Wszyscy piszą o meczu/meczach/Euro 2008, spory zażarte się toczą, ci, co ich Euro nie obchodzi lub sa krytyczni wobec całego zgiełku, uważani za dziwaków lekkich lub ciężkich są, etykietki w powietrzu jak zwykle latają (no,cóż, wyzwolenie od etykietek chyba jednak niemożliwe jest, człowiek musi sobie świat nazywać/upraszczać/klasyfikować i takie tam)
Ale nie o tem, znaczy o tem, ale inaczej.
Byłem wczoraj na meczu, w knajpie, z kilkoma znajomymi, w sumie kibicami bardziej niż ja.
Poza nami byli też kibice jeszcze bardziej kibicujący.
No i siedzę sobie, popijam to piwko, mecz oglądam.
I oczywiście zacząłem bawić się w obserwowanie współtowarzyszy , myślenie o tym co widzę i komentowanie (najczęsciej negatywne) w myślach ich zachowań.
Nie wiem, czy to fajne, ale tak mam, że trudno mi się na maksa w cokolwiek wczuć (np. w koncert, księdza kazanie, muzykę, film (choć to najłatwiej), mecz, nie umiem się tak zatracić i skupić na czymś, tylko mam setki myśli na temat i nie na temat).
Więc się w mecz nie wczuwałem, szczególnie, że od rana a własciwie od soboty trąbiłem wszem i wobec, że przegramy i to, że przegramy 0:2 lub 0:3.
No więc słyszę tych kibiców przed sobą, szalikami owiniętych, z flagami, w koszulkach z napisem Polska, na biało-czerwono ubranych, którzy krzyczą, śpiewają, emocjonują się.
I pozytywnie i negatywnie (np. okrzyki ,,wypierdalaj”, czy ,,taki chuj” albo przyśpiewka, niesmaczna ze względu na kontekst: ,,Za Oświęcim, za Majdanek nastrzelamy Niemcom bramek”-to już na mieście i inni, bardziej pijani i po meczu).
Wszyscy oczywiście w ręku dzierżą płyny, bez których prawdziwy Polak- kibic obyć się nie może. (piwo lub wódka)
No i czuję totalną obcość, zastanawiam się, co oni tak przeżywają, co z ich przeżywania wynika (co pozytywnego?), co to zmieni w wyniku meczu czy w grze piłkarzy, że oni se kibicują.
I jeszcze ciekawe,że zatracają się w kibicowaniu, myśląc, że wywierają jakiś wpływ na to co dzieje się setki kilometrów stąd, w Austrii.
Zabawne, dziwne, takie z jednej strony ujmujące, momentami mniej.
No, a w ogóle na ironię zakrawa fakt, że najlepszym piłkarzem polskim był wczoraj Brazylijczyk:)
Dziwią więc tym bardziej pretensje do Podolskiego czy Close, przy jednoczesnym uwielbieniu dla Beenhakera czy Rogera Guerreiro.
No, ale cóż, to emocje rządzą, nie logika.
A tak apropos jeszcze rozważań o patriotyzmie, flagach, związku piłki nożnej z patriotyzmem, to de Mello do przemyślenia.
Choć niepatriotycznie ale ciekawie.
Fragmenty pochodzą z książki ,,Przebudzenie” autorstwa Anthony de Mello
Sa takie slowa, ktore nie odnosza sie do niczego. Na przyklad:
“Jestem Hindusem”.
Przypuścmy, ze jestem jencem wojennym w Pakistanie i mowia mi:
Zamierzamy cie dzisiaj zabrac za granice, abys mogl rzucic okiem na swoj kraj
Przewoza mnie wiec za granice, patrze poprzez nia i mysle: “Och, moj kraj
moj piekny kraj. Widze wioski, drzewa i wzgorza. To moj rodzinny kraj”
Po chwili jednak jeden ze straznikow mowi:
Przepraszam, ale pomylilismy sie. Musimy pojechac jeszcze z dziesiec mil.
