Opowiada się dwie legendy. Jedną, że jest już za późno, przegapiliśmy moment na rewolucję, a co za tym idzie straciliśmy też niepowtarzalną okazję, żeby realnie zamanifestować upadek satrapii. I drugą, nie mniej smutną, że społeczeństwo zdeprawowane nie jest w stanie wcielić w życie ideałów ojców założycieli cywilizacji Zachodu; będzie — na własną miarę — naśladować, robić wydmuszkę, tworzyć fasady, pozory i imitacje, ale nigdy nie przekroczy pewnej faktycznej bariery, która wiedzie do bycia świadomym i odpowiedzialnym obywatelem we własnej i przyswojonej republice. Muszą minąć pokolenia, umrzeć ludzie, generalnie — musi upłynąć czas. Dopiero wówczas, jeśli nic po drodze się nie zdarzy, dobijemy do wzoru, przestaniemy być mimikrą. Taki nasz los postsowieckiej kolonii — powiadają — musimy się z nim pogodzić. Moim zdaniem, pierwsza legenda zawiera ziarno prawdy, druga jest z gruntu fałszywa.
Czy jest za późno na zmiany? Tak, niekiedy jest za późno na zmiany, na przykład gdy nie ma już czego zmieniać. W każdym innym przypadku można i trzeba podnosić głowę, nawet jeśli nie uda się zrealizować planu maksimum. Czy jest zatem za późno na zmiany, na rozpoczęcie podsumowania i wystawienie historycznego rachunku? Ewentualnie, jeśli jest za późno, to dla kogo? Pokojowe przekazanie władzy opozycji odbyło się bez oficjalnej białej księgi, procesów i nazwania rzeczy po imieniu. Próbowano co prawda weryfikować m.in. funkcjonariuszy bezpieczeństwa PRL, ale była to… właśnie, typowa fasada, kpina z nazwy jaką górnolotnie nadano tej operacji. Nie wydarzyło się nic takiego, co choćby symbolicznie zaznaczałoby zmianę ustrojową, zerwanie mentalnej i ideowej ciągłości. Co prawda był orzeł w koronie, nowelizacja przepisów, powołanie kilku nowych urzędów, ale przecież… co z tego wynika dla samej istoty? I o ile — trzeba przyznać — początkowy okres niepodległości nie stwarzał odpowiednich warunków, to zaniechania kolejnych lat są już grzechem śmiertelnym (nie dotyczy to zapewne samych postkomunistów, zakładając roboczo, że ich zagadnienie grzechu w ogóle nie dotyczy). Wina jest rozłożona między wszystkich, których znamy dziś z dzienników telewizyjnych, nie ma sensu licytować się: kto zawinił bardziej. Dlatego też, to właśnie owi oni powinni wrócić do spraw niedokończonych. Jeśli tego nie zrobią, obowiązek przejmą młodsi, bo wbrew pozorom i kolorowej propagandzie, polska rzeczywistość wciąż stanowi prostą funkcję stosunku do przeszłości. Postkomuna i jej sklonowane relacje dalej znakomicie przekładają się na naukę, biznes, administrację publiczną. Podziały przebiegają właśnie wokół tej osi; oprócz tych, którzy beztrosko robią karierę w biurowcach Warszawy, istnieje także ten inny świat, inni ludzie, inne problemy. A młodzi, przypomnę, nie zdają sobie sprawy z niuansów stanu wojennego i subtelności „gry” między przesłuchiwanym i ubekiem; będzie ich trudno przekonać, żeby miarkowali sądy ze względu na okoliczności sprawy i kontekst historyczny. Mają skłonność do rozwiązań radykalnych i jednoznacznych, tym bardziej, że z tyłu głowy wciąż świdruje im poczucie: robią z nas durniów; zwodzą; bronią swoich zapaskudzonych życiorysów; sztukują zapodzianą gdzieś odwagę; po prostu kłamią. Szczerze mówiąc, takie jest moje zdanie, osobiście skłaniam się do wniosku… chyba jednak lepiej tego problemu dalej nie odkładać.
