Muszę przyznać, że czuję się zdumiewająco dobrze z tym poczuciem, że ze mną jest wszystko w porządku. Wykorzystam to dobre samopoczucie i zachowam na czasy kiedy znowu poczuję się nienormalna .
Może Ci będę towarzyszyć Grzesiu, w końcu pewna tradycja zostanie utrzymana. :)
mam pomysł wprawdzie nie na pogrzebową kompilacje, ale na kompilację utworów schyłkowych i ostatecznych, ale to pewnie dopiero w piątek, koniec tygodnia i początek.
No widzisz, rok temu miał być pogrzeb i schyłek, a agonia potrwała jeszcze cały rok:)
Jak to było, operacja się powiodła, tylko pacjent nie przeżył.
spadam, ale wrócę za jakieś 40 minut pewnie jeszczo na chwilę:)
We come on the Sloop John B.
My grandfather(to ja, c’nie?) and me
Around Nassau Town we did roam.
Drinking all night, got into a fight.
Well, I fell so broke up, I want to go home.
So hoist up the John B. sails,
See how the main-sail sets.
Call for the Captain ashore, let me go home
Let me go home, I wanna go home
Well, I feel so broke up, I wanna go home
The first mate (tu i dalej podstawiamy osoby wg. uznania), he got drunk.
Broke in the Captain’s trunk.
Constable had to come and take him away.
Sheriff John Stone, why don’t you leave me alone?
Well, I feel so broke up, I wanna go home
So hoist up the John B. sails.
See how the main-sail sets.
Call for the Captain ashore, let me go home
Let me go home, I wanna go home
Well, I feel so broke up, I wanna go home
The poor cook he took fits.
Through away all my grits.
Then he took and he ate up all of my corn.
Let me go home, why don’t they let me go home?
This is the worst trip I’ve ever been on
So hoist up the John B. sails
See how the main sail sets
Call for the Captain ashore, let me go home
Let me go home, I wanna go home…
Nie dorosłem do swych lat (a przecież już mogę nawet kupić piwo w Juesej)
Masz mnie za nic, dobrześ zgadł
Jak tak można? – pytam was
Tyle lat marnować czas
Nauczyłem w życiu się
Paru rzeczy – wszystkich źle (bo przecież wykształcenie nie zastąpi zdrowego rozsądku)
Ale moją dróżką idź
Gdy się już nie daje żyć (ponieważ to gwarantuje przynajmniej dobry humor)
La, la, la, la – wszystko prostsze, gdy się śpiewa i gra
La, la, la, la – gdy po szklance koniak spływa jak łza
Gdy toczy noc wszystkich godzin ciemnych zdrady i zła
A w sercu już zamiast krwi tylko popioły i kurz,
tylko popioły i kurz
La, la, la, la, – wszystko prostsze, gdy się śpiewa i gra
La, la, la, la – gdy po szklance koniak płynie jak łza
Gdy toczy noc wszystkich godzin ciemnych zdrady i zło
I kiedy dłoń ściska szkło, w którym przez płyn błyska dno
Inni zawsze wiedzą, co
Jak, dlaczego, gdzie i kto?
Komu wziąć, a komu dać
A ja nigdy, kurwa mać...
że do ludzi należy mieć ogólnie dystans, bo nigdy nie będzie tak, że się będzie każdemu pasować.
Albo jakoś tak. Ja do niej lubię czasem z pełną powagą powiedzieć “no ty chyba nie sądzisz, że ja cię słucham, jak do mnie mówisz?”, bo ona wtedy zawsze zwija się ze śmiechu.
do siebie i do ludzi, mm wrażenie, że szczególnie tego pierwszego większości tekstowiczów od samego początku TXT brakowało…
Zresztą ludzie w ogóle w większości to sztywniacy drobiazgowo-małostkowi, co potrafią zabijać się o pierdoły nic nieznaczące i przywiązywać wagę do totalnych bzdur.
jedna to twój osobisty człowiek, druga to inny człowiek. Znaczy inni ludzie. No. Upiłam się winem i pieprzę jak de Mello. Na szczęście też chyba zaraz idę spać.
mi Grzesiu odpierdoliło już dawno nawet moja ostatnia dziewczyna mówiła mi ze zachowuje się jak ktoś z opowieści Vonegutta Kilgore Trout dajmy na to, że zmieniam wątki co chwila, że była normalna zanim mnie poznała itd…zdarza się ...
