOWIEKIEM, JAK ODCEDZAĆ DOBRO OD ZŁA. A rolą ucznia było uświadomienie sobie, że bez przyswojenia sobie tego nauczycielskiego przekazu, pozostanie tylko i nadal MATERIAŁEM NA PEŁNEGO CZŁOWIEKA, tylko pustą, niezapisaną kartą.
W tej chwili nauczyciele są nie wychowacami, nie autorytetami i przewodnikami po moralnym labiryncie świata, ale kumplami dziatwy.
piszesz:
“Jeśli jest ktoś w Polsce, komu należą się w tej chwili podwyżki pensji, to napewno są to nauczyciele.”

I znowu masz rację, bo nauczyciel miesięcznie zarabiający tyle, ile niejeden uczeń ma w tygodniu na drobne wydatki, nie może być autorytetem. W obecnych czasach transformacyjnego zamętu, w dobie rankingów i wyścigów po zawał, może być tylko niedojdą z wiadrem na łbie.
pozdrawiam i zapraszam do lektury
http://owianko.salon24.pl/


Subskrybuj zawartość