właśnie

właśnie

współtwórca bomby atomowej i pacyfista.

Poznanie i jednego i drugiego daje możliwość świadomego wyboru.

Tyle, że bez względu na to z jakiego miejsca zaczniemy, to kiedy na końcu okażemy się pacyfistami, zawsze już narażać się będziemy na obśmianie.

Bo to takie niedzisiejsze. Odrealnione.

Polityka. Interesy. Ścieranie się jednego z drugim.

Cenne jest, by umieć analizować sytuację. To świadczy o obyciu i wiedzy, o faktycznym byciu w prawdziwej rzeczywistości.

Zostawmy pacyfistyczne mrzonki naiwniakom, co nic o świecie nie wiedzą. O geo nie wiedzą, o polityce nie wiedzą.

Niedojrzali z Amnesty International, piszący jakieś listy w czyjejś sprawie.

Dzieciaki z Greenpeace tłukące się z dorosłymi o jednego głupiego wieloryba, albo jakąs dolinę.

Na co komu jedno ludzkie życie, jeden wieloryb, jedna dolina?

Gra przecież toczy się o coś innego.

O prawdziwy świat ona się toczy. Ta gra.

Marzenia o szacunku, marzenia o pokorze wobec istnienia człowieka, weloryba, czy doliny to są idiotyzmy.

Możliwe do zrealizowania w krainie wiecznych łowów, w raju, czy jak to chcecie nazwać.

I nawet wypowiedzi ludzi, którzy współuczestniczyli w tworzeniu broni masowego mordowania, nie przekonują wielu.

Bo ten świat rządzi się innymi prawami.

A gdyby?

Gdyby ktoś tak zaczął?

Gdyby poważnie potraktować marzycieli?

Gdyby zrozumieć co mówią?

Gdyby spróbować jak oni?

Gdyby każdy spróbował?


Stare, pacyfistyczne mrzonki By: manna (33 komentarzy) 22 sierpień, 2008 - 16:57