Teraz widzę etap jak przychodzą “zatroskani” na TXT, co od miesięcy sensownego nic tu nie napisali, z satysfakcją mówiąc a nie mówiłem i bredząc coś o ego i propagandzie.
mi Grzesiu odpierdoliło już dawno nawet moja ostatnia dziewczyna mówiła mi ze zachowuje się jak ktoś z opowieści Vonegutta Kilgore Trout dajmy na to, że zmieniam wątki co chwila, że była normalna zanim mnie poznała itd…zdarza się ...
No jeden odważny się przyznał, że mu odpierdoliło:)
Gratuluje, acz w sumie w kontekście TXT i ostatnich zajść tu to ty jesteż zupełnie normalny.
A tak w ogóle normalność podobno nie istnieje.
istnieją tylko różne stopnie natężenia choroby psychicznej.
zaleta tego tekstu i pytania jest, że ono nie doprecyzowane jest, acz popatrz na tagi, tam jest dużo podpowiedzi:)
A TXT zanim się skończy, to my musimy o Chandlerze napisać.
A ja jeszcze o Loli, która biegnie, o anarchistach, którzy płoną, o clownie, który jest rozpaczliwie samotny, o Afryce, która jest ucieczką i od której chce się też uciekać, o Sophie, która się buntuje, o lektorze, który ciupcia była strażniczkę z obozu koncentrcyjnego.
Nie wspominam zaś już o cyklu grozy i o 10 najwązniejszych i ulubionych horrorach w historii kina.
hm, umiem, znaczy kiedyś umiałem, ale przy tej piosence nie umiem:), acz w dzieciństwie/młodości było z 5 książek, przy których się wzruszałem i smuciłem do łez.
Np. jak Fiedler junior opisywał jk zabito wodza Dakotów Szalonego Konia:)
nad książką chyba z pięć lat temu, to była taka powieść Louisa de Bernières, zajebista notabene… Może dlatego, że ogólnie była napisana wesoło i z jajem, to przy tej jednej konkretnej scenie ze zdziwieniem się zorientowałam, że ryczę.
Ogólnie jednak jestem twarda jak stal i czujna jak czajnik :)
Pino znam i Magię. Jeszcze kilka osób, ale o te dwie mi chodzi teraz, albo o więcej jeszcze.
Co to jest to cholerne kolesiostwo ? Trzymanie się kogoś dlatego, że się z tym kimś zgadzasz?
To może ktoś mi wyjaśni jaka jest różnica między kolesiostwem Twoim, Pino i moim, a yassy i Referenta?
Obaj zawsze po tej samej stronie, ręka w rękę.
Zakładałam, że dlatego, że się ze sobą zgadzają.
Różne były koleje moich kontaktów z oboma Panami, ale byłam przekonana, że kiedy mówią, albo sugerują wierność pewnym zasadom, to wiedzą o czym mówią.
No niekoniecznie, ale tak to bywa z mężczyznami – teoretyzować każdy umie.
To może ktoś mi wyjaśni jaka jest różnica między kolesiostwem Twoim, Pino i moim, a yassy i Referenta?
Obaj zawsze po tej samej stronie, ręka w rękę.
Zakładałam, że dlatego, że się ze sobą zgadzają.
Różne były koleje moich kontaktów z oboma Panami, ale byłam przekonana, że kiedy mówią, albo sugerują wierność pewnym zasadom, to wiedzą o czym mówią.
