Chyba obie scenki nie byłyby możlewe do wyobrażenia jakieś trzydzieści lat temu.
Gdy byłem młodszy i nie miałem dzieci, też uwielbiałem przytaczać te anegdotki. Miałem bardzo zdecydowane poglądy na temat metod wychowawczych i krytycznie patrzyłem na rodziców, którzy mieli z rozwydrzonymi dziećmi kłopoty.
Tymczasem, nie tylko ja dorosłem, ale i mogłem popatrzyć jak dorastają moi młodsi bracia (i siostry). Dzieci tych samych rodziców. Chowani w tym samych wartościach, podobnej kindersztubie. I zachowywali się tak, jak mi by do głowy nie strzeliło. Dziesięć lat wcześniej — nie tylko w tym samym kraju — w tej samej rodzinie to byłoby nie do pomyślenia.
Nie tylko rodzice kształtują dzieci.
A potem urodziło mi się pierwsze dziecko.
Byłem dumny, jak szybko stawało się samodzielne, jak szybko nauczyliśmy je spać w swoim łóżeczku, etc. Konsekwencja, mówiłem, zasady…
A potem urodziło się drugie.
I mniej już mówiłem na ten temat.
A potem trzecie.
I dziś wiem, że każde jest inne. Nie do nas należy.
KJWojtasie
Chyba obie scenki nie byłyby możlewe do wyobrażenia jakieś trzydzieści lat temu.
Gdy byłem młodszy i nie miałem dzieci, też uwielbiałem przytaczać te anegdotki. Miałem bardzo zdecydowane poglądy na temat metod wychowawczych i krytycznie patrzyłem na rodziców, którzy mieli z rozwydrzonymi dziećmi kłopoty.
Tymczasem, nie tylko ja dorosłem, ale i mogłem popatrzyć jak dorastają moi młodsi bracia (i siostry). Dzieci tych samych rodziców. Chowani w tym samych wartościach, podobnej kindersztubie. I zachowywali się tak, jak mi by do głowy nie strzeliło. Dziesięć lat wcześniej — nie tylko w tym samym kraju — w tej samej rodzinie to byłoby nie do pomyślenia.
Nie tylko rodzice kształtują dzieci.
A potem urodziło mi się pierwsze dziecko.
Byłem dumny, jak szybko stawało się samodzielne, jak szybko nauczyliśmy je spać w swoim łóżeczku, etc. Konsekwencja, mówiłem, zasady…
A potem urodziło się drugie.
I mniej już mówiłem na ten temat.
A potem trzecie.
I dziś wiem, że każde jest inne. Nie do nas należy.
Pozdrawiam
odys -- 07.03.2008 - 10:10