Bo ja proszę Pani, to się przywiązuję – do niektórych sposobów zamieniania myśli na słowa – u Pani w szczególności pokochałem taki niby racjonalny, lekko ironizujący, który zarówno w samolocie jak i w piekarniku pięknie dźwięczy, a i w komentarzach pobłyskuje.
A Pani poem to sobie na prywatny użytek na taki właśnie język przetłumaczyłem.
I jeszcze bardziej ów CUD docenić teraz mogę.
W kwestii kwiatka natomiast cynizmem niewzruszonym dyszę.
Może nawet jakiegoś pomrówa czarniawego na niego napuszczę.
Niech się cieszy…
Już jest mi lepiej Panno Gretchen,
jak czytam Pani odpowiedź na moje zrzędzenie.
Bo ja proszę Pani, to się przywiązuję – do niektórych sposobów zamieniania myśli na słowa – u Pani w szczególności pokochałem taki niby racjonalny, lekko ironizujący, który zarówno w samolocie jak i w piekarniku pięknie dźwięczy, a i w komentarzach pobłyskuje.
A Pani poem to sobie na prywatny użytek na taki właśnie język przetłumaczyłem.
I jeszcze bardziej ów CUD docenić teraz mogę.
W kwestii kwiatka natomiast cynizmem niewzruszonym dyszę.
Może nawet jakiegoś pomrówa czarniawego na niego napuszczę.
Niech się cieszy…
Po wyjściu z piekarnika, pozdrawiam z kozetki.
merlot -- 10.05.2008 - 10:37