1. Staniszkis szanuję tak, jak w ogóle szanuję ludzi. Czytałem jej teksty, które pokazywały mi różne rzeczy w perspektywie dla mnie nowej, której to perspektywy ogarnąć nie mogłem, gdyż nie mam pewnych predyspozycji pozwalających mi na dotrzymywanie kroku Staniszkis w pewnych dziedzinach. Natomiast specjalnie nie podniecam się tekstami profesorki, bo mnie inne dziedziny kręcą.
2. Za żadne skarby świata całego i pół Ameryki nie wciągniesz mnie w dyskusję,której ton Ty bedziesz nadawał!
Nie chodzi o to, żebym ja nadawał ton. Chodzi o to, że dałeś dupy na całej linii i nie jesteś w stanie z tego wybrnąć. Napisałem Ci przecież: Szczerze myślę (i bez obrazy – OK?), że nie zdobędziesz się na wykazanie, w których miejscach profesorka się myli.
I nie zdobędziesz się. Możesz sobie uciekać w anegdotę, pisać dyrdymały o filozoficzno-logicznych gierkach, ale tekstu Staniszkis rzetelnie skrytykować nie jesteś w stanie. Po prostu.
>Autor
1. Staniszkis szanuję tak, jak w ogóle szanuję ludzi. Czytałem jej teksty, które pokazywały mi różne rzeczy w perspektywie dla mnie nowej, której to perspektywy ogarnąć nie mogłem, gdyż nie mam pewnych predyspozycji pozwalających mi na dotrzymywanie kroku Staniszkis w pewnych dziedzinach. Natomiast specjalnie nie podniecam się tekstami profesorki, bo mnie inne dziedziny kręcą.
2. Za żadne skarby świata całego i pół Ameryki nie wciągniesz mnie w dyskusję,której ton Ty bedziesz nadawał!
Nie chodzi o to, żebym ja nadawał ton. Chodzi o to, że dałeś dupy na całej linii i nie jesteś w stanie z tego wybrnąć. Napisałem Ci przecież: Szczerze myślę (i bez obrazy – OK?), że nie zdobędziesz się na wykazanie, w których miejscach profesorka się myli.
I nie zdobędziesz się. Możesz sobie uciekać w anegdotę, pisać dyrdymały o filozoficzno-logicznych gierkach, ale tekstu Staniszkis rzetelnie skrytykować nie jesteś w stanie. Po prostu.
Pozdro.
wyrus -- 25.02.2008 - 15:21