Nadchodzi koniec szczytu. Prezydent jednak dotarł. Zasiadł. Był widoczny. Rozmawiał osobiście. Było widać jak kłam zadawał tym, którzy go o nieznajomość języków pomawiają. Przecież rozmawiał, gestykulował. Potwierdzał słowa gestykulacją, liczbą palców, układem ust, błyskiem zębów w uśmiechu. Jak w Ameryce.
I dzisiaj, zgodnie z oczekiwaniami wszyscy o tym mówią. Prezydent i Premier są na ustach wszystkich. Pozostali ewentualni konkurenci do następnych wyborów prezydenckich są zepchnięci w niepamięć. Próbował ich in gremium prezydent Kwaśniewski ratować. Demonstrując zdrową goleń i zupełny brak śladów filipińskiej słabości wypowiadał się nader krytycznie o obu zwycięzcach wczorajszej publicznej relacji. Ale o czym tu gadać. Inni przegrywają z kretesem.
Prezydencki minister bez najmniejszej żenady opowiadał o wyproszeniu ministrów z konferencji przez Prezydenta. Skarżył się na jakieś przepustki, rzekomo złośliwie poblokowane. Był w pełnej ofensywie.
Premierowskie otoczenie, zaskoczone sposobem, bezczelnością i bezpardonowością ataku popełnia w panicznej defensywie szkolne błędy. Ich małe złośliwości pozostają nie tylko bezskuteczne ale i zauważone, pogarszając wizerunek rządu w oczach społeczeństwa.
Pełne by się wydawało zwycięstwo prezydenckich “spindoktorów” wyszkolonych w amerykańskiej szkole politycznej zadymy.
Tymczasem rzeczywistość skrzeczy. Wizerunek prezydenta samotnie siedzącego naprzeciw komputera zbyt jaskrawo kontrastował z ożywieniem sprzed chwili. Ogólny okrzyk ulgi dziennikarzy jaki wydali w momencie kiedy usiadł, świadczy o tym, że nie przeszło to niezauważone. Sprawdziły się przewidywania specjalistów od wizerunku, że Lech Kaczyński nie może się mierzyć z Donaldem Tuskiem w politycznej wolnej amerykance, wymagającej fizycznej i psychicznej krzepy. Oczywiste nieprawdy podawane do wierzenia przez otoczenie prezydenckie a to o obiecanym samolocie a to o wyproszeniach czy przepustkach, szybko były dementowane przez dziennikarzy.
Ogólnie więc klęska prezydenckich “pijarowców“. W którą oczywiście nie uwierzą prezydenccy wielbiciele. Ale jest i moim zdaniem obiektywny miernik. Oto stanowcze stwierdzenia osób z otoczenia Prezydenta, że pakiet klimatyczny nie grozi wzrostem cen energii w Polsce, nie przebiły się szczęśliwie do świadomości uczestników szczytu. Bo oparta na tym nasza argumentacja, że nas nie stać na zwiększone koszta produkcji wywołane opłatami za emisje, przepadłaby całkowicie. I pakiet by został wbrew naszym zabiegom teraz już uchwalony.
Mamy więc mnóstwo szczęścia i wiele doświadczeń na przyszłość. I zdecydowanie większą pewność na prezydenturę Donalda Tuska.
To istotna przysługa, jaką mu schematycznie działający prezydenccy spece od wizerunku mimo woli oddali.
komentarze
No ..
turlam się po podłodze.
Igła -- 16.10.2008 - 12:51Ze śmiechu.
Patrząc na obrazek św. D.Tuska.
Igła
Podłóż sobie kilim. Będziesz się musiał jeszcze długo turlać.
Stary -- 16.10.2008 - 13:01Stary
Dobra rada, tymfa warta.
Igła -- 16.10.2008 - 13:07;)
Rozejdzie się po kościach, ale
stracą obaj. Głosy niezdecydowanych. Niezdecydowani pójdą na piwo.
Cały czas sobie myślę, że Tuskowi do wyborów prezydentura zbrzydnie.
A jeszcze teraz sobie pomyśli, że jemu też mogą samolot zabrać...
W 2010 prezydentem będzie ktoś zupełnie inny.
oszust1 -- 16.10.2008 - 13:10Stary
trudno by mi było się zaliczyc do zwolenników prezydenta, ale w tej chwili to ja widzę uhahanego Kaczyńskiego jak klepie Donka w plecy i mówi no i co fujaro. ponapinałeś się, samolotu nie dałeś, a ja i tak jestem
Kownacki głupoty gada, a kto by tam sie przejmował Kownackim. Tyleż co Nowakiem czy innym Arabskim.