Legenda druga jest tworzona przez samych zainteresowanych. Mniej więcej „zainteresowanych”, bo to oczywiście pojęcie względne, w każdym razie ja słyszę ją z ust tych, którzy wciąż czerpią korzyści z faktu, że w stawie woda mętna, albo tych — i to jest znamienne — którzy próbowali zrobić coś sensownego w latach 90., a dziś swoje klęski wypierają ze świadomości, obrzucając kpiną i obelgami dalej wierzących, albo okopują się swoistym kwietyzmem. Z faktu, że to sami zainteresowani opowiadają tę legendę, nie wynika jeszcze — rzecz jasna — że jest ona fałszywa, niemniej zaświeca się od razu jakiś ostrzegawczy sygnał, który skłania do głębszych badań. Cóż to bowiem znaczy, że jesteśmy skazani na okres przejściowy i w związku z tym nie należy wpływać na bieg spraw, bo procesów dziejowych się nie przemoże? Przecież to jest intelektualny komunał, akademicka intuicja, która robi za prawdę objawioną, a tak naprawdę jej dowiedziony kontakt z rzeczywistością jest żaden. Przede wszystkim ten sposób myślenia pozbawia nas szansy na przyszłość. Przecież nowy, lepszy świat, który ma przyjść po okresie smuty, nie weźmie się znikąd. Ideolodzy dobrej nowiny zdaje się zapomnieli, że uniwersytety, administracja publiczna, biznes, są pełne podróbek, postaci uformowanych na wzór i podobieństwo swoich mistrzów. To jest system autoreferencyjny, o mocnym oddziaływaniu zewnętrznym, które za publiczne pieniądze przyciąga na zasadzie selekcji negatywnej (negatywnej, jeśli za punkt odniesienia weźmiemy interes zbiorowy, czy jakiekolwiek planowanie na dłuższą metę). Nic na to nie poradzę, denerwuje mnie kładzenie uszu po sobie, nie chcę nawet w to wchodzić… unikam ludzi o takim sposobie myślenia, tak jak unikam zakochanych w sobie, fałszywych i ciągnących w dół proroków. Jeśli tylko ich rozpoznam. Moi ewentualni polemiści mogą mieć w tym miejscu używanie, bo rzeczywiście, zdradzam tu swoją skrajną nieobiektywność…
Zatem, przechodząc do rzeczy, w konstytucji niezbędny jest przepis o lustracji i dekomunizacji. Niech zadziała w stosunku do 30% procent tych, którzy na to w przeszłości zapracowali, a 70% niech mu zbiegnie. I tak będzie warto! Lustracja i dekomunizacja jako idea, to myśl mająca na celu ochronę — szeroko pojętego — bezpieczeństwa państwa przed ludźmi, którzy przez swoje uwikłanie nie gwarantują należytego pełnienia funkcji publicznych (państwowych). Na tym poziomie jest to postulat ponadpolityczny. Powinni poprzeć go sympatycy prawicy, lewicy, centrum (jeśli coś takiego istnieje i ma w tej sprawie pogląd). Zmiana Konstytucji w tym zakresie potrzebna jest również dlatego, bo tylko wówczas Trybunał Konstytucyjny nie będzie miał możliwości uchylenia stosownej ustawy, która rozwijałaby normę konstytucyjną (zwłaszcza Trybunał w składach z ostatnich dziesięciu lat). Oczywiście, przepis trzeba skomponować sprytnie, umieścić go w adekwatnym rozdziale, nadać mu przebiegłą treść… Znowu wszystko po to, żeby sędziowie konstytucyjni nie obeszli go za pomocą łatwych sztuczek interpretacyjnych. Ale to kwestie drugoplanowe, techniczne, da się zrobić… Chyba że wcześniej udałoby się wybrać sędziów, którzy oceniając lustrację nie orzekaliby we własnej sprawie albo w obronie swojej kariery i dorobku… Tylko, czy to jest w najbliższym czasie możliwe? Chyba lepiej napisać dobry przepis…
Teza tekstu brzmi: hamulcem przemian w Polsce wciąż jest brak instytucjonalnego symbolu zmiany ustrojowej. Nigdy nie jest za późno, żeby to zrobić, choć skuteczność operacji jest warunkowana upływem czasu. Lustracja i dekomunizacja funkcjonariuszy PRL (zwłaszcza funkcyjnych partii; szczegółowy katalog podmiotowy do dyskusji) to warunek konieczny modernizacji kraju. No… powiedzmy jeden z warunków, ale z grupy tych istotnych. Zasadza się na nim możliwość korekt w biznesie, administracji publicznej, uniwersytetach, czyli krwiobiegu państwa.