No niekoniecznie, ale tak to bywa z mężczyznami – teoretyzować każdy umie.
napisałabym Ci coś miłego, ale nie umiem tego wyrazić, szlag. Jak wiadomo, lepiej wychodzą mi negatywne opinie o ludziach, ostatnio nawet Grześ je docenił...
swoją ulubioną chyba piosenkę Róż pod tytułem historii damy w mordę :)
Tubki nie ma, sprawdzałam, ale tekst jest taki:
Zapraszam cię na piwo (dziękuję pijam wódkę)
Dobrze ale nie tutaj
Może Paryż lub Los Angeles
Może Sztokholm
Znam miejsca w Europie Ameryce
Gdzie można się jeszcze fajnie upić
A potem z godnością wyrzygać
Na pohybel narodowcom i fanatykom
Którzy niestety teraz imaginują zdrowy naród
I dziesięć przykazań próbują udoskonalić
Nie lubię słuchać kiedy
Kiedy oni szepczą mi do ucha
Zabierz jakiś dokument (nie chcę po co)
Chociaż prawo jazdy
Może na autostradach
Uda się coś wymienić
Ojczyźniano-religijne gadżety Na hamburgery i Chevrolety
I beztrosko przed siebie gnać
Na pohybel narodowcom i fanatykom
Którzy niestety teraz imaginują zdrowy naród
I dziesięć przykazań próbują udoskonalić
Chyba mam już dość, poniekąd prawda, pierdolenia w bambus.
Jeszcze raz pardą .
Najpierw się ktoś do mnie szczerzy, potem się uśmiecha, potem znowu szczerzy, ale oczywiście nie chodzi o mnie, bo gdzież tam. Pojawiam się bez pojawiania, pisze się o mnie blogerka , inne rzeczy też się pisze o mnie.
Co komu do tego, o czym ja piszę? Czy to czasem nie jest mój problem?
A jak zechcę napisać o dzikim seksie własnym, to niby co?
Może ktoś przeczyta?
A nawet skomentuje?
Ja wiem, że Polska się od tego nie zmieni, choć z drugiej strony nie można być takim pewnym, bo gdybym zaszła w ciążę, to może by się urodził Prawdziwy Wódz i Polskę zmienił? Czy można to wykluczyć?
nie wiem czemu, ale mi się przypomniało właśnie, jak wspólnie z Jagą i Margolą któregoś dnia w czynie społecznym remontowałam kabaret. Wbijałyśmy gwoździe i wyłyśmy o Mariannoooo, gdybyś była zakochanąąąąą...
A za ścianą debatował Klub Jagielloński, czyli banda poważnych młodych ludzi w krawatach i garsonkach. Nawet przyszli jacyś tacy dwaj nas spytać, czy możemy im pożyczyć stolik!
cała ta absurdalna historia jest dobitną ilustracją naszego wpływu. A że inaczej on nieco wygląda, niż sobie wyobrażają rozmaici tropiciele tajnych baz ukrytych w Pakistanie? A czy to nasz problem?
komentarze
Mnie chyba nie,
chociaż zależy, kogo pytać, prawda.
Tobie nie,
ale chyba jesteś w mniejszości.
a ja stwierdziłem, że jako że lubię dekadencje i taniec na grobach i ruinach, będę tu pisał do końca, nawet jeśli zostanę sam:)
Zawsze lubiłem swoje towarzystwo w sumie.
grześ -- 08.03.2010 - 23:25P.S.
Znasz to?
grześ -- 08.03.2010 - 23:27Spoko luz,
pamiętam, jak w zeszłym roku chyba na przełomie marca/kwietnia mnie zachęcałeś do towarzyszenia w identycznej pogrzebowej imprezie ;)
Wtedy już miałam depresję, więc nie odpisałam, ale teraz?
Mnie z pewnością nie,
choć widziałam już odmienne opinie.
Muszę przyznać, że czuję się zdumiewająco dobrze z tym poczuciem, że ze mną jest wszystko w porządku. Wykorzystam to dobre samopoczucie i zachowam na czasy kiedy znowu poczuję się nienormalna .
Może Ci będę towarzyszyć Grzesiu, w końcu pewna tradycja zostanie utrzymana. :)
Gretchen -- 08.03.2010 - 23:29Eeeee, nie wyprzedzaj,
mam pomysł wprawdzie nie na pogrzebową kompilacje, ale na kompilację utworów schyłkowych i ostatecznych, ale to pewnie dopiero w piątek, koniec tygodnia i początek.
No widzisz, rok temu miał być pogrzeb i schyłek, a agonia potrwała jeszcze cały rok:)
Jak to było, operacja się powiodła, tylko pacjent nie przeżył.
spadam, ale wrócę za jakieś 40 minut pewnie jeszczo na chwilę:)
grześ -- 08.03.2010 - 23:30Też się czuję dobrze,
spędziłam uroczy wieczór w towarzystwie rozmaitych socjopatek, przystojnych kolegów, grzanej sangrii z pomarańczami oraz nalewki wiśniowej.
