Powiedziałbym, że chociaż wyborów nie było – w szerokim sensie społecznym Wałęsa, Kuroń, Geremek, Michnik czy nawet wówczas – Lech Kaczyński – mieli poparcie społeczne przez… aklamację.
To, moim zdaniem, jedno z najbardziej charakterystycznych złudzeń tzw. opozycji. Jego kres to wybory prezydenckie i przegrana Mazowieckiego z przybyszem z Peru, choć niektórzy łudzili się jeszcze także i później.
Dlatego nie mogę się zgodzić, że opozycja miała poparcie przez aklamację bo większość ludzi nie była ani z nią, ani przeciw, tylko obok. Proszę zwrócić uwagę na pierwsze wybory – niewiele ponad 60% frekwencji przy urnach, a chodziło przecież o wyjście z komunizmu, o plebiscyt, a nie standardowe wybory z jakimi mam do czynienia w normalnym, demokratycznym kraju
Ja także ten czas dobrze pamiętam i jestem przekonany, że kompromis został tak sprawie zawarty z racji słabości obu, układających się stron.
Zbigniew P. Szczęsny
Powiedziałbym, że chociaż wyborów nie było – w szerokim sensie społecznym Wałęsa, Kuroń, Geremek, Michnik czy nawet wówczas – Lech Kaczyński – mieli poparcie społeczne przez… aklamację.
To, moim zdaniem, jedno z najbardziej charakterystycznych złudzeń tzw. opozycji. Jego kres to wybory prezydenckie i przegrana Mazowieckiego z przybyszem z Peru, choć niektórzy łudzili się jeszcze także i później.
Dlatego nie mogę się zgodzić, że opozycja miała poparcie przez aklamację bo większość ludzi nie była ani z nią, ani przeciw, tylko obok. Proszę zwrócić uwagę na pierwsze wybory – niewiele ponad 60% frekwencji przy urnach, a chodziło przecież o wyjście z komunizmu, o plebiscyt, a nie standardowe wybory z jakimi mam do czynienia w normalnym, demokratycznym kraju
Ja także ten czas dobrze pamiętam i jestem przekonany, że kompromis został tak sprawie zawarty z racji słabości obu, układających się stron.
Artur Kmieciak -- 08.10.2008 - 18:23