Dekomunizacja i lustracja to postulat optymalizacyjny, nie przyniesie skutków sam przez się, potrzebne są oprócz niego pomysły uzupełniające luki. Ale o tym być może kolejnym razem.
-
Pozostałe teksty o konstytucji gdzieś tam w czeluściach bloga.
komentarze
Teza druga jest może nie tyle fałszywa
(choć też) a nawina, znaczy o tym, że wymrze pokolenie jakieś, że minie 20, 30 lat i wtedy samo z siebie coś się stanie.
Oczywiście że nie.
Zresztą widać choćby po tzw. młodzieżówkach partyjnych i większośći ich przedstawicieli, że raczej gorzej może być w sumie:)
Co do reszty się nie wypowiadam, bo się nie znam, ale z uwagą przeczytałem, no.
grześ -- 15.11.2009 - 19:35Referencie
Ja tam bym już nic nie zmieniał.
MarekPl -- 15.11.2009 - 23:03Po co?
Ja bym to wszystko rozpierniczył w pył
zdmuchnął, a co zostanie rozgarnął ręką
i zaczął na nowo od podstaw
_________________________________________
mnie już nic nie przeraża tak bardzo
wzrusza mnie płacz skrzywdzonego dziecka
i bezsilność złamanego człowieka.
Panie Referencie,
uderza Pan bardzo zdecydowanie w sedno problemu i jakoś nie sądzę, by ewentualni polemiści znaleźli pole do skutecznego poużywania sobie, no chyba, że na własną zgubę, prawda – czemu nie, swoją drogą.
Rzeczywistość polityczna jak najbardziej opiera się na głoszonych ideowych i politycznych mitach, stając się swoistą zbiorową autohipnozą. Ludzie zwykle bezrefleksyjnie podłapują gazetowo-tramwajową klepaninę i tak przyklepywana mitologia wpływa na rzeczywistość materialną i faktyczną, tworząc owe obiegowe mądrości, w tym ową jakże uroczą, że nic się nie da zrobić, że wszystko już było i temu podobne pierdoły (pardą).
Zgadzam się więc, że potrzebujemy właśnie instytucjonalnego symbolu zmiany ustrojowej. Tak, chodzi właśnie o dobrze umocowany symbol, wcale nie o zbawienie świata itp. nierealistyczne mrzonki bujających w obłokach tekturowych rewolucjonistów, zaczadzonych na skutek nadmiaru książkowej teorii oraz niedoboru tlenu realnej rzeczywistości społecznej.
Ważne jest także to, co napisał Pan o młodych, którzy zawsze mieli i zawsze będą mieli skłonność do ostrych, kontrastowych osądów.
Młodzie ludzie na szczęście wcale nie są jakimś wyzerowanym pokoleniem, przeciwnie, ja wręcz obserwuję tendencję do traktowania patriotyzmu, polskości i mocno krytycznego spojrzenia na najnowszą historię jako czegoś co jest trendy.
Tu sprawa jest jasna – u młodych nie ma przebacz, a niuansowanie jest wprost odbierane jako krętactwo i moralny relatywizm, godzien co najwyżej pogardliwego splunięcia.
Dlatego, paradoksalnie, im później odbędzie się ten proces faktycznego-symbolicznego obalenia dziedzictwa komuny, tym gorzej się to skończy w dłuższej perspektywie dla funkcjonariuszy PRL i ich namaszczonych następców.
A wracając jeszcze do zakochanych w sobie, fałszywych i ciągnących w dół proroków, to i ja stosuję doświadczalnie wielokrotnie uzasadnione, radykalne metody.
Kiedyś napisałem nawet malutki poradnik: Jak w praktyce poradzić sobie ze specami od podcinania skrzydeł i wysysania z Ciebie motywacji razem z energią.