A poszłam tylko wpłacić składkę za studniówkę i wsiąkłam na cały wieczór. :) Nie mówiąc o tym, że docelowo to miałam iść do biblioteki.
Wróciłam wreszcie rowerem do domu, odpaliłam neta i poczułam się... hm…
Ależ Pino
mogę sobie wyobrazić jak się poczułaś, gdyż ja po powrocie z pracy, poczułam się podobnie.
Ot, życie przedziwne, wirtualne.
Gretchen -- 08.03.2010 - 23:38No cóż,
to ja sobie zapalę Davidoffa, w związku z tym.
w szarej dymu aureoli
W związku z czym?
że tak zapytam zadziornie?
:)
Gretchen -- 08.03.2010 - 23:42Chyba z tym,
że byłam już w tym pięknym wirtualnym świecie wszystkim, co możliwe oraz niemożliwe?
:)
Tak sądzisz?
Może i coś w tym jest.
Mam podobne wrażenie odnośnie swojej skromnej osoby.
Choć wciąż jestem zaskakiwana. :)
Gretchen -- 08.03.2010 - 23:47No wiem,
Ciebie to dotyczy również, co nawet bardziej mnie zaskakuje w sumie.
Ostatecznie ja jestem czubek i zaraz, co to było, aha, gówniarz.
do celu jechałem po bandzie czasem
No ale co to zmienia? Można być buddystą i też zostać ulubieńcem lewaków i tak dalej…
Kurde, na jakieś żagle bym się wybrała, albo coś. Niech ta zima już sobie idzie w pizdu.
Pino śpiewa:
We come on the Sloop John B.
My grandfather(to ja, c’nie?) and me
Around Nassau Town we did roam.
Drinking all night, got into a fight.
Well, I fell so broke up, I want to go home.
So hoist up the John B. sails,
See how the main-sail sets.
Call for the Captain ashore, let me go home
Let me go home, I wanna go home
Well, I feel so broke up, I wanna go home
The first mate (tu i dalej podstawiamy osoby wg. uznania), he got drunk.
Broke in the Captain’s trunk.
Constable had to come and take him away.
Sheriff John Stone, why don’t you leave me alone?
Well, I feel so broke up, I wanna go home
So hoist up the John B. sails.
See how the main-sail sets.
Call for the Captain ashore, let me go home
Let me go home, I wanna go home
Well, I feel so broke up, I wanna go home
The poor cook he took fits.
Through away all my grits.
Then he took and he ate up all of my corn.
Let me go home, why don’t they let me go home?
This is the worst trip I’ve ever been on
So hoist up the John B. sails
merlot -- 08.03.2010 - 23:58See how the main sail sets
Call for the Captain ashore, let me go home
Let me go home, I wanna go home…
Niebieska trawka?
Halo, jesteśmy na blogu Grzesia, no.
Nie dorosłem do swych lat (a przecież już mogę nawet kupić piwo w Juesej)
Masz mnie za nic, dobrześ zgadł
Jak tak można? – pytam was
Tyle lat marnować czas
Nauczyłem w życiu się
Paru rzeczy – wszystkich źle (bo przecież wykształcenie nie zastąpi zdrowego rozsądku)
Ale moją dróżką idź
Gdy się już nie daje żyć (ponieważ to gwarantuje przynajmniej dobry humor)
La, la, la, la – wszystko prostsze, gdy się śpiewa i gra
La, la, la, la – gdy po szklance koniak spływa jak łza
Gdy toczy noc wszystkich godzin ciemnych zdrady i zła
A w sercu już zamiast krwi tylko popioły i kurz,
tylko popioły i kurz
La, la, la, la, – wszystko prostsze, gdy się śpiewa i gra
La, la, la, la – gdy po szklance koniak płynie jak łza
Gdy toczy noc wszystkich godzin ciemnych zdrady i zło
I kiedy dłoń ściska szkło, w którym przez płyn błyska dno
Inni zawsze wiedzą, co
Jak, dlaczego, gdzie i kto?