Czego dotyczyla moja reakcja, Niczego. Mialem w umysle slowo “Indie”
Ale drzewa to nie Indie. Drzewa to drzewa. W rzeczywistosci nie istnieja granice pomiedzy krajami. To ludzki umysl je stworzyl. Zazwyczaj nalezacy do glupich, ograniczonych politykow. Kiedys moj kraj byl jednym krajem, teraz sa juz z niego cztery. Gdybysmy byli mniej czujni, byloby ich szesc. Mielibysmy wowczas szesc flag, szesc armii. Dlatego jeszcze nikt nie zlapal mnie na tym, bym oddawal honory fladze. Wszystkie flagi narodowe napawaja mnie odraza,
gdyz sa falszywymi bogami.
Komu mam oddawac honor. Moge oddac honor ludzkosci, ale nie fladze otoczonej armia.
Flagi istnieja jedynie w glowach ludzi. W kazdym razie slownik nasz zawiera tysiace slow, ktore nie maja zadnego odniesienia do rzeczywistosci. Ale wyzwalaja w nas wielkie emocje! Zaczynamy wiec widziec cos, czego nie ma. Naprawde widzimy indyjskie gory, podczas gdy ich nie ma i naprawde widzimy Hindusow, ktorzy nie istnieja. Istnieja jedynie wasze amerykanskie uwarunkowania.
komentarze
oł jes
znam jeszcze inną historyjkę
jak zanjdę to Ci podkleję:)
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 09.06.2008 - 22:08No spoko,
czekam.
A za książke- zbiór fragmentów z De Mello po niemiecku się coś wziąć nie mogę, więc tekstu jeszcze obiecanego długo nie będzie.
pzdr
grześ -- 09.06.2008 - 22:25ej, marudzisz
ludziom czasem trzeba poczucia wspólnoty i wielkiego święta. Nie wszystkim – co wiem dobrze, bo, podobnie jak Ty, rzadko potrafię się w coś na prawdę wczuć i porwać fali. Ale czasem tej umiejętności zazdroszczę.
pozdrowienia serdeczne
ps. to pisałam ja, co wczoraj się trochę śmiałam z tych biało-czerwonych koszulek i flag i denerwowałam nieco na wyjące cały dzień trąbki domagając się po cichu zakazu ich sprzedaży.
julll -- 09.06.2008 - 22:33Jull,
no ale ja nie oceniam tego co się działo negatywnie (choć akurat trąbki wkurzały mnie strasznie). Rzeszów czoraj koło 23 wyglądał świetnie pomimo przegranej, te flagi, śpiewanie, ubrania, było to coś pozytywnego, szczególnie, że trochę osób miało radość z czegoś wspólną, ja im tej radośc nie odmawiam, trochę się tylko dziwię w sumie, tak neutralnie.
grześ -- 09.06.2008 - 22:38i
Grzesiu!
Mam te same problemy co Ty, chociaż ja lubię oglądać mecze.
Torlin -- 10.06.2008 - 07:40To wszystko, co opisujesz, jest prawdą i wcale nie chodzi o piłkarzy. Ja bym to zdiagnozował jako samotność w życiu, to jest problem o wiele szerszy. Piłka nożna to jest tylko pretekst, to jest zagłuszanie własnych problemów życiowych, domowych, uczuciowych, braku prawdziwej przyjaźni. To wszystko jest tak samo sztuczne, jak okrzyki podczas kretyńskich programów typu Idol czy Tańcz z nami, jak celebrity wobec prawdziwego aktorstwa. Niestety żyjemy w plastikowym świecie przypominającym prawdziwą architekturę, jemy chemię przypominającą prawdziwe jedzenie, słuchamy idiotów przypominających prawdziwych polityków i udajemy prawdziwe uczucia.
Moim zdaniem – a to wszystko, aby zagłuszyć siebie i swoje problemy.
Dodając do swojego e-maila do Ciebie, to co teraz było.
Po przeczytaniu Twojego tekstu postanowiłem go skomentować, w związku z tym się zalogowałem. Po zalogowaniu – jak zwykle – ukazał się nie Twój tekst, ale strona ogólna Tekstowiska, w związku z tym wbiłem w wyszukiwarkę słowo “Grześ” i wyrzuciło mi sporo, ale tego tekstu nie było. W związku z tym otworzyłem w nowym oknie znowu Twój tekst, zobaczyłem tytuł, wbiłem w wyszukiwarkę i dopiero dotarłem na miejsce.
