Za Chiny nie wiem co kaze mi zabrac głos – zdziwiony własną potrzebą wyrażania opinii, śpiewa Wojtek Waglewski na nowej płycie VooVoo. Łączę się z artystą moim ukochanym w podobnym zdziwieniu sobą, ilekroć siadam do komputera, żeby wystukać kolejny felieton.
Może zabieram głos, bo jestem człowiekiem dialogu? A dialog – teraz, w Polsce, tuż po obchodach rocznicy niepodległości zwłaszcza – to jest przecież ważna rzecz. Co i rusz ktoś do rządowego Centrum Dialog idzie, chce iść, nie dochodzi. Duży ruch wokół tego dialogu.
Na stronie Centrum Partnerstwa Społecznego Dialog wisi tekst – motto zapewne, bo wisi na głównej i blisko początku. Uwaga:
Dialog społeczny jest fenomenem ostatnich dziesięcioleci w wielu państwach Europy i świata. W większości krajów europejskich stale rozbudowywane są mechanizmy doskonalące prowadzenie negocjacji i konsultacji rządów z przedstawicielami głównych grup społecznych. Dzięki nim możliwe jest współdecydowanie partnerów społecznych w sprawach kluczowych dla swoich państw i dla nich samych. Mechanizmy dialogu umożliwiają budowanie szerokiego konsensusu społecznego wokół wartości i kwestii fundamentalnych dla państw i obywateli. Partnerzy społeczni wspólnie z rządem starają się o wypracowanie rozwiązań, które czynią z ich krajów obszar konkurencyjny ekonomicznie, a także przyjazny społecznie.
No. Jest dobrze.
Więc co znowu każe mi zabrać głos?
Ostatnio widziałam w telewizorze jednego partnera społecznego – Janusza Śniadka – jak wspólnie z rządem – Michał Boni – rozmawiał. Dziennikarka – Monika Olejnik – też rozmawiała, wtrącając w połowie każdego kolejnego zdania obu panów wciąż to samo: no ale niech mi pan powie…
Pan partner społeczny próbował powiedzieć, że dialog uprawiany w Komisji Trójstronnej jest fikcją, bo co tam mróweczki w zespołach ustalą, to potem i tak z ustaleń wylatuje. Pan rząd mówił na to, że to nieprawda i że pan partner społeczny kłamie i że powinien mieć szacunek dla stanowiska przeciwnika. Pani dziennikarka wciąż wtrącała swoje: no ale niech mi pan powie – raz do jednego raz do drugiego. Najczęściej do partnera społecznego jednak. Miał jej powiedzieć czy jest ten dialog czy nie. Mówił, co i rusz, że nie ma ale wtedy wtrącał się pan rząd, że pan partner społeczny kłamie, no i pani dziennikarka znów zaczynała swoje no ale niech mi pan powie….
XXX
Jak byłam małą dziewczynką, miejska komunikacja była siecią stałą i bezpieczną. Z mojej Pragi, przez lata jeździłam do miasta, czyli do Warszawy, ósemką, a na drugi koniec, do babci – dwudziestką-szóstką. Z biletem z cienkiego papieru w kieszeni, wiedziałam gdzie wsiadam i gdzie wysiadam. Dzisiaj mam w kieszeni stos kartonu z hologramami i zwykle nie wiem czy dojadę gdzie chcę. Miejska komunikacja żywo reaguje na różnorodne, przeciw-komunikacyjne, jak powiedziałby profesor Bralczyk, potrzeby rozrośniętego miasta.
Jedzie prezydent do premiera albo prezydentowa do księgarni – autobus przystaje, żeby przepuścić kawalkadę z ciemnymi szybami wyjącą klaksonami. Przyjeżdża dwóch obcych premierów i nie daj Boże gdzieś składają kwiatki – autobus jedzie objazdem i nie wiem gdzie się zatrzyma. Festyn z okazji różowej, zielonej, albo fioletowej wstążki – autobusy i tramwaje zmieniają trasy. Byle deszczyk – wszystko staje w korkach. Ktoś przepycha projekt budowy biurowca koło starego parku – przez dwa lata kwartał ulic pozbawiony komunikacji. Sypie się stary wiadukt, zamkną go na trzy lata i każą iść pod ziemię, bo mamy przecież metro. Szczyt europejski na równi z demonstracją związkowców, paradą wolności czy świętem niepodległości powodują wycofanie się autobusów i tramwajów ze swoich tras.
Starsza pani z laską, młoda pani z wózkiem, pan w średnim wieku z nogą w gipsie i ja – z głupim nawykiem znajdowania sensu – nie czujemy się wtedy w miejskiej komunikacji ani pewnie ani bezpiecznie. Można nawet powiedzieć, że nie czujemy się u siebie.
