Niech sie Pani przestanie użalać nad losem kobiet.
Bo Bozia dała nam podobne możliwości ; jak mniejsze w jednym to kompensowane w innym.
A jeśli już takie żale, to proszę sobie te swoje odniesione do dziewczynki , skierować z odpowiednim przesunięciem do chłopca.
I co z niego wyrośnie.
A do tego prowadzi feministycznie preferowane wychowanie bezstresowe.
Więc podam to w otoczce:
Tramwajem jechała Pani z kilkuletnim dzieckiem. Chłopiec kręcił się (nie bylo tłoku), podszedł do kogoś i próbował go kopnąć w kostkę.
Na zwróconą uwagę mamusia stwierdziła, że nie będzie interweniowała, bo ona chce dziecko wychować bezstresowo.
Tramwaj zatrzymał się, i młody człowiek, który obserwował scenkę żując gumę, wyjął ja z ust i przykleił mamusi na czole z uwagą: “Ja byłem wychowywany bezstresowo”, i opuścił pojazd.
Druga scena tramwajowa.
Mamusia z małm chłopcem, który płakał i okazywał jakieś niezadowolenie. Na to mamusia oszczypneła go w rękę i ze złością właściwa kobietom szeptem dodała “O żesz k… twoja mać, uspokoisz się wreszcie…”.
Na to stojący obok pan stwierdził tylko: “O nie wiedziałem, że jest Pani tak samokrytyczna”.
Chyba obie scenki nie byłyby możlewe do wyobrażenia jakieś trzydzieści lat temu.
Pozdrawiam
Pani Algo
Niech sie Pani przestanie użalać nad losem kobiet.
Bo Bozia dała nam podobne możliwości ; jak mniejsze w jednym to kompensowane w innym.
A jeśli już takie żale, to proszę sobie te swoje odniesione do dziewczynki , skierować z odpowiednim przesunięciem do chłopca.
I co z niego wyrośnie.
A do tego prowadzi feministycznie preferowane wychowanie bezstresowe.
Więc podam to w otoczce:
Tramwajem jechała Pani z kilkuletnim dzieckiem. Chłopiec kręcił się (nie bylo tłoku), podszedł do kogoś i próbował go kopnąć w kostkę.
Na zwróconą uwagę mamusia stwierdziła, że nie będzie interweniowała, bo ona chce dziecko wychować bezstresowo.
Tramwaj zatrzymał się, i młody człowiek, który obserwował scenkę żując gumę, wyjął ja z ust i przykleił mamusi na czole z uwagą: “Ja byłem wychowywany bezstresowo”, i opuścił pojazd.
Druga scena tramwajowa.
Mamusia z małm chłopcem, który płakał i okazywał jakieś niezadowolenie. Na to mamusia oszczypneła go w rękę i ze złością właściwa kobietom szeptem dodała “O żesz k… twoja mać, uspokoisz się wreszcie…”.
Na to stojący obok pan stwierdził tylko: “O nie wiedziałem, że jest Pani tak samokrytyczna”.
Chyba obie scenki nie byłyby możlewe do wyobrażenia jakieś trzydzieści lat temu.
KJWojtas -- 07.03.2008 - 08:42Pozdrawiam