Wszelkich malkontentów i jęczących nudziarzy zwykłem częstować także tym cierpkim kawałkiem.
No, to by było (chwilowo) na tyle.
Pozdrawiam
s e r g i u s z -- 16.11.2009 - 01:52A to bardzo wątpliwe jest,
“Tu sprawa jest jasna – u młodych nie ma przebacz, a niuansowanie jest wprost odbierane jako krętactwo i moralny relatywizm, godzien co najwyżej pogardliwego splunięcia.”
moim zdaniem.
Akurat młodzi nieraz to że tak powiem w dupie mają wiele tych spraw typu lustracja, dekomunizacja itd
Zdarzało mi się w realu z (i zdarza) z rówieśnikami i młodszymi kłócić czy gadać o wierze, dyskryminacji, rasizmie, polityce, homoseksualizmie, eutanazji, samobójstwie, karze śmierci, liberalizmie i przywilejach socjalnych, gospodarce, edukacji, kulturze, historii, Powstaniu warszawskim, patriotyzmie itd
Chyba nigdy nie wywołała zaś żadnego zainteresowania dyskusja o lustracji, dekomunizacji itd, nawet się chyba nie pojawił ten temat nigdy.
grześ -- 16.11.2009 - 08:39Szanowny Referencie,
Teraz całkiem serio jeszcze bardziej niż w tym moim poprzednim wpisie o pyle i rozgarnięciu ręką popiołu
Kilka razy pozwoliłem sobie na uwagę typu dobrze się mają teksty o dupie Marynie
Wie Pan, to naprawdę jest sztuka gadać dla gadania i nie robić nic, bo coś można zepsuć komuś się narazić...
I wie Pan, chyba bym nie chciał aby tutaj na Wisłą doszło do jakiejś większej zadymy (przepraszam za slogan), bo tak mi na myśl przyszło, że wtedy ci co lubią o dupie Marynie gadać i innych nicach nagle zapałaliby, aby bronić swoich wartości I tak sobie myślę, że za dużo ofiar byłoby od zdradzieckich ciosów w plecy.
A co do wpisu.
Dla mnie to jest modlitwa przed bojem ostatecznym. Dla mnie Pański wpis jest zawołaniem do tego boju.
Gdyby dało się ( a przy takim zaangażowaniu gadających o niczym nie da się z pewnością) zmienić to co trzeba, to w zasadzie można było takie wydarzenie porównać z jednym historycznym z czasów Charles de Gaulle. Ci co znają historię wiedzą, ci co nie znają ... na nic im się ta wiedza zda.
Nic by się nie ostało z tego syfu pudrem przyklepanym.
Dziękuję Panu, Referencie za ten wpis.
Serdeczności
Zapewne i Pana cieszy zaangażowanie w dyskusji.
To dobry symptom, to wyraźny znak czego, w razie czego będą bronić ci tutaj i tam też ;)
Trzeba kamizelki zacząć nosić – szczególnie wzmocnione na plecach.
__________________________________________
MarekPl -- 16.11.2009 - 08:49mnie już nic nie przeraża tak bardzo
wzrusza mnie płacz skrzywdzonego dziecka
i bezsilność złamanego człowieka.
Grzesiu,
To zależy gdzie się ucho przyłoży, wiesz. Ja takich młodych, o których piszę, spotykam często.
Ci sami młodzi, którzy w zwykłych okolicznościach podejmują tylko określone tematy, przy innych okazjach podejmują inne.
Poza tym mówiąc o trendzie nie mam na myśli trendu dominującego, bo nigdy tak nie jest, żeby w jakimś pokoleniu dominowały aktywne obywatelsko i świadome społecznie i politycznie postawy, chyba że jest akurat wojna, ale nie mówimy tu o czasach ekstremalnych, tylko raczej o zwykłych, jak obecne.