To jest horror.
Torlinie,
diagnoza choćpesymistyczna, zgadzam się.
Co do maila, odczytałem i odpisałem.
Co do końcówki, po prostu zaloguj się od razu p[o wejsciu na TXt, a moje wpisy to znalezć łatwo chyba, bo zawsze na SG są:)
pzdr
grześ -- 10.06.2008 - 13:57grześ
napisz do mnie na maila
mam parę pomysłów, może Ci się spodobają dla dobrego fermentu:)
adres masz u mnie na stopce, po prawej
wieczorkiem pogadamy,
pozdrawiam
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 10.06.2008 - 14:00Max,
napisałem.
pzdr
grześ -- 10.06.2008 - 14:09Na koncercie punkowym
Na scenie trzech obdartusów skacze i pośród hałasu wrzeszczą do mikrofonów. pod sceną kotłowanina młodocianych furiatów, którzy ekstatycznie podrygują, popychają się. niektórzy skaczą ze sceny w ten tłum. Przed lokalem pijana gówniażeria nie potrafi się utrzymać w pionie, dziwadła obwieszone łańcuchami z masą metalowych elementów w różnych częściach ciała. Z nieodłącznym atrybutem czyli tanim winem w ręce.
Niektórzy się narkotyzują, chyba jakąś strzykawkę widziałem, a potem ze sobą kopulują. Pewnie połowa ma HIVa.
Czujesz to grzesiu? to niezrozumienie połączone z kliszami. Sporo tego w twoim tekście, ale też w wypowiedziach osób niezbyt zachwyconych całą ta oprawą.
Przy okazji jestem za zakazem sprzedaży trąbek :)
sajonara -- 10.06.2008 - 15:06Sajonaro, no pewnie masz rację,
ale ja chciałem jednak opisać swój dystans, nie jakąś krytykę.
Trochę tak z pozycj obserwatora, nie niechętnej, może mi nie wyszło.
No, a bez stereotypów nie da się większego tekstu napisać,więc nie twierdzę, że ich nie ma tu, jest pewnie dużo.
A co do niezrozumienia, masz rację,w pewien sposób kibicowania takiego na maksa to nie rozumiem, obejrzeć mecz na wążnej imprezie jak teraz, z piwkiem w towarzystwie znajomych-świetna rzecz, ale nie jest to coś, co by mnie ekscytowało bardzo.
pzdr
grześ -- 10.06.2008 - 15:42grzesiu
nikt nie zmusza cię do kibicowania ze zdartym gardłem. Nie czujesz, nie robisz. Jakbyś miał udawać to jeszcze gorzej Przypuszczam, ze szereg osób udawało, bo taki trynd, więc powrzeszczę.
Mnie chodzi o to, zeby nie potepiać w czambuł tych co tak zwyczajnie chcieli się pobawić i nie wrzucac ich do jednego wora z hołotą co pijana w sztok ryczała kretyńską przyśpiewkę o Majdanku.
sajonara -- 10.06.2008 - 15:53A ja bym chciał, a ja bym chciał...
A ja bym chciał, p.Grzesiu aby wszyscy ci wymienieni i w twoim txt i w komentach raz chociaż spruli się z poczucia siły i zwycięstwa.
A ja bym sobie kucnął z boku i cieszył się ich siłą i radością, nawet zarzyganą..
I wiem, że oni potem pójdą w życie właśnie z siłą.
Igła -- 10.06.2008 - 16:47No Igło,
no i tu się różnimy, bo dla mnie ta siła to tylko chwila, tak jak mądre ksiażki i filmy w zyciu nie pomagają dokonywac dobrych wyborów (cos o tym wiem:), tak siła pomeczowa to w gruncie rzeczy pozór, to nic trwałego.
grześ -- 10.06.2008 - 17:47Piękne czasem emocje, czasem mniej piękne, ale nic więcej, moim zdaniem.
Panie Grzesiu!
Wysoko Pan mierzy! W końcu „…a śpiewak, także był sam.”
Nie Pan jeden tak ma. jest nas więcej…
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 10.06.2008 - 23:09