Nie obrażaj mojej sympatii do Ciebie.
Po pierwsze – troglodyci, to żaden przeciwnik, ani tym bardziej partner do dyskusji.
Po drugie – sam sobie zaprzeczasz.Zdecyduj się czym są Twoje komentarze i jaką linie rozmowy ze mną proponujesz bo sie gubię w Twoich sprzecznościach. Czy: : “mogę sobie trochę popolemizować merytorycznie” czy “próba polemiki z Tobą nie na “fakty” lecz na zachowania, artykulacje i tym podobne”
Po trzecie – wątek personalny w naszych rozmowach jest obecny cały czas. Ja bym chciala, zebyż zostawił nie wątek personalny – a atak personalny w spokoju.
Po czwarte – “notoryczni aferzyści z PiS” , o ktorych wypisuję owe niestworzone i niepotwierdzone rzeczy – to czyste kłamstwo. I dobrze wiesz, że stosując po raz kolejny ogolnikowy zarzut – nie tylko nie masz racji, ale mówisz celowo nieprawdę.
Ponieważ to co opisuję zawsze ma pokrycie w faktach i nie jest wynikiem mojej swbodnej interpretacji.
Jeśli zdecydujesz się na rozmowę merytoryczną – rada bym byś podał jakiekolwiek konkrety na potwierdzenie Twoich slów. Obawiam sie, że będziesz z tym mieć powazne trudności.
Rozumiem tez, że poziom dowolnej “artykulacji, zachowań i takietam” bardziej Ci odpowiada, bo zwalnia z obowiązku rzetelności co do faktów i konkretnego argumentowania.
Ta rozmowa jest tego dobitnym przykładem.
Mnie to nie przeszkadza – możemy i tak rozmawiać – tylko ustalmy sobie na wstępie, że nie ma żadnej merytorycznosci i obrzucamy się ogólnikowymi zarzutami, nie zawracając sobie głowy jakimkolwiek ich uzasadnieniem zgodnym z prawdą. Wtedy podejmę taką zabawę we wzajemne badanie naszej kondycji intelektualnej.
Na początek będę mogla zadać Ci pytanie dość podstawowe: Czy mamy jakieś granice naszej nierzetelności, stronniczości, subiektywizmu i logki – czy sadząc po wstępie, jakim są Twoje komentarze stosujemy wolną amerykankę.
Piszę to po to by stworzyć Ci szansę określenia MOICH granic “radzenia sobie z Tobą”. Nie chcę za to brać wyłącznej odpowiedzialności.
merlocie
Nie obrażaj mojej sympatii do Ciebie.
Po pierwsze – troglodyci, to żaden przeciwnik, ani tym bardziej partner do dyskusji.
Po drugie – sam sobie zaprzeczasz.Zdecyduj się czym są Twoje komentarze i jaką linie rozmowy ze mną proponujesz bo sie gubię w Twoich sprzecznościach. Czy: : “mogę sobie trochę popolemizować merytorycznie” czy “próba polemiki z Tobą nie na “fakty” lecz na zachowania, artykulacje i tym podobne”
Po trzecie – wątek personalny w naszych rozmowach jest obecny cały czas. Ja bym chciala, zebyż zostawił nie wątek personalny – a atak personalny w spokoju.
Po czwarte – “notoryczni aferzyści z PiS” , o ktorych wypisuję owe niestworzone i niepotwierdzone rzeczy – to czyste kłamstwo. I dobrze wiesz, że stosując po raz kolejny ogolnikowy zarzut – nie tylko nie masz racji, ale mówisz celowo nieprawdę.
Ponieważ to co opisuję zawsze ma pokrycie w faktach i nie jest wynikiem mojej swbodnej interpretacji.
Jeśli zdecydujesz się na rozmowę merytoryczną – rada bym byś podał jakiekolwiek konkrety na potwierdzenie Twoich slów. Obawiam sie, że będziesz z tym mieć powazne trudności.
Rozumiem tez, że poziom dowolnej “artykulacji, zachowań i takietam” bardziej Ci odpowiada, bo zwalnia z obowiązku rzetelności co do faktów i konkretnego argumentowania.
Ta rozmowa jest tego dobitnym przykładem.
Mnie to nie przeszkadza – możemy i tak rozmawiać – tylko ustalmy sobie na wstępie, że nie ma żadnej merytorycznosci i obrzucamy się ogólnikowymi zarzutami, nie zawracając sobie głowy jakimkolwiek ich uzasadnieniem zgodnym z prawdą. Wtedy podejmę taką zabawę we wzajemne badanie naszej kondycji intelektualnej.
Na początek będę mogla zadać Ci pytanie dość podstawowe: Czy mamy jakieś granice naszej nierzetelności, stronniczości, subiektywizmu i logki – czy sadząc po wstępie, jakim są Twoje komentarze stosujemy wolną amerykankę.
Piszę to po to by stworzyć Ci szansę określenia MOICH granic “radzenia sobie z Tobą”. Nie chcę za to brać wyłącznej odpowiedzialności.
RRK -- 26.01.2009 - 01:00