cholera, no po prostu czytam po raz trzeci i nadal jestem na początku. no zasadniczo to wiem o co chodzi, ale jednoczesnie piekno tego tekstu zamyka sie w emocjach ktore rozsadzaja to co napislas od srodka. no i juz nie wiem, czy wiem.
pewnie jest jakis madre literackie okresklenie, gdy tekst mowiacy o jednym tak naprawde skrywa wiedze dostepna nielicznym, nawet nie tyle wtajemniczonym, co bardziej wyczulonym… ja przyznaje – nie jesterm. faceci podobno tak maja.
rozkladanie tego na czynniki pierwsze i odnoszenie sie do pojedynczych akapitow byloby barbarzynstwem. nie zamierzam wiec tego robic. moge tylko powiedziec, ze zgadzam sie z tym i nie zgadzam po polowie. gdzies tak.
na koniec powiem tylko, ze zrozumienie cieszy sie zdecydowanie przesadna atencja. jakze byloby nudno, gdyby wszyscy rozumieli wszystkich. a jaki bylby nudny swiat, gdyby nie deszcz i wiatr…
Magio...
cholera, no po prostu czytam po raz trzeci i nadal jestem na początku. no zasadniczo to wiem o co chodzi, ale jednoczesnie piekno tego tekstu zamyka sie w emocjach ktore rozsadzaja to co napislas od srodka. no i juz nie wiem, czy wiem.
pewnie jest jakis madre literackie okresklenie, gdy tekst mowiacy o jednym tak naprawde skrywa wiedze dostepna nielicznym, nawet nie tyle wtajemniczonym, co bardziej wyczulonym… ja przyznaje – nie jesterm. faceci podobno tak maja.
rozkladanie tego na czynniki pierwsze i odnoszenie sie do pojedynczych akapitow byloby barbarzynstwem. nie zamierzam wiec tego robic. moge tylko powiedziec, ze zgadzam sie z tym i nie zgadzam po polowie. gdzies tak.
na koniec powiem tylko, ze zrozumienie cieszy sie zdecydowanie przesadna atencja. jakze byloby nudno, gdyby wszyscy rozumieli wszystkich. a jaki bylby nudny swiat, gdyby nie deszcz i wiatr…
Griszeq -- 22.07.2008 - 08:58