Miałem takie chwile w życiu, że zacząłem się pytać sam siebie i innych naokoło kim jestem i jak mam postępować. Dlaczego nie czuję, że jestem na swoim miejscu i dlaczego inni tego nie czują? Bly i Eldredge wpadli mi gdzieś po drodze w ręce. I pokazali inna perspektywę bycia mężczyzną.
Najważniejsi jednak byli inni mężczyźni. Spotkałem takich, co mi pomogli. A książki przyszły później. No oczywiście musiałem większość tego o czym piszą przeżyć na własnej skórze, żeby zrozumieć o czym piszą.
Tak, miałem inicjację. Poszedłem do ciemnego lasu nie wiedząc czy wrócę i do kogo wrócę. Miałem to szczęście – bo to ogromne szczęście dla mężczyzny.
Dla mnie bycie mężczyzną to podejmowanie decyzji w zgodzie z faktami, jakie przynosi mi moje własne życie. I odwaga w przyjmowaniu konsekwencji tych decyzji. I jeszcze zgoda, że wśród tych konsekwencji są takie, których nie mogę przewidzieć, bo nie zależą ode mnie.
Do tego dochodzi wiara w Boga, ale to sprawa bardzo indywidualna (choć ja uważam, że kluczowa dla całej męskiej epopei).
To wszystko rodzi poczucie spokoju i poczucie, że jest się “na miejscu”. Nie mogę tego inaczej wyrazić, ale czułem to wiele razy w trudnych chwilach.
Bruno też przeżył swoją inicjację, swoją walkę. Nie musiał postępować tak jak postąpił. Mógł dalej uciekać i przepaść gdzieś po drodze. Zatrzymał się, w zgodzie z faktami podjął decyzję i przyjął jej konsekwencję. Być może, po raz pierwszy poczuł się “na miejscu”.
Stoczył walkę i wygrał ją.
Tego potrzeba każdemu mężczyźnie.
No cóż...
Miałem takie chwile w życiu, że zacząłem się pytać sam siebie i innych naokoło kim jestem i jak mam postępować. Dlaczego nie czuję, że jestem na swoim miejscu i dlaczego inni tego nie czują? Bly i Eldredge wpadli mi gdzieś po drodze w ręce. I pokazali inna perspektywę bycia mężczyzną.
Najważniejsi jednak byli inni mężczyźni. Spotkałem takich, co mi pomogli. A książki przyszły później. No oczywiście musiałem większość tego o czym piszą przeżyć na własnej skórze, żeby zrozumieć o czym piszą.
Tak, miałem inicjację. Poszedłem do ciemnego lasu nie wiedząc czy wrócę i do kogo wrócę. Miałem to szczęście – bo to ogromne szczęście dla mężczyzny.
Dla mnie bycie mężczyzną to podejmowanie decyzji w zgodzie z faktami, jakie przynosi mi moje własne życie. I odwaga w przyjmowaniu konsekwencji tych decyzji. I jeszcze zgoda, że wśród tych konsekwencji są takie, których nie mogę przewidzieć, bo nie zależą ode mnie.
Do tego dochodzi wiara w Boga, ale to sprawa bardzo indywidualna (choć ja uważam, że kluczowa dla całej męskiej epopei).
To wszystko rodzi poczucie spokoju i poczucie, że jest się “na miejscu”. Nie mogę tego inaczej wyrazić, ale czułem to wiele razy w trudnych chwilach.
Bruno też przeżył swoją inicjację, swoją walkę. Nie musiał postępować tak jak postąpił. Mógł dalej uciekać i przepaść gdzieś po drodze. Zatrzymał się, w zgodzie z faktami podjął decyzję i przyjął jej konsekwencję. Być może, po raz pierwszy poczuł się “na miejscu”.
Stoczył walkę i wygrał ją.
Tego potrzeba każdemu mężczyźnie.
Pozdr
RafalB -- 31.12.2008 - 08:53