mimo wszystko zgoda, znaczy niekiedy było to groteskowe wszystko, choć sam jakoś czułem potrzebę napisania dwu krytycznych wpisów wobec “Dziennika”
Ale to zjednoczenie i zwieranie szeregów już troszkę zabawne jest.
I tyle.
P.S. Jak dla mnie, to Pecet ma jeszcze plusa za zauważenie tego, co mało kto pisał wcześniej:
“Największym jednak paradoksem tej “wojny między blogerami a dziennikarzami” jest fakt, że blogerów na barykady prowadzą ...dziennikarze. A to redaktor Warzecha przyjmuje pozy samozwańczego rzecznika blogosfery. A to redaktor Janke sprawdza zwartość blogerskich szeregów i utwierdza blogerów w poczuciu własnej ważności. “
Jeszcze przed aferą z “Dziennikiem” pisałem w jednym komentarzu o aferze Czumów, że każdy łącznie z Kataryną coś chce ugrać na tej aferze i cos ugra i wszyscy będą zadowoleni.
I tu podobnie ejst, znaczy zgrane karty i przewidywalni bohaterowie, lepiej pisać więc o czym innym:)
Lub z dystansem o tymże.
A niech się podniecają naiwni.
Sergiuszu,
mimo wszystko zgoda, znaczy niekiedy było to groteskowe wszystko, choć sam jakoś czułem potrzebę napisania dwu krytycznych wpisów wobec “Dziennika”
Ale to zjednoczenie i zwieranie szeregów już troszkę zabawne jest.
I tyle.
P.S. Jak dla mnie, to Pecet ma jeszcze plusa za zauważenie tego, co mało kto pisał wcześniej:
“Największym jednak paradoksem tej “wojny między blogerami a dziennikarzami” jest fakt, że blogerów na barykady prowadzą ...dziennikarze. A to redaktor Warzecha przyjmuje pozy samozwańczego rzecznika blogosfery. A to redaktor Janke sprawdza zwartość blogerskich szeregów i utwierdza blogerów w poczuciu własnej ważności. “
Jeszcze przed aferą z “Dziennikiem” pisałem w jednym komentarzu o aferze Czumów, że każdy łącznie z Kataryną coś chce ugrać na tej aferze i cos ugra i wszyscy będą zadowoleni.
grześ (gość) -- 03.06.2009 - 11:05I tu podobnie ejst, znaczy zgrane karty i przewidywalni bohaterowie, lepiej pisać więc o czym innym:)
Lub z dystansem o tymże.
A niech się podniecają naiwni.