Wpadłem przypadkiem na tę dyskusję, przeczytałem tekst mojej córki (Pino) i jakoś poczułem się wywołany do odpowiedzi. Stwierdzam – z niejakim żalem – że Pani Gretchen ma rację. Życzę Panu, by Mu się, mimo prognoz dość pesymistycznych, udało zostać mężczyzną. Wyzywanie ludzi (nawet en masse, np. jako narodów czy mieszkańców kontynentów) od pedziów – to co najwyżej dowód, że się samemu ma jakiś drobny problem z tożsamością, n’est-ce pas?
Postscriptum dodatkowe
Wpadłem przypadkiem na tę dyskusję, przeczytałem tekst mojej córki (Pino) i jakoś poczułem się wywołany do odpowiedzi. Stwierdzam – z niejakim żalem – że Pani Gretchen ma rację. Życzę Panu, by Mu się, mimo prognoz dość pesymistycznych, udało zostać mężczyzną. Wyzywanie ludzi (nawet en masse, np. jako narodów czy mieszkańców kontynentów) od pedziów – to co najwyżej dowód, że się samemu ma jakiś drobny problem z tożsamością, n’est-ce pas?
Czczajnik -- 07.11.2008 - 01:05