Tusk na tej przepychance wizerunkowo stracił. Chciał błysnąć na twardziela, a wyszedł na małą szuję (samolotem się sam załatwił). merytoryczne względy czy był sens wyprawy prezydenta mało kogo obchodzą. Tym bardziej, że teraz każdy będzie sobie przypisywał ewentualny sukces, a komu wierzyć to każdy już dawno wie.
sajonara -- 16.10.2008 - 13:14Oszust 1
Bardzo jestem ciekaw. Bo rzeczywiście wszystko jeszcze możliwe. Najbliższe dni wiele odsłonią.
Stary -- 16.10.2008 - 13:23Sajonara
Niewątpliwe tu jest zepchnięcie pozostałych kandydatów w cień. Niewątpliwie Kaczyński swój negatywny elektorat utwierdził. Najbliższe dni pokażą.
Stary -- 16.10.2008 - 13:25Kraczecie...
Przy różnicy 54% do 24%, gdy odrzucimy głosy niezdecydowanych, którzy patrzą jakoby tylko na to “kto kogo załatwił”, to jeszcze pozostaje wystarczający elektorat pozytywny i negatywny. Ciągle poza tym jest opcja “mniejszego zła” i wcale mi nie chodzi o wzrost…
jotesz -- 16.10.2008 - 13:33Joteszu,
Dzisiaj tak, ale pamiętaj, że czarne perspektywy rysują się przed gospodarką, a czego jak czego, ale tego spinfelczerzy Kaczyńskiego nie przepuszczą. Dlatego nieco powątpiewam w Tuskową prezydenturę. Nie dlatego, że przegra z Kaczyńskim, ale dlatego, że jako premier będzie piorunochronem dla wszystkich politycznych i gospodarczych burz, co siłą rzeczy mocno zredukuje poparcie dla niego.
Mam nadzieję (matka głupich, wiem), że Kaczyńskich po 2010 roku w polskiej polityce nie będzie.
I może za dwa lata nie będę głosował “przeciw”.
oszust1 -- 16.10.2008 - 13:39Prezydent
się przeleciał, żeby zrobić sobie fote, siąść na krześle , zjeść kolację – która bardzo go rozluźniła, co widzieli wszyscy oglądający późnowieczorną konferencję. I tyle. Merytorycznie nic nie wniósł. Chiał być i był.
AnnPol -- 16.10.2008 - 13:52Polskie społeczeństwo jest tak silnie spolaryzowane i okopane na swoich pozycjach, że tego typu rozgrywki nie będą miały większego przełożenia na wzrost czy spadek poparcia dla jednego czy drugiego pana.
Prawdę pisząc...
...to mi akurat ustrój prezydencki nie pasuje, więc i prezydent Tusk mi obojętnie powiewa. Silna prezydentura mądrego prezydenta nie jest w moim kraju możliwa, więc się ze skrzeczącą rzeczywistością nie będę borykał...
I tak od zawsze skazany jestem na wybieranie mniejszego zła a nie większego dobra. W pojedynku Kaczyński – Tusk jeden z nich przegrał dla mnie na zawsze. Wtedy, gdy odrzucił mą wewnętrzną nieśmiałą akceptację wyborczego faktu dokonanego i zameldował prezesowi partii…
Wybór mam tylko jeden: pójść, czy nie pójść do urny!
jotesz -- 16.10.2008 - 13:57Joteszu,
Zgoda w 99%. Dla mnie też jeden z nich wtedy przegrał na zawsze.
Ale wcale nie czułbym się komfortowo, gdybym znowu musiał głosować przeciw.
Dlaczego 99%? Bo mnie skrzeczy pospolitość ;-)
oszust1 -- 16.10.2008 - 14:00jotesz
przeczytałam kiedyś napis na murze: Człowieku nie chodź za życia do urny:) może coś w tym jest…
AnnPol -- 16.10.2008 - 14:03Całe szczęście...
...że moja młodsza studiuje czeski. Zawsze będzie mogła wyemigrować do normalniejszego kraju…
jotesz -- 16.10.2008 - 14:03AnnoPolo,
urna zaczyna mi się kojarzyć z uryną. Tylko wlot niewygodny…
jotesz -- 16.10.2008 - 14:04re: Przysługa
:)
AnnPol -- 16.10.2008 - 14:09AnnPol
We wsi Branice w samo rano w czasie wyborów AD 1984, ktoś na ścianie obwodowej komisji (tu:remiza), wypisał “Każdy jełop durny idzie dziś do urny!”
A tatuś opowiadał, że przed referndum w 1946 roku na murach, obok zachęt w rodzaju “3 x tak!” pojawiły się także napisy “Polacy do urn!”
Jakieś podlece dopisywaly pod spodem “Urny do kolumbarium!”
Może trzeba będzie przed wyborami AD 2010 zainwestować w kubełek i farbę?
tarantula
tarantula -- 16.10.2008 - 16:20tarantula
duch w narodzie nie ginie:)
AnnPol -- 16.10.2008 - 20:43