Komu wziąć, a komu dać
A ja nigdy, kurwa mać...
Coś mi się wydaje,
że po wczorajszym wodospadzie inwektyw, nic mnie już nie zaskakuje.
Z drugiej strony tyle razy już to mówiłam…
Ja też bym się gdzieś wybrała, ale gdzie?
Gretchen -- 09.03.2010 - 00:11Woda?
Piasek?
Yhmmm… Tak, tak, tak.
Śnisz na jawie,
jutro o jedenastej nad ranem znowu będzie zimno i będzie padał śnieg…
Ty to umiesz bażancie
sprowadzić na ziemię. :)
Gretchen -- 09.03.2010 - 00:17Nawet ja
muszę mieć jakieś zalety!
No chyba, że to wada?
To zależy
jak wiadomo. :)
Nic nie jest jednoznaczne, pamiętaj.
Gretchen -- 09.03.2010 - 00:22Nie mam sobie nic do zarzucenia
zawsze interesowała mnie normalność z odrobiną szaleństwa
MarekPl -- 09.03.2010 - 00:27Taaa, jednoznaczne jest to że nie mam siły i idem spać,
cośkolwiek sensownego napiszę więc jutro wieczorem.
grześ -- 09.03.2010 - 00:28Moja matka twierdzi,
że do ludzi należy mieć ogólnie dystans, bo nigdy nie będzie tak, że się będzie każdemu pasować.
Albo jakoś tak. Ja do niej lubię czasem z pełną powagą powiedzieć “no ty chyba nie sądzisz, że ja cię słucham, jak do mnie mówisz?”, bo ona wtedy zawsze zwija się ze śmiechu.
Dystans to podstawa
do siebie i do ludzi, mm wrażenie, że szczególnie tego pierwszego większości tekstowiczów od samego początku TXT brakowało…
Zresztą ludzie w ogóle w większości to sztywniacy drobiazgowo-małostkowi, co potrafią zabijać się o pierdoły nic nieznaczące i przywiązywać wagę do totalnych bzdur.
Zawsze mnei to zastanawiało w sumie.
grześ -- 09.03.2010 - 00:38Są tylko dwie rzeczy ważne,
jedna to twój osobisty człowiek, druga to inny człowiek. Znaczy inni ludzie. No. Upiłam się winem i pieprzę jak de Mello. Na szczęście też chyba zaraz idę spać.
...
mi Grzesiu odpierdoliło już dawno nawet moja ostatnia dziewczyna mówiła mi ze zachowuje się jak ktoś z opowieści Vonegutta Kilgore Trout dajmy na to, że zmieniam wątki co chwila, że była normalna zanim mnie poznała itd…zdarza się ...
ernestto -- 09.03.2010 - 05:47Grześ
mi nie
Dymitr Bagiński -- 09.03.2010 - 07:44Grzesiu,
sejsmologia uczy, że wstrząsy wtórne są dużo groźniejsze.
Pozdrawki
yassa -- 09.03.2010 - 08:46Czyli będzie gorzej, szanowny yasso:),
Teraz widzę etap jak przychodzą “zatroskani” na TXT, co od miesięcy sensownego nic tu nie napisali, z satysfakcją mówiąc a nie mówiłem i bredząc coś o ego i propagandzie.
Blee….
grześ -- 09.03.2010 - 08:54Grześ
Nie wiem. Możliwe. Proszę dokładniej zdefiniować pojęcie: odpierdoliło.
Od dłuższego czasu gapię się w monitor i zastanawiam jak to się może skończyć i czy TXT, już się kończy. Poczekam jeszcze…
Czas pokaże.
Ale oby szybko, bo nie przepadam za obserwacją zadym, zadymek itp… Nudne są i zazwyczaj nic nie wnoszą.
Pozdr.
paprotnik -- 09.03.2010 - 10:47A o co chodzi?
Co tu kim wstrząsa i potrząsa?
pozdrawiam
Synergie -- 09.03.2010 - 10:48Synergie
http://tekstowisko.com/igla/61369.html
Plus dyskusja pod linkowanym txt.
