mam wrażenie, że przecenia Pan znaczenie pokoleń, żyjących w międzyepoce (wedle określenia Wańkowicza).
Pytanie, które zadać trzeba jest takie: czy ta wiedza jest nam do czegokolwiek potrzebna?
Czy ja muszę wiedzieć jak działa telefon? Nie muszę. Jak przestanie działąć, to ta wiedza mi w niczym nie pomoże.
Czy jak zamkną mi sklep, to zacznę uprawiać cztery podstawowe zboża na balkonie? Nie, nie zacznę.
Prędzej przejdę na handel wymienny. Książki są świetne na opał...
Oczywiście w jednym ma Pan rację: postęp zawsze zdaje się być ostatecznym i nieść ze sobą bezpieczeństwo. Co jest nieporozumieniem i ułudą.
Ale czy Pan potrafi skrzesać ogień bez zapałek i szkieł optycznych? Zresztą pewnie Pan umie, bo Pan ma sprawności zuchowe. Ja nie umiem, choć wiem teoretycznie, jak to zrobić.
Co jest gorsze: zapomnieć o rzeczach, które z nikłym prawdopodobieństwem mogą się okazać ważne, czy zapychać sobie głowę nieprzydatną wiedzą, blokując ją na innowacje?
Panie Igło,
mam wrażenie, że przecenia Pan znaczenie pokoleń, żyjących w międzyepoce (wedle określenia Wańkowicza).
Pytanie, które zadać trzeba jest takie: czy ta wiedza jest nam do czegokolwiek potrzebna?
Czy ja muszę wiedzieć jak działa telefon? Nie muszę. Jak przestanie działąć, to ta wiedza mi w niczym nie pomoże.
Czy jak zamkną mi sklep, to zacznę uprawiać cztery podstawowe zboża na balkonie? Nie, nie zacznę.
Prędzej przejdę na handel wymienny. Książki są świetne na opał...
Oczywiście w jednym ma Pan rację: postęp zawsze zdaje się być ostatecznym i nieść ze sobą bezpieczeństwo. Co jest nieporozumieniem i ułudą.
Ale czy Pan potrafi skrzesać ogień bez zapałek i szkieł optycznych? Zresztą pewnie Pan umie, bo Pan ma sprawności zuchowe. Ja nie umiem, choć wiem teoretycznie, jak to zrobić.
Co jest gorsze: zapomnieć o rzeczach, które z nikłym prawdopodobieństwem mogą się okazać ważne, czy zapychać sobie głowę nieprzydatną wiedzą, blokując ją na innowacje?
To nie jest pytanie do Pana, tylko takie ogólne.
Pozdrawiam serdecznie
yayco -- 24.09.2008 - 15:09