Tekst, który przedstawiłam, nie jest tekstem naukowym.
Pan Jerzy:
Rzeczywiście pojawiają się wyniki, ale trudno Pani tekst na tekstowisku uznać za tekst naukowy. :)
To, że to nie jest mój tekst (i po to też były te odsyłacze, których roli i znaczenia Pan Jerzy chyba nigdy nie pojmie, że nie wspomnę o wyraźnym zaznaczeniu imienia i nazwiska autorki!), jest tylko jednym z wielu dowodów na to, że niektórzy, mimo, że posiadają dyplomy (nawet UJ) czytać ze zrozumieniem nie potrafią. CBDO.
Pozostałe “argumenty” Pana Jerzego nie odbiegają od tego powyżej. Nie ma więc o co kruszyć “kopii”. Gorzej. Tu nawet ołówków kopiowych nie ma o co kruszyć... Co najwyżej “baletnica” z dyplomem psychologa może sobie rąbek do spódnicy przyszyć i przestać biadolić na cały świat (z “liskiem” włącznie), że do “baletnicowych” wiedzeń nie pasuje.
Przyczynek do zagadnienia "czytanie ze zrozumieniem"
Ja (z wytłuszczeniem dla kumatych-inaczej):
Tekst, który przedstawiłam, nie jest tekstem naukowym.
Pan Jerzy:
Rzeczywiście pojawiają się wyniki, ale trudno Pani tekst na tekstowisku uznać za tekst naukowy. :)
To, że to nie jest mój tekst (i po to też były te odsyłacze, których roli i znaczenia Pan Jerzy chyba nigdy nie pojmie, że nie wspomnę o wyraźnym zaznaczeniu imienia i nazwiska autorki!), jest tylko jednym z wielu dowodów na to, że niektórzy, mimo, że posiadają dyplomy (nawet UJ) czytać ze zrozumieniem nie potrafią.
CBDO.
Pozostałe “argumenty” Pana Jerzego nie odbiegają od tego powyżej. Nie ma więc o co kruszyć “kopii”. Gorzej. Tu nawet ołówków kopiowych nie ma o co kruszyć... Co najwyżej “baletnica” z dyplomem psychologa może sobie rąbek do spódnicy przyszyć i przestać biadolić na cały świat (z “liskiem” włącznie), że do “baletnicowych” wiedzeń nie pasuje.
Magia -- 26.01.2012 - 19:33