Pozdrawiam.
paprotnik -- 09.03.2010 - 10:51Gre,
“Może Ci będę towarzyszyć Grzesiu, w końcu pewna tradycja zostanie utrzymana. :)”
Ano tradycję trza podtrzymywać, fakt:)
Pozdro.
grześ -- 09.03.2010 - 22:52Ernestto,
mi Grzesiu odpierdoliło już dawno nawet moja ostatnia dziewczyna mówiła mi ze zachowuje się jak ktoś z opowieści Vonegutta Kilgore Trout dajmy na to, że zmieniam wątki co chwila, że była normalna zanim mnie poznała itd…zdarza się ...
No jeden odważny się przyznał, że mu odpierdoliło:)
Gratuluje, acz w sumie w kontekście TXT i ostatnich zajść tu to ty jesteż zupełnie normalny.
A tak w ogóle normalność podobno nie istnieje.
istnieją tylko różne stopnie natężenia choroby psychicznej.
A Vonegutta strasznie dawno nie czytałem.
It happens:)
Pozdro.
grześ -- 09.03.2010 - 22:54Marku,
“Nie mam sobie nic do zarzucenia
zawsze interesowała mnie normalność z odrobiną szaleństwa”
I bardzo dobrze, ja też tobie nic nie zarzucam:)
Pozdrówka serdeczne.
grześ -- 09.03.2010 - 22:55Pino, o dzięki za
MIkimoto, jedna z moich naj, naj, najjulubieńszych piosenek.
Tyle że strasznie smutna, kurde, jakbym umiał, to bym się popłakał przy niej:)
grześ -- 09.03.2010 - 22:57paprotniku,
zaleta tego tekstu i pytania jest, że ono nie doprecyzowane jest, acz popatrz na tagi, tam jest dużo podpowiedzi:)
A TXT zanim się skończy, to my musimy o Chandlerze napisać.
A ja jeszcze o Loli, która biegnie, o anarchistach, którzy płoną, o clownie, który jest rozpaczliwie samotny, o Afryce, która jest ucieczką i od której chce się też uciekać, o Sophie, która się buntuje, o lektorze, który ciupcia była strażniczkę z obozu koncentrcyjnego.
Nie wspominam zaś już o cyklu grozy i o 10 najwązniejszych i ulubionych horrorach w historii kina.
I jeszcze kilka tematów by się znalazło.
Jaki więc kurde koniec?
:)
grześ -- 09.03.2010 - 23:05Gre&Pino,
a wiecie, co mnie dziwi strasznie?
jak niektórym przeszkadza, że kilka osób się lubi , choćby i wirtualnie,i ze sobą sympatycznie gada?
I nie rozumiem czemu przez ten fakt te osoby sa potępiane i obrażane?
Gupi jestem
grześ -- 09.03.2010 - 23:06O kurde,
Tyle że strasznie smutna, kurde, jakbym umiał, to bym się popłakał przy niej:)
Ty też nie umiesz? :D Choć się kurde zgłosimy na jakąś terapię, to się podobno leczy…
Pino,-
hm, umiem, znaczy kiedyś umiałem, ale przy tej piosence nie umiem:), acz w dzieciństwie/młodości było z 5 książek, przy których się wzruszałem i smuciłem do łez.
Np. jak Fiedler junior opisywał jk zabito wodza Dakotów Szalonego Konia:)
grześ -- 09.03.2010 - 23:16Ostatni raz płakałam
nad książką chyba z pięć lat temu, to była taka powieść Louisa de Bernières, zajebista notabene… Może dlatego, że ogólnie była napisana wesoło i z jajem, to przy tej jednej konkretnej scenie ze zdziwieniem się zorientowałam, że ryczę.
Ogólnie jednak jestem twarda jak stal i czujna jak czajnik :)
Hm,
jak widać wiosenne przesilenie nie tylko u nas:
http://pojedyncze.salon24.pl/162364,uwazaj-na-poste-restante-jak-nie-mas...
grześ -- 09.03.2010 - 23:39Grzesiu
Ciebie nie poznałam realnie.
Pino znam i Magię. Jeszcze kilka osób, ale o te dwie mi chodzi teraz, albo o więcej jeszcze.
Co to jest to cholerne kolesiostwo ? Trzymanie się kogoś dlatego, że się z tym kimś zgadzasz?
