Nie wiem, Aniu, o jak dużym parasolu ochronnym można tu mówić i czy w ogóle. Jednakże kilka rzeczy może tu faktycznie niepokoić. Jeden aspekt opisałam w ostatnim komentarzu do Pino.
Inny dotyczy samego czasopisma “Journal of Medical Ethics” (JME). Należy ono bowiem do chyba najbardziej prestiżowej i szacownej grupy wydawniczej na rynku medycznym – British Medical Journal. O!
Pisząc zatem wcześniej o “ostatniej desce ratunku” dla tych “naukowców”, jaką mogła być okazja do publikacji w piśmie kierowanym przez ich kolegę, wykazałam się raczej daleko posuniętą naiwnością.
Naiwność ta nie dotyczyła li tylko przypuszczalnego istnienia powiązań kolesiowskich mających miejsce w tak znanej i uznanej grupie wydawniczej, co stawia pod dużym znakiem zapytania sposób recenzowania prac nadsyłanych do tejże. Dotyczy również celów i intencji przyświecających nie tylko wybieraniu do publikacji określonych prac, ale też i samego wydawnictwa oraz jego redaktorów.
Wiele osób nie zgodziło się i nie będzie zgadzać się z tymi [tj. przedstawionymi w rzeczonej pracy, przyp. Magia] argumentami. Jednak celem Journal of Medical Ethics nie jest przedstawienie prawdy lub promowanie jakiegoś moralnego poglądu. Jest nim przedstawienie dobrze uzasadnionych argumentów, opartych na powszechnie akceptowanych przesłankach.
AnnaP
Nie wiem, Aniu, o jak dużym parasolu ochronnym można tu mówić i czy w ogóle. Jednakże kilka rzeczy może tu faktycznie niepokoić. Jeden aspekt opisałam w ostatnim komentarzu do Pino.
Inny dotyczy samego czasopisma “Journal of Medical Ethics” (JME). Należy ono bowiem do chyba najbardziej prestiżowej i szacownej grupy wydawniczej na rynku medycznym – British Medical Journal. O!
Pisząc zatem wcześniej o “ostatniej desce ratunku” dla tych “naukowców”, jaką mogła być okazja do publikacji w piśmie kierowanym przez ich kolegę, wykazałam się raczej daleko posuniętą naiwnością.
Naiwność ta nie dotyczyła li tylko przypuszczalnego istnienia powiązań kolesiowskich mających miejsce w tak znanej i uznanej grupie wydawniczej, co stawia pod dużym znakiem zapytania sposób recenzowania prac nadsyłanych do tejże. Dotyczy również celów i intencji przyświecających nie tylko wybieraniu do publikacji określonych prac, ale też i samego wydawnictwa oraz jego redaktorów.
Oto bowiem red-nacz JME, prof. Savulescu pisze na blogu grupy BMJ, co następuje:
Wiele osób nie zgodziło się i nie będzie zgadzać się z tymi [tj. przedstawionymi w rzeczonej pracy, przyp. Magia] argumentami. Jednak celem Journal of Medical Ethics nie jest przedstawienie prawdy lub promowanie jakiegoś moralnego poglądu. Jest nim przedstawienie dobrze uzasadnionych argumentów, opartych na powszechnie akceptowanych przesłankach.
Doprawdy, jest to niezwykle interesujące…
Magia -- 04.03.2012 - 09:39