Jeśli nie ma ochrony Twoich praw, to na drugi dzień jakis sprytny facet drukuje Twój utwór i sprzedaje, a Ty masz z tego ucho od śledzia. Ba, on jeszcze powie, źe to jego, bo on to sobie wydrukował czy opublikował.
Czyli sugerujesz, że zbywalne prawa autorskie chronią twórcę, przeciw dystrybutorom?
Czyli dziś twórcy zarabiają na prawach autorskich, a nie koncerny medialne?
Pomyśl przez moment.
Pierwsze pytanie, Watsonie, jest pytaniem o motyw zbrodni. Kto na tym korzysta.
Znajomy dziennikarz, któremu tłumaczyłem paranoję prawa autorskiego, odparł tak: Przecież ja żyję z prawa autorskiego. Mój pracodawca kupuje ode mnie nie tyle artykuł, co prawo do jego druku. Jakby zlikwidować prawo autorskie, straciłbym pracę (w domyśle: zarobki).
A skąd jego wydawca wziął by artykuł do publikacji? Przecież ta gazeta żyje z publikacji nowych materiałów, nie z archiwów.
Jakby mu nie zapłacili, on by nie napisał. Nie mieli by co publikować.
Prawa autorskie nie mają tu nic do rzeczy.
Ale chłopak tego nie widzi. Bo wierzy w to, co ma napisane w umowie. Tak to prawo kształtuje świadomość.
Lorenzo
Jeśli nie ma ochrony Twoich praw, to na drugi dzień jakis sprytny facet drukuje Twój utwór i sprzedaje, a Ty masz z tego ucho od śledzia. Ba, on jeszcze powie, źe to jego, bo on to sobie wydrukował czy opublikował.
Czyli sugerujesz, że zbywalne prawa autorskie chronią twórcę, przeciw dystrybutorom?
Czyli dziś twórcy zarabiają na prawach autorskich, a nie koncerny medialne?
Pomyśl przez moment.
Pierwsze pytanie, Watsonie, jest pytaniem o motyw zbrodni. Kto na tym korzysta.
Znajomy dziennikarz, któremu tłumaczyłem paranoję prawa autorskiego, odparł tak:
Przecież ja żyję z prawa autorskiego. Mój pracodawca kupuje ode mnie nie tyle artykuł, co prawo do jego druku. Jakby zlikwidować prawo autorskie, straciłbym pracę (w domyśle: zarobki).
A skąd jego wydawca wziął by artykuł do publikacji? Przecież ta gazeta żyje z publikacji nowych materiałów, nie z archiwów.
Jakby mu nie zapłacili, on by nie napisał. Nie mieli by co publikować.
Prawa autorskie nie mają tu nic do rzeczy.
Ale chłopak tego nie widzi. Bo wierzy w to, co ma napisane w umowie. Tak to prawo kształtuje świadomość.
odys -- 18.02.2008 - 18:05