To może ktoś mi wyjaśni jaka jest różnica między kolesiostwem Twoim, Pino i moim, a yassy i Referenta?
Obaj zawsze po tej samej stronie, ręka w rękę.
Zakładałam, że dlatego, że się ze sobą zgadzają.
Różne były koleje moich kontaktów z oboma Panami, ale byłam przekonana, że kiedy mówią, albo sugerują wierność pewnym zasadom, to wiedzą o czym mówią.
No niekoniecznie, ale tak to bywa z mężczyznami – teoretyzować każdy umie.
I o tym pisałam kiedyś, między innymi.
Parole, parole, parole.
Gretchen -- 09.03.2010 - 23:42Gre, jaka różnica?
Nie mam pojęcia?
Może oni są dobrzy, słuszni i mają odpowiednie poglądy i gadają n poważne tematy, dzięki którym zbawiają świat, a my nie?
Olać to zresztą:)
napisz lepiej jakiś codziennik swój, bo ileż będziemy gadać o wirtualnych tematach:)
grześ -- 09.03.2010 - 23:47Gretchen,
To może ktoś mi wyjaśni jaka jest różnica między kolesiostwem Twoim, Pino i moim, a yassy i Referenta?
Obaj zawsze po tej samej stronie, ręka w rękę.
Zakładałam, że dlatego, że się ze sobą zgadzają.
Różne były koleje moich kontaktów z oboma Panami, ale byłam przekonana, że kiedy mówią, albo sugerują wierność pewnym zasadom, to wiedzą o czym mówią.
No niekoniecznie, ale tak to bywa z mężczyznami – teoretyzować każdy umie.
cios na punkt!
Mój alter-bażant jest doprawdy wredny :P
Panno Gretchen
tym razem bez parolu.
Kęsim!
(Ktoś tu musi zastępować Igłę od czasu do czasu…)
merlot -- 09.03.2010 - 23:51Grzesiu
Napiszę.
Ma się rozumieć.
Potrzebuję małej chwili, żeby się otrząsnąć z czegoś, co ktoś próbował na mnie wylać.
:)
Gretchen -- 10.03.2010 - 00:10Pino
To tylko lekki podmuch. :)
Dedykacja dla Towarzycha :
Gretchen -- 10.03.2010 - 00:09O cholera,
napisałabym Ci coś miłego, ale nie umiem tego wyrazić, szlag. Jak wiadomo, lepiej wychodzą mi negatywne opinie o ludziach, ostatnio nawet Grześ je docenił...
W każdym razie: :)))
Ode mnie może być ten kawałek:
Gre, w odpowiedzi na "Nieprzemaklnych"
Historyk wam dedykuje
swoją ulubioną chyba piosenkę Róż pod tytułem historii damy w mordę :)
Tubki nie ma, sprawdzałam, ale tekst jest taki:
Zapraszam cię na piwo (dziękuję pijam wódkę)
Dobrze ale nie tutaj
Może Paryż lub Los Angeles
Może Sztokholm
Znam miejsca w Europie Ameryce
Gdzie można się jeszcze fajnie upić
A potem z godnością wyrzygać
Na pohybel narodowcom i fanatykom
Którzy niestety teraz imaginują zdrowy naród
I dziesięć przykazań próbują udoskonalić
Nie lubię słuchać kiedy
Kiedy oni szepczą mi do ucha
Zabierz jakiś dokument (nie chcę po co)
Chociaż prawo jazdy
Może na autostradach
Uda się coś wymienić
Ojczyźniano-religijne gadżety
Na hamburgery i Chevrolety
I beztrosko przed siebie gnać
Na pohybel narodowcom i fanatykom
Którzy niestety teraz imaginują zdrowy naród
I dziesięć przykazań próbują udoskonalić
Merlocie
Chyba mam już dość, poniekąd prawda, pierdolenia w bambus.
Jeszcze raz pardą .
Najpierw się ktoś do mnie szczerzy, potem się uśmiecha, potem znowu szczerzy, ale oczywiście nie chodzi o mnie, bo gdzież tam. Pojawiam się bez pojawiania, pisze się o mnie blogerka , inne rzeczy też się pisze o mnie.
Co komu do tego, o czym ja piszę? Czy to czasem nie jest mój problem?
