Zanim podpisał manifest w 1955, Einstein podpisał list do Roosvelta, bodaj w 42 (nie pamiętam roku). List ten informował prezydenta USA, że istnieje możliwość stworzenia wunderwaffe — bomby atomowej, potężniejszej niż wszystko. Uruchomiono Projekt Manhattan.
Jednak ci panowie wiedzieli, że nie oni są pionierami w tej dziedzinie. Wiedzili, że prace nad bombą atomową są zaawansowane w Niemczech. Wiedzieli, bo wielu z nich brało udział w tych pracach, nim musieli się salwować emigracją — byli Żydami.
Hitler nie zdążył z bombą “A”. Na szczęście.
Stalin, który przejął wiele laboraratoriów i naukowców Hitlera, też nie zdążył przed Amerykanami. Na szczęście.
A terez proszę sobie wyobrazić świat, w którym w USA wygrywa pacyfizm i izolacjonizm, nie dochodzi do zniszczenia Pearl Harbour (prowokacja ich własnych służb specjalnych), Stany nie przyłączają się do wojny.
I bombę atomową zdąża zrobić Hitler, lub Stalin. Jeśli Hitler — to może dzieli się z Japończykami (tymi od milionowych rzezi i gwałtów w Chinach i Korei).
Obawiam się, że Amerykanie już by wówczas nie mieli szans zdążyć.
Fajna wizja?
Zwolennikom rozbrojenia przypomnę, że USA w 1939 roku miała mniejszą armię lądową i lotnictwo niż Polska. Francja za linią Maginote’a też była pełna pokojowych zamiarów. Rozmowy zapobiegające wojnie w Europie trwały od dawna, liderował im niezwykle popularny pacyfistyczny minister Królewsiej Mości, sir Chamberlain. Największy tryumf odniósł w Monachium. Mówił, że zapewnił pokój na wiele lat.
Tak czasem wzdycham, jak wyglądałby świat, gdyby Francuzi, Anglicy i Amerykanie byli mniej pacyfistyczni w latach 30.
Np. nigdy nie byłoby Auschwitz.
Np. mój dziadek nie byłby w Majdanku.
Rozmowy rozbrojeniowe przez pół wieku pozwalały dwom imperiom jedynie łatwiej wymieniać stare typy uzbrojenia na nowe. Bardziej pomagało to sowietom, którzy w wyścigu zbrojeń dostawali zadyszki.
W latach 90 można było w moskiewskich archiwach znaleźć dowody, że większość ruchów pacyfistycznych na Zachodzie była opłacana i manipulowana z Moskwy.
Drogie panie
Zanim podpisał manifest w 1955, Einstein podpisał list do Roosvelta, bodaj w 42 (nie pamiętam roku). List ten informował prezydenta USA, że istnieje możliwość stworzenia wunderwaffe — bomby atomowej, potężniejszej niż wszystko. Uruchomiono Projekt Manhattan.
Jednak ci panowie wiedzieli, że nie oni są pionierami w tej dziedzinie. Wiedzili, że prace nad bombą atomową są zaawansowane w Niemczech. Wiedzieli, bo wielu z nich brało udział w tych pracach, nim musieli się salwować emigracją — byli Żydami.
Hitler nie zdążył z bombą “A”. Na szczęście.
Stalin, który przejął wiele laboraratoriów i naukowców Hitlera, też nie zdążył przed Amerykanami. Na szczęście.
A terez proszę sobie wyobrazić świat, w którym w USA wygrywa pacyfizm i izolacjonizm, nie dochodzi do zniszczenia Pearl Harbour (prowokacja ich własnych służb specjalnych), Stany nie przyłączają się do wojny.
I bombę atomową zdąża zrobić Hitler, lub Stalin. Jeśli Hitler — to może dzieli się z Japończykami (tymi od milionowych rzezi i gwałtów w Chinach i Korei).
Obawiam się, że Amerykanie już by wówczas nie mieli szans zdążyć.
Fajna wizja?
Zwolennikom rozbrojenia przypomnę, że USA w 1939 roku miała mniejszą armię lądową i lotnictwo niż Polska. Francja za linią Maginote’a też była pełna pokojowych zamiarów. Rozmowy zapobiegające wojnie w Europie trwały od dawna, liderował im niezwykle popularny pacyfistyczny minister Królewsiej Mości, sir Chamberlain. Największy tryumf odniósł w Monachium. Mówił, że zapewnił pokój na wiele lat.
Tak czasem wzdycham, jak wyglądałby świat, gdyby Francuzi, Anglicy i Amerykanie byli mniej pacyfistyczni w latach 30.
Np. nigdy nie byłoby Auschwitz.
Np. mój dziadek nie byłby w Majdanku.
Rozmowy rozbrojeniowe przez pół wieku pozwalały dwom imperiom jedynie łatwiej wymieniać stare typy uzbrojenia na nowe. Bardziej pomagało to sowietom, którzy w wyścigu zbrojeń dostawali zadyszki.
odys -- 24.08.2008 - 10:28W latach 90 można było w moskiewskich archiwach znaleźć dowody, że większość ruchów pacyfistycznych na Zachodzie była opłacana i manipulowana z Moskwy.