W peerelu, który zamykał ludzi do wiezienia za niesłuszne poglądy, albo po prostu pozbawiał ich możliwości kariery i awansu za nie zapisanie się do partii – komunikacja miejska zmieniała trasy chyba tylko raz w roku. Na 1 maja, kiedy szedł pochód ludu pracującego miast i wsi. Coś kazało zachowywać pozory dbałości o prostego człowieka, krzywdzonego, owszem, ale na innych polach. Dzisiaj, lud wyposażony w kartkę do demokratycznego głosowania co cztery lata, na co dzień przeganiany jest z miejsca na miejsce w zależności od potrzeb.
Priorytety. Peerelowski system – zaprowadzony siłą, dla dobra zwykłych ludzi – miał je szczytne i wypisane na sztandarach, choć ich nie realizował. Świętująca dwudziestolecie, a właściwie dziewięćdziesięciolecie Niepodległa w ogóle je ma? Może priorytetem jest rozwój? Albo promowanie, czy tam nieskrępowane przejawianie się różnorodności? No a może ten dialog? Czy ja wiem?
XXX
Od jednego z najważniejszych polskich reżyserów słyszałem osobiście, że komuna liczyła się z jego opinią, choć się z nią nie zgadzała. Obecna władza zgadza się z nim w pełni, ale się z nim nie liczy – opowiada Władyslaw Pasikowski, ten od „Psów”. Od kilku lat chodzi ze scenariuszem filmu o Jedwabnem i nie dostaje na niego pieniędzy, choć zebrał od kogo trzeba same najlepsze recenzje. I dialoguje z szefową od państwowych pieniędzy na polskie filmy.
Powinni usiąść z tą szefową w Centrum Dialog. Albo w telewizorze, u pani Olejnik. Po połowie każdego zdania mówiłaby: no ale niech mi pan powie…
XXX
Waglewski, w tej samej piosence:
Dreams come true. Srutu tutu tu.
A ty, jak miewasz się z tym co wiesz?
Módlmy się za nich. I za nas też.
* za dzień-dwa tekst będzie na www.obywatel.org.pl
komentarze
No ale
niech pani mi powie…
Po co komu M.Olejnik?
Może to pani ułatwi?
Igła -- 14.11.2008 - 17:00matko jedyna, Panie Igło,
ja jeszcze nie zdazyłam powstawiac cudzysłowów (bo znów zapomniałam jak sie robi kursywe i bold) – a Pan juz zdazył przeczytac! Jestem pena podziwu.
Co do pani Olejnik to juz wole nie odpowiadac na to pytanie. PAn wie, ja wiem- jest jak jest.
A w kwestii boldu i kursywy: jak to sie do cholery robi? Prosze podrzucic, to jeszcze tekst uzdatnię.
zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...
Anna Mieszczanek -- 14.11.2008 - 17:04:)
kurysywa – / ... /
Igła -- 14.11.2008 - 17:12pogrubienie – * .... *
Proszę więcej biegać..
Znaczy pisać.
Ech, kurde, wklejać.
Znaczy komentować&bywać.
Czyli ćwiczyć.
Igła -- 14.11.2008 - 17:13;)
dzieki,
ide próbowac.
Zobaczymy co z tego wyniknie.
zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...
Anna Mieszczanek -- 14.11.2008 - 17:14efekty są
czesciowe.
I nie rozumiem dlaczego.
Trudno.
zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...
Anna Mieszczanek -- 14.11.2008 - 17:24panie Igło,
juz sie pod jakims tekstem tłumaczyłam, ze nie moge teraz wiecej bywac, wklejac, cwiczyc itede, bo robie jedna duza rzecz i musze ja skończyc. A ze w Obywatelu mam termin i mus, to siła wyzsza – wkładam wiec i tu, zeby poszerzyc czytelnicze grono, kisc czy co tam jeszcze.
zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...
Anna Mieszczanek -- 14.11.2008 - 17:31Pani Anno
Igła się mija z techniką
kursywa: ....
Co do reszty za chwilę, jak dotrę wreszcie do domu
Pozdrawiam serdecznie
PS nie wychodzi w komentarzu schemat kursywy, więc może tak
shift myślnik (jednocześnie) .... shift myślnik (jednocześnie)
Lorenzo -- 14.11.2008 - 17:42Panie Lorenzo,
najgorsze, że ja i tak zaraz zapomne. A nawet jak zapisze na kartce, to przeciez ta kartka mi zniknie. A jak zapisze gdzies w komputerze, to zapomne gdzie zapisałam. Ja sie troche do tej techniki nie nadaje.
Pan chyba jednak bardziej – bo czy ja dobrze czytam pomiedzy słowami, ze Pan uprawia lekture w jakiejs drodze? Samochodowej? autobusowej?
zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...
Anna Mieszczanek -- 14.11.2008 - 17:51Serwer wziął i poprawił
co niniejszym raportuje.
Oraz pozdrawia.
Serwer TXT – do usług
Maszyna TXT -- 14.11.2008 - 17:51ooo,
jaki serwer miły. Bardzo dziekuję.
zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...