s e r g i u s z -- 16.11.2009 - 15:38-->MarekPl
Panie Marku,
zaangażowanie jest konsekwencją wielu spraw, w tym zdarzeń pozatekstowych, więc może co do istoty nie jest aż tak źle ;) Zgadzam się natomiast, że szans na realizację planu nie ma, a co więcej — na razie nie ma widoków, co nie zmienia faktu, że trzeba rozdzielić rzeczywistość od powinności, bo w przeciwnym razie znowu wejdziemy na drzewa. Były dwie, może trzy, okazje, żeby złapać ich za gardła i zacząć coś od początku (nawet ryzykując, że się nie uda, że niewiele się zmieni), skończyło się wszystko wiemy jak. Najbardziej boli ostatnia próba (sprzed trzech lat), która skończyła się fiaskiem przez niestabilność emocjonalną i jakiś rodzaj małości tych bałwanów. Zamiast realizować cele, państwo raczyli się złośliwościami i toczyli prywatne wojenki. Źle się to układa, jest jakaś wada systemowa, że nie można odróżnić spraw ważnych i przyjemności dnia codziennego, które nie grają roli.
Pozdrawiam, dziękuję za odzew,
;)
——————————
referent Bulzacki -- 17.11.2009 - 08:24r e f e r a t | Pátio 35
-->Sergiusz
W sprawie młodych (również do Pana Grzegorza). Chyba wszyscy mamy trochę racji, bo żadne generalizacja się tu nie utrzyma. Jasne, że są młodzi ludzie, którzy polityką programowo się brzydzą, a nawet jeśli już się zainteresują, to tylko po to, żeby ją kontestować. To normalne, zawsze tak było. Z drugiej strony są jednak również tacy (nie tylko w młodzieżówkach partyjnych), którzy włączają się (czasem nie do końca świadomie, wiedzeni jakąś intuicją) w różne obszary życia zbiorowego; interesuje ich nie tylko popkorn, Doda i piwo pod trzepakiem, albo inaczej — wkuwanie fizyki, żeby zarobić dużą kasę i polecieć na księżyc. Krótko mówiąc, różnie bywa… Nie wartościuję. Tyle tylko, że gdyby wierzyć postkomunistom z SLD albo ostatniej wersji propagandy PO, w ogóle nie ma już w kraju takich (poza oszołomami z PiS i emerytami-kombatantami), których kwestie historii najnowszej i lustracji zajmują. To są — mówi np. Niesiołowski — przebrzmiałe problemy, było minęło, idźmy do przodu. A to nieprawda, zadziwiająca jest żywotność prób demitologizacji legendy ułożonej przez środowisko, powiem ogólnie, bo to się mniej więcej sumuje, okrągłostołowo-agorowe. To wszystko żyje i mimo upływu czasu, dalej definiuje podziały i rozumienie procesów społecznych. I kiedyś wybuchnie, mam nadzieję ;)
Malkontenci się na nas obrażą ;)
Pozdrawiam,
——————————
referent Bulzacki -- 17.11.2009 - 08:36r e f e r a t | Pátio 35
-->Grześ
Właśnie, sam powinienem był to napisać: choć to trudne do przyjęcia, może być gorzej!
;)
——————————
referent Bulzacki -- 17.11.2009 - 08:37r e f e r a t | Pátio 35
Hm,
Referencie, mógłbyś robić więcej akapitów? Bo to się ciężko czyta.
Ad rem, pewnie, że na przykład Niemcy zrobili to porządnie, a u nas były dziwne klimaty na początku lat 90. Ale problem jest tak zideologizowany, że wątpię, by coś się dało zrobić. Znaczy się malkontent jestem, a poza tym uważam, że jest co najmniej 8-10 ważniejszych problemów, choćby drogi, edukacja, służba zdrowia i dlaczego Platforma nic nie robi. Czy lustracja byłaby jakimś impulsem i pchnięciem do przodu? Bo ja wiem…
-->Pino
A konkretnie, gdzie zrobić akapit, żeby nie czytało się ciężko?
——————————
referent Bulzacki -- 18.11.2009 - 08:54r e f e r a t | Pátio 35
Nie wiem, uznaniowo,
ale po trzydzieści parę linijek bez światła to jak na warunki txt za dużo.
