Mnie postęp nie dziwi, a nawet mnie cieszy (o czym już gdzie indziej pisałam).
Też bym zapewne wolała za granicę jeździć w szkolnych czasach.
Nie udało się, ale byłam za to w szkole w Luksemburgu, w czasie wakacji. Język niewyparzony szlifować na obczyźnie.
Nawet się udało. Zaprzyjaźniłam się z jednym starszym Panem co w ichnich pociągach pracował, i jak wracałam wieczorami to zazwyczaj był.
To było naprawdę ciekawe z wielu względów. Myślałam nawet chwilami w obcym języku francuskim, zakochał się we mnie syn pewnego polskiego aktora (bez wzajemności) dzięki czemu po powrocie byłam na Skrzypku na dachu .
Zdawałam pisemną maturę z francuskiego.
Panie Yayco
Mnie postęp nie dziwi, a nawet mnie cieszy (o czym już gdzie indziej pisałam).
Też bym zapewne wolała za granicę jeździć w szkolnych czasach.
Nie udało się, ale byłam za to w szkole w Luksemburgu, w czasie wakacji. Język niewyparzony szlifować na obczyźnie.
Nawet się udało. Zaprzyjaźniłam się z jednym starszym Panem co w ichnich pociągach pracował, i jak wracałam wieczorami to zazwyczaj był.
To było naprawdę ciekawe z wielu względów. Myślałam nawet chwilami w obcym języku francuskim, zakochał się we mnie syn pewnego polskiego aktora (bez wzajemności) dzięki czemu po powrocie byłam na Skrzypku na dachu .
Zdawałam pisemną maturę z francuskiego.
Takie tam wspomnienia.
Pozdrawiam Pana.
Gretchen -- 01.11.2008 - 23:00