A jak zechcę napisać o dzikim seksie własnym, to niby co?
Może ktoś przeczyta?
A nawet skomentuje?
Ja wiem, że Polska się od tego nie zmieni, choć z drugiej strony nie można być takim pewnym, bo gdybym zaszła w ciążę, to może by się urodził Prawdziwy Wódz i Polskę zmienił? Czy można to wykluczyć?
Poniosło mnie. :)
Gretchen -- 10.03.2010 - 00:29Rotfl,
nie wiem czemu, ale mi się przypomniało właśnie, jak wspólnie z Jagą i Margolą któregoś dnia w czynie społecznym remontowałam kabaret. Wbijałyśmy gwoździe i wyłyśmy o Mariannoooo, gdybyś była zakochanąąąąą...
A za ścianą debatował Klub Jagielloński, czyli banda poważnych młodych ludzi w krawatach i garsonkach. Nawet przyszli jacyś tacy dwaj nas spytać, czy możemy im pożyczyć stolik!
Pino
Ja chyba nawet wiem czemu Ci się przypomniało, czyli jaka była droga skojarzeń. :)
Dajemy to one more time, żeby przekonać przekonanych o naszej prostocie.
Joł!
Gretchen -- 10.03.2010 - 00:45Bażanty są proste i paskudne,
choć z drugiej strony, jesteśmy dobre i miłe. Nie wiem, w jaki przesprytny sposób to godzimy, ale jakoś idzie. :)
Mój kumpel Kacper wrócił z lekcji tureckiego i właśnie zagaił rozmowę ze mną: “chuj, powiadam Ci :>” Chyba nie zrozumiałam przesłania.
O, a teraz jeszcze:
[00:52:06] Kacper: poczekaj
[00:52:08] Kacper: ......
[00:52:16] Kacper: zapisałem to w pamiętniku
[00:52:27] Kacper: 09.03.10: Olga nie rozumie
Hm.
O dzikim seksie własnym?
Super.
Świetna metoda na rozładowanie napięć.
A jakby się jeszcze z tego Wódz urodził, to mamy z górki.
Albo przechlapane;-)
merlot -- 10.03.2010 - 01:08Zapomniałaś, bażancie
że jesteśmy pokrętnie podstępne. Wredne, oraz spiskujące.
Swoją drogą, gdyby to była prawda, to miałybyśmy moc!
Wyobrażasz sobie? Dwa czarne bażanty obalają system? I Grześ?
Normalnie aż żałuję, że to nieprawda.
Zwizualizuj bażanci wpływ. :)
Gretchen -- 10.03.2010 - 01:08Ależ mamy wpływ,
cała ta absurdalna historia jest dobitną ilustracją naszego wpływu. A że inaczej on nieco wygląda, niż sobie wyobrażają rozmaici tropiciele tajnych baz ukrytych w Pakistanie? A czy to nasz problem?
Czyich napięć, Merlocie? :)
A co do Wodza, to z połową mojego materiału genetycznego, to byłoby raczej przechlapane. :)
Znaczy Wódz byłby pełną gębą, w inną by nie uciekał, ale kto by to docenił?
Znowu wyszłoby na to, że jest niedoskonały, koniunkturalny, oraz zły.
No jak zły? Moje dziecko?
:)
Gretchen -- 10.03.2010 - 01:13Nie licząc Mao,
to nie pamiętam, żeby jakikolwiek dyktator był tłuściutki. Weź to pod uwagę.
Pino
Nie nasz. Powiedzmy tę prawdę okrutną wreszcie.
Uprasza się o rozwiązywanie wszelkich problemów we własnym zakresie.
Gretchen -- 10.03.2010 - 01:19Dziękuję.
Znaczy, że ja jestem tłuściutka?
No doprawdy… :)
Gretchen -- 10.03.2010 - 01:20Bynajmniej,
ale piątka Twoich urojonych bażanciątek owszem.
Nie nasz. Powiedzmy tę prawdę okrutną wreszcie.
Obawiam się fali samobójstw.
Bażanciątka, mogą być tłuściutkie.
Fala samobójstw?
Gretchen -- 10.03.2010 - 01:29Na własną odpowiedzialność.
Dziękuję.
Amen!