Pino
Niczego nie zrobisz dobrze,kiedy wielmożowie zawłaszczają przestrzenią gospodarki, polityki też, i ogłupiających społeczeństwo mediów
Dlatego zawsze młodsi, ale nie tylko – starsi, ci poprawnie zmanipulowani również zaczynają właśnie od takich wstawek: że za późno, że są ważniejsze powody, że czasu szkoda, itepe itede, hehehe
Zdajesz sobie sprawę podatności na manipulację i wiesz jak skuteczne są rozmaite socjotechniki
No to tam sobie poszukuj odpowiedzi:
dlaczego nie wtedy, a teraz też nie
Rozejrzy się Dziewczyno w około, a zobaczysz do kogo należą w większości biznesy większe i mniejsze: firmy ochroniarskie, szkoły prywatne, szkoły nauk jazdy (po pijanemu tylko dla swoich) biura turystyczne, hotele, itd., itp. aż dojdziemy do wniosku, że państwo wcale nie jest demokratyczne i jest trzymane przez tych, którzy mieli zostać prześwietleni
A całe to gadanie to psu na budę.
Nie będę Ci tłumaczył dziś, bo czas mnie goni
Ale jeśli zechcesz to przedstawię Ci modelowy przykład działania takiego mechanizmu we wszystkich sektorach
Nadal słyszę głos Urbana rząd się wyżywi
Ciekawe jakim sposobem? Kradną? Czy zbierają na tacę?
Skoro działalność rządu jest żadna, to coś tutaj nie gra
Może sprawdzisz? Chętnie poznam okoliczności :)
Pozdrawiam
MarekPl -- 18.11.2009 - 09:03__________________________________________
mnie już nic nie przeraża tak bardzo
wzrusza mnie płacz skrzywdzonego dziecka
i bezsilność złamanego człowieka.
-->Pino
A co to są warunki txt? I czyje one są?
Chciałbym też wrócić do pytania, gdzie te akapity, bo ja też nie wiem. Każdy akapit zawiera odrębną myśl, a biorąc pod uwagę, że nie wprowadzałem wielopoziomowej struktury wewnętrznej, to proponuje szanowna Pani chaos. Choć nie wykluczam, że czytelny. Wracam wiec do wiekopomnego pytania Mozarta: “Najjaśniejszy Panie, ale których nut jest za dużo”?
——————————
referent Bulzacki -- 18.11.2009 - 09:00r e f e r a t | Pátio 35
-->Pino
Ale problem jest tak zideologizowany, że wątpię, by coś się dało zrobić. Znaczy się malkontent jestem, a poza tym uważam, że jest co najmniej 8-10 ważniejszych problemów, choćby drogi, edukacja, służba zdrowia i dlaczego Platforma nic nie robi. Czy lustracja byłaby jakimś impulsem i pchnięciem do przodu? Bo ja wiem…
Swoją drogą, co jest złego w “zideologizowaniu”. A Pani pomysł nie ma podłoża ideologicznego/światopoglądowego? Chyba trochę ma, tylko pomysł jest inny. Dobrze jest natomiast postawione to pytanie “dlaczego PO nic nie robi”. Właśnie, dlaczego ona mało robi i z czego to wynika?
——————————
referent Bulzacki -- 18.11.2009 - 09:03r e f e r a t | Pátio 35
Marku,
no pewnie, to jest granda, a te szkoły nauki jazdy to szczególnie. Z tym że ja to z pewnością świata nie zmienię, życia nie poprawię ;) Za leniwa jestem i bez wiary w sukces.
Ok, Referencie Amadeuszu, już się nie czepiam nut, cztery gwiazdki dałam, zobacz sobie tylko niejakiego Podróżnego teksty, skądinąd ciekawe. To też jest czytelne?
Co jest złego w zideolo… nawet nie umiem tego poprawnie napisać. Dla niektórych pewnie nic, ja mam alergię po ukończeniu dumnego Pierwszego Społecznego Liceum na Bednarskiej. Tam się ideologię dorabiało nawet do obiadów w stołówce.
