Proszę rzucić okiem na mój ulubiony od lat blog http://tierralatina.blox.pl
(akurat w tej chwili im chyba serwer zawisł, więc kopiuję bezczelnie)
Wyschnięte koryto rzeki (oczywiście w Santiago wybetonowanej) robi przygnębiające wrażenie. Gdy stanie się na moście i popatrzy na wschód, widać jeszcze na ścianie tego kanału wymalowany napis “Viva Cuba Socialista”... Ale to tak na marginesie.
50 lat. Na tyle przewidują chilijscy naukowcy maksymalną długość życia znajdującego się w pobliżu Santiago de Chile lodowca Echaurren. W ciągu najbliższego półwiecza zniknie on zupełnie, stopi się. Tak samo jak wszystkie inne mniejszce lodowce w jego okolicy. Pozostaną po nich hałdy morenowych głazów i suche koryto rzeki Maipo, która od niepamiętnych czasów jest przez te lodowce zasilana.
Dla Chilijczyków to nie lada problem. I bynajmniej nie tylko dlatego, że wyschnie im i zszarzeje popularne miejsce weekendowych wycieczek. Największym kłopotem jest to, że nie wiadomo co będą pić.
Lodowiec Echaurren uważany jest za jeden z najlepiej zbadanych i obserowanych na świecie. Bo ma znaczenie strategiczne. Woda pompowana z rodzącej się z niego rzeki Maipo zaspokaja aż 70 proc. jej zużycia w Santiago, ponad 7-milionowej metropolii. I służy też do nawadniania winnic w dolinie Maipo, jednym z najbardziej znanych winnych regionów Chile. I póki co żaden „plan B”, żadna alternatywa zaopatrzenia chilijskiej stolicy w wodę póko co nie istnieje.
Cytowany przez lokalną prasę Antonio Vergara, glacjolog pracujący dla Dirección General de Aguas i który poświęcił ostatnie 35 lat na badanie lodowców wokół Santiago jest pesymistą. „Nie można wykluczyć, że większość mieszkańców będzie musiała poszukać sobie nowego miejsca do życia, właśnie z powodu braku pitnej wody.” – ostrzega.
Vergara alarmuje,że skutki globalnego ocieplenia stają się coraz bardziej widoczne. Że towarzyszące mu zjawiska nabierają coraz większego przyspieszenia. Andyjskie lodowce topią się w tempie jakiego do tej pory nigdy nie zarejestrowano. Echaurren, którego tempo kurczenia się w XX wieku wynosiło ok 2 metrów rocznie, obecnie cofa się każdego roku już o ponad 12 metrów.
Perspektywa suszy i braku wody do picia niepokoi nie tylko w Chile. Podobne obawy i też brak rozwiązań mają także Peruwiańczycy. Tam, z racji położenia geograficznego, klimatyczne zmiany nadchodzą jeszcze szybciej.
Żeby to wszystko było takie proste...
Bywa też odwrotnie.
Proszę rzucić okiem na mój ulubiony od lat blog
http://tierralatina.blox.pl
(akurat w tej chwili im chyba serwer zawisł, więc kopiuję bezczelnie)
Wyschnięte koryto rzeki (oczywiście w Santiago wybetonowanej) robi przygnębiające wrażenie. Gdy stanie się na moście i popatrzy na wschód, widać jeszcze na ścianie tego kanału wymalowany napis “Viva Cuba Socialista”... Ale to tak na marginesie.
50 lat. Na tyle przewidują chilijscy naukowcy maksymalną długość życia znajdującego się w pobliżu Santiago de Chile lodowca Echaurren. W ciągu najbliższego półwiecza zniknie on zupełnie, stopi się. Tak samo jak wszystkie inne mniejszce lodowce w jego okolicy. Pozostaną po nich hałdy morenowych głazów i suche koryto rzeki Maipo, która od niepamiętnych czasów jest przez te lodowce zasilana.
Dla Chilijczyków to nie lada problem. I bynajmniej nie tylko dlatego, że wyschnie im i zszarzeje popularne miejsce weekendowych wycieczek. Największym kłopotem jest to, że nie wiadomo co będą pić.
Lodowiec Echaurren uważany jest za jeden z najlepiej zbadanych i obserowanych na świecie. Bo ma znaczenie strategiczne. Woda pompowana z rodzącej się z niego rzeki Maipo zaspokaja aż 70 proc. jej zużycia w Santiago, ponad 7-milionowej metropolii. I służy też do nawadniania winnic w dolinie Maipo, jednym z najbardziej znanych winnych regionów Chile. I póki co żaden „plan B”, żadna alternatywa zaopatrzenia chilijskiej stolicy w wodę póko co nie istnieje.
Cytowany przez lokalną prasę Antonio Vergara, glacjolog pracujący dla Dirección General de Aguas i który poświęcił ostatnie 35 lat na badanie lodowców wokół Santiago jest pesymistą. „Nie można wykluczyć, że większość mieszkańców będzie musiała poszukać sobie nowego miejsca do życia, właśnie z powodu braku pitnej wody.” – ostrzega.
Vergara alarmuje,że skutki globalnego ocieplenia stają się coraz bardziej widoczne. Że towarzyszące mu zjawiska nabierają coraz większego przyspieszenia. Andyjskie lodowce topią się w tempie jakiego do tej pory nigdy nie zarejestrowano. Echaurren, którego tempo kurczenia się w XX wieku wynosiło ok 2 metrów rocznie, obecnie cofa się każdego roku już o ponad 12 metrów.
Perspektywa suszy i braku wody do picia niepokoi nie tylko w Chile. Podobne obawy i też brak rozwiązań mają także Peruwiańczycy. Tam, z racji położenia geograficznego, klimatyczne zmiany nadchodzą jeszcze szybciej.