Anna Mieszczanek -- 14.11.2008 - 17:53Serwerowi też się nalezy.
a najuprzejmiej dziękuję za życzenia
i z wzajemnością, bo wszystko co wysyłamy wraca do nas pomnożone przez dziesięć.
W ten sposób jak to zrobić ma Szanowna Pani zapisane w samej notce – wystarczy otworzyć jej edycję i obadać te znaczki w środku.
Ukłony.
Serwer TXT
Maszyna TXT -- 14.11.2008 - 17:56ja przypuszczalam,
ze to musi gdzies być prawie “na wierzchu”. Ale teraz na wszelki wypadek juz nie bede sprawdzac, bo znowu cos popsuje. Dzisiaj znów zrobiłam cos takiego, ze jak chciałam kursywe, to zmniejszyłam sobie strone o 80 procent. NAuczona starym doswiadczeniem zamknełam wszystko i otworzyłam na nowo – otworzyło sie po starem. Wiec – na razie nie sprawdze, choc za sugestie dziekuje.
zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...
Anna Mieszczanek -- 14.11.2008 - 18:25Anno
Igła ma taką wyszukiwarkę:
otwiera tekst daje polecenie Ciapkowi: szukaj,
a ten mokrym nosem wyszukuje: Olejnik, Michnik, Żakowski, TokFM
i merda przyjaźnie ogonem że nie ma,
jak marudzi znaczy że trzeba coś napisać :)))
o którymś z ww.
pozdrawiam kursywą
prezes,traktor,redaktor
max -- 14.11.2008 - 21:22Pani Anno,
gratuluję wytrwałości, oprócz felietonu, dopisała pani komentarzami zgrabny
tekst komediowy (zabawnie czasem się odnaleźć w cudzych kłopotach).
Jeśli chodzi o powiększanie i zmniejszanie to trzeba używać klasycznej myszki (syn mi
radził jak komu rozsądnemu i świadomemu). Nie posłuchałam i też się męczę.
w moim lapie ten proces wywołuje się tak:
-zmniejszanie – przesunąć 2 palcami jadąc po przekątnej wbudowanej myszki z przeciwległych kątów do środka/palce się spotykają/ i szybko kliknąć lewy klawisz żeby proces zatrzymać.
-zwiększanie/ten sam manewr w odwrotną stronę/ – jechać 2 palcami od środka myszki po przekątnej ku przeciwległym kątom myszki/palce się rozstają/ i klikamy lewym klawiszem myszki żeby zastopować powiększanie.
proszę poćwiczyć,byle nie na świeżo napisanym i nie zapisanym tekście.
pozdrawiam,stale ćwicząc / chyba trzeba 2x kliknąć / ;-)
Bianka -- 14.11.2008 - 22:00Bianko,
kochana jesteś, ze tak prowadzisz jak po sznurku. Ale – tu uważaj, bo bedzie dalszy ciag wątku komediowego – ja nie umiem uzywać myszki, bo kiedys używałam trackballa a teraz to tego czegos dotykowego.
Wiec ja juz moze lepiej nic nie bede próbowac, a juz – rzecz jasna – nie na świezo napisanym tekscie.
zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...
Anna Mieszczanek -- 14.11.2008 - 22:28maxie,
ja zawsze mówiłam, że bez Ciapka nic by nie było.
I podtrzymuję.
zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...
Anna Mieszczanek -- 14.11.2008 - 22:32Pani Anno,
dobry tekst.
Coraz bardziej lubię idealistów.
Znaczy pozytywistów.
Proszę się nie poddawać, bo jak śpiewał partner muzyczny tego Waglewskiego: antyglobal małych kpin, kochamy ten film…
:)
Pino,
dzięki za dobre słowo.
Tego od antyglobalu to poznałam z powodu Waglewskiego właśnie, bo długo myslałam, że Konstytucje są jego i dopiero potem odkryłam, ze jest i Janerka. Dziekuje swiatu, ze sa i ze przywracają mnie do pionu co trochę.
zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...
Anna Mieszczanek -- 15.11.2008 - 17:40Lubię się pławić w wątkach
komediowych p.Anno i w związku z powyższym prostuję pewne niepozrozumienie:
Bianka -- 15.11.2008 - 21:26to “po sznurku” dotyczy tego czegoś dotykowego (nazywam to myszką wbudowaną).
Mój kapeńkę maniakalny powrót do tematu wynika z troski by nie marnowała pani
czasu na wyłączanie kompa lepiej go poświęcić na regenerację i kolejne ciekawe teksty.
ukłony sympatii pełne
Bianko
mnie tez dziecko czasem edukuje a potem strasznie wzdycha. Wydaje mi sie, ze mam jakis nieusuwalny kłopot z koordynacją. To, o czym piszesz
“ i szybko kliknąć lewy klawisz żeby proces zatrzymać.” to jest na pewno własnie to gorace miejsce w moich kontaktach z klawiaturą i tą wbudowaną dotykową istotą.
Ale bardzo Ci dziekuję za Twoje dobre intencje.
zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...
Anna Mieszczanek -- 17.11.2008 - 14:29