Co do mojego podłoża, to ja politycznie jestem leming, znaczy głosuję na PO, bo nie lubię PiS i tyle mojego, obyczajowo prawak, tyle że ekumeniczny. A czemu Platforma nic nie robi, a w każdym razie mało? Bo gro ludzi myśli i głosuje tak jak ja. Ludziom się podoba, że jest nudno i dlatego Migalski na S24 trafił kulą w płot ze swoją tezą, jakoby rząd Tuska miała wykończyć nuda. Bullshit, on może jeszcze do wyborów spłynąć tak jak swego czasu Miller, ale na pewno nie dlatego, że Polacy zatęsknią za małpami w czerwonych kubraczkach, tańczących przed szpalerem ZOMO przy świetle rokokowej latarni…
-->Pino
Będziemy więc musieli stanąć na tym, że piszę nudno i ciężko. Postaram się poprawić, choć pewnie nigdy się nie spotkamy w tym samym literackim miejscu, bo na mnie literaci tacy jak Bukowski budzą co najwyżej uśmiech politowania jako tiszertowe gwiazdy.
Ja nie powiem na kogo zagłosuję. Przy czym tekst nie jest o głosowaniu. Kiedy myśli się o rewolucji głosowanie ma znaczenie drugoplanowe. Rzecz jest o idei, a ona jest wieczna. Nigdy nie ukończyłem liceum na Bednarskiej, więc podchodzę do zideolo… normalnie. Jak do zupy.
——————————
referent Bulzacki -- 18.11.2009 - 09:33r e f e r a t | Pátio 35
-->Pino
Cztery gwiazdki? Sporo. Ja zwykle daję sobie jedną albo nic. Zależy czy chcę wisieć na oczach. Ale cztery to sporo.
referent
——————————
referent Bulzacki -- 18.11.2009 - 09:36r e f e r a t | Pátio 35
Panie Referencie
5 gwiazdek! Bo lubie tematy wiecznie zywe.
Agawa -- 18.11.2009 - 09:51A ten w szczegolnosci.
Mlodziez czytuje Migalskiego:(
Krytycznie:) To powod do radosci niechybnie.
Referencie,
tylko że ja pisałam o filmie, który jest niezły, a nie o twórczości jako takiej. Literacko zaś możemy się spotkać w straszliwy majowy wieczór na Patriarszych Prudach.
Jezu, ja nie myślę o rewolucji, ani nawet o idei, ja myślę, gdzie niejaki MAW schował mój rondelek do gotowania jajek…
Pino
Moze nie myslisz o rewolucji, ale piszesz czasem tak jakbys w kieszonce miala odbezpieczony granat:)
Agawa -- 18.11.2009 - 09:55Pani Agawo,
eee, błędy młodości… ;)
-->Pino
tylko że ja pisałam o filmie, który jest niezły, a nie o twórczości jako takiej. Literacko zaś możemy się spotkać w straszliwy majowy wieczór na Patriarszych Prudach.
Jezu, ja nie myślę o rewolucji, ani nawet o idei, ja myślę, gdzie niejaki MAW schował mój rondelek do gotowania jajek…
Pani Pino!,
tylko że ja pisałem o Bukowskim, a nie o filmie, więc wszystko się zgadza. A Bukowskiego rzeczywiście nie cenię. Żadna to legenda upić się na krzywy ryj, a potem wyrwać małolatę na wełniany wyciągnięty sweter i natchnione melodeklamacje o nieznośnej prozie życia. Bułhakow jest znacznie lepszy, jego lubię ;)
Lecę,
referent Bulzacki -- 18.11.2009 - 10:04referent
——————————
r e f e r a t | Pátio 35
-->Agawa
5 gwiazdek! Urocze. Chyba będę częściej pisał o dekomunizacji.
;)
——————————
referent Bulzacki -- 18.11.2009 - 10:06r e f e r a t | Pátio 35
Pomyślnych lotów,
rondelek się znalazł, rewolucji nie budiet ;)
Referencie
sześć ode mnie :)
MarekPl -- 19.11.2009 - 00:15Pisz Pan o rewolucji i idei a co tam
Pisz Pan o wszystkim.
Czytam z przyjemnością :)
__________________________________________
mnie już nic nie przeraża tak bardzo
wzrusza mnie płacz skrzywdzonego dziecka
i bezsilność złamanego człowieka.
Panie Referencie
Mam nadzieje ze ktoregos dnia na aktach tej sprawy zawiesi Pan tryumfalnie napis Closed.
Agawa -- 19.